czwartek, 16 sierpnia 2012

Imagin z Niallem część 1

Niall:
Ty i Justin mieszkacie razem ale nie jesteście para lecz najlepszymi przyjaciółmi lecz od jakiegoś czasu jesteś dla niego opryskliwa, tak zła. No ok ma nową dziewczynę od jakiegoś czasu ale to chyba nie powód twojej złości no bo nic przecież nie czujesz do Justina po za tym że jesteście przyjaciółmi. Masz go dość coraz częściej się kłócicie a czasem doprowadzasz do tego że on wychodzi z domu. Czasem masz wrażenie że to już koniec waszej przyjaźni. Tym razem sama doszłaś do wniosku że przesadziłaś trochę. Powiedziałaś mu że żałujesz że w ogóle się poznaliście i że zostaliście przyjaciółmi. Kiedy on wyszedł z domu ty nie miałaś zamiaru siedzieć tam sama również wyszłaś tylko że w inną stronę. Szłaś zapłakana późnym wieczorem uliczkami Londynu było pusto na ulicach, czasem pojedyncze samochody przejechały po ulicy.Nie zwracałaś uwagi na to gdzie idziesz. Idąc zapłakana wpadłaś na jakiegoś chłopaka.
Ty: sorry nie chciałam.- ruszyłaś dalej nawet na niego nie zwracając uwagi. Zaszłaś do jakiegoś pobliskiego sklepu który jest czynny 24h. Kupiłaś jakieś papierosy z nerwów i alkohol. Ruszyłaś w stronę jakiejś opuszczonej uliczki w Londynie której nocą rzadko kto odwiedza. Usiadłaś pod ścianą i zaczęłaś pić oraz przy okazji palić papierosy jeden po drugim. Wyciągnęłaś telefon i puściłaś utwory które nie należą do najgrzeczniejszych. Siedziałaś tam tak samotna. Było ci w sumie tak lepiej niż siedzieć w domu z Justinem lub czekać na niego i kolejny raz po kłótni go przepraszać. Po 2 godzinach siedzenia zaczął dzwonić do cb Justin. Miałaś go szczerze głęboko, niech idzie do tej swojej Nicol. Nagle usłyszałaś czyjeś kroki. Szczerze wystraszyłaś się lecz byłaś pod wpływem alkoholu więc było ci wszystko jedno. Ujrzałaś po chwili obok siebie chłopaka w twoim wieku czyli około 18 lat, blond włosy, poznałaś go to jest ten Niall Horan z 1D nie jesteś fanką tego zespołu ale tez ich nie hejtujesz.
N: siema.
Ty: emm hej.. my się znamy?
N: nie to znaczy tak to znaczy można powiedzieć że tak i nie.
Ty: stary to ja piłam i się tak nie mieszam.- zaśmiałaś się pod nosem i zaciągnęłaś się papierosem. On po chwili wyciągnął ci go z palców i rzucił na ziemię.
Ty: ej!
N: po co ty to robisz?- spytał i kucnął przed tobą
Ty: mam powody.- wyciągnęłaś kolejnego.
N: mogę ich wysłuchać.- złapał za kolejnego papierosa i go wyrzucił.
Ty: co ty robisz?! zostaw mi te papierosy!
N: nie będziesz więcej palić.
Ty: bo?! Kim ty jesteś?! ok spoko Niall Horan no i co z tego?! myślisz że jak jesteś gwiazdą to wszystko ci można?!
N: nie nie myślę tak, i miło że wiesz kim jestem.
Ty: nie ma za co.- wyciągnęłaś kolejnego papierosa a on kolejny raz go zabrał.
N: wiem że jestem gwiazdą i nie mogę ci nic zabraniać ale nie będę patrzeć jak tak ładna dziewczyna truje się czymś takim jak papierosy.
Ty: ok.- odłożyłaś paczkę papierosów i sięgnęłaś po butelkę z alkoholem i wzięłaś głębokiego łyka.
Ty: a na to pozwalasz?
N: również nie.- zabrał ci butelkę.
Ty: ty jesteś chory! sam pijesz a mi bronisz!
N: piję ale nie w takich ilościach. wiesz szkoda mi cię, jesteś naprawdę śliczna a jednak nie wiem czemu sobie robisz taką krzywdę.
Ty: przez pewnego faceta.
N: twojego chłopaka?
Ty: nie, przyjaciela.
N: ej nie rozumiem, wydaję mi się że przyjaciele sobie pomagają...
Ty: widzisz ten nie..
N: to o co poszło?
Ty: tak właściwie to o nic.
N: to po co sobie to wszystko robisz? pijesz palisz i nwm co jeszcze tu robiłaś?
Ty: bo mnie wkurzył! no ok ma nową dziewczynę i mi to nie przeszkadza no bo jesteśmy przyjaciółmi ale no od kąt się z nią spotyka wkurza mnie nwm czym ale mnie wkurza.
N: jesteś zazdrosna.
Ty: nie! nie jestem!
N: jesteś bo gdybyś nie była nie denerwował by cię ten fakt że on ma nową dziewczynę.
Ty: myśl co chcesz ja wiem swoje.- wyciągnęłaś telefon z kieszeni i pogłośniłaś muzykę.
N: chyba nie należysz do najgrzeczniejszych dziewczyn.
Ty: dlaczego tak uważasz?
N: stwierdzam to po tym jaką cię tutaj zastałem i po tym jakiej muzyki słuchasz.
Ty: bez przesady, na co dzień taka nie jestem.
N: to musisz być fajna.
Ty: no jak widać chyba nie skoro nie potrafię dogadać się z najlepszym przyjacielem.
N: ale ze mną ci się dobrze gada prawda? a bynajmniej mi z tobą.
Ty: tak miły jesteś. Sorry jestem [t.i.].
N: nic nie szkodzi. Mogę tu z tobą posiedzieć?
Ty: jasne- uśmiechnęłaś się do niego.
N: taka mi się podobasz.
Ty: czyli?
N: taka uśmiechnięta.
Z zawstydzenia uśmiechnęłaś się do niego kolejny raz. On zrobił to samo. Siedzieliście tam do godziny 3 nad ranem.
Ty: ok, wiesz będę chyba się zbierać do domu.
N: mogę cię odprowadzić?
Ty: jak chcesz.
N: z chęcią to zrobię.
Ogarnęliście ten syf wokół was ten alkohol i papierosy i ruszyliście w stronę twojego domu. Po 30 min doszliście pod blok.
Ty: dziękuję ci Niall za wszystko co dla mnie zrobiłeś, naprawdę jesteś wspaniały.
N: ty też nie jesteś taka jak myślałem na początku. Widać twój przyjaciel nie potrafi cię docenić...
Ty: nwm co o tym wszystkim myśleć. Ok muszę iść.
N: spotkamy się jeszcze?
Ty: a chcesz?
N: Bardzo bym chciał.
Ty: toooo...-zaczęłaś grzebać po kieszeniach i czegoś szukać, znalazłaś swój telefon.- proszę wpisz mi swój numer i jutro do cb zadzwonię, to znaczy dzisiaj.-uśmiechnęłaś się do niego.
N: to do zobaczenia.
Ty: pa.- odwróciłaś się i chciałaś iść ale krzyknęłaś.
Ty: Niall poczekaj!
On się odwrócił.
N: tak?
Ty: dziękuję.- dałaś mu całusa w policzek i poszłaś do mieszkania. On stal jak wryty. Ale gdy zobaczyłaś przez szybę w klatce to uśmiechnął się pod nosem i powoli zaczął iść w prawo. Kiedy weszłaś do domu, nie wierzyłaś w to co widzisz
wszędzie syf butelki po alkoholu porozwalane, szkło, porozrzucane krzesła, pobite wazony.
Ty: Justin, Justin jesteś tutaj?
J: ooo.. łaskawie wróciłaś...- słychać był pijany głos Justina z salonu.
Ty: o czym ty mówisz?- weszłaś do salonu- co tu się działo co ty narobiłeś?
J: kim on był?!- wrzasnął Justin.
Ty: kto?
J: ten debil co cie odprowadził pod dom.
Ty: TYLKO NIE MÓW O NIM 'DEBIL'!
J: aaa czyli to ktoś poważny?- podszedł do cb.
Ty: odsuń się, śmierdzi od cb alkoholem.
J: a od cb to co?!
Ty: wypiłam mniej niż ty.
J: odwal się ode mnie! wiesz czemu jestem wściekły?! przez ciebie!-wrzasnął ci prosto w twarz.
Ty: czemu przeze mnie? co ja ci zrobiłam?- poczułaś łzę w oczach.
J zerwałem z Nicol dla cb, to cb kocham!
Ty: co?!
J: zakochałem się w tobie, nic na to nie poradzę!
Ty: przykro mi Justin ale..ale ja cb nie kocham.. jesteś dla mnie przyjacielem a nie mężczyzną na całe życie..przepraszam..
J: coś ty powiedziała?! to ja zrywam z dziewczyną specjalnie dla ciebie a ty mnie odrzucasz?!- krzyczał prosto na cb. patrząc ci w oczy/
Ty: przykro mi.
J: za co ty przepraszasz?! za to że chyba jesteś zwykłą szmatą a nie przyjaciółką!
Ty: co?!
J: gówno!- zamachnął się ręką i z całej siły cię uderzył w policzek. Upadłaś na ziemię. Po chwili się podniosłaś. z bólu zaczęłaś płakać, nie mogłaś wytrzymać. złapałaś się za policzek z którego leciała krew od mocnego uderzenia.
Ty: a ja cię uważałam za kogoś w kim mam wsparcie!
Ruszyłaś w stronę drzwi.
J: wróć się!
Ty bez odpowiedzi zaczęłaś szybciej iść. Widziałaś że idzie za tobą. Podbiegłaś do drzwi i je otworzyłaś szybkim ruchem. Zbiegłaś po schodach. Słyszałaś jak on biegnie za tobą. Wybiegłaś z klatki zapłakana, z policzka ciągle leciała ci krew. Rozglądałaś się w obydwie strony. Nie wiesz czemu ale chciałaś sobie przypomnieć w którą stronę poszedł Niall. Liczyłaś na to że go dogonisz bo kiedy odchodził szedł powoli a akcja u góry była dość szybka. Nagle usłyszałaś że drzwi klatki otwierają się. Pobiegłaś w prawo. To w ta stronę poszedł Niall.
Biegłaś dość szybko a Justin za tobą. Zobaczyłaś po 5 minutach biegu jakąś postać na chodniku miała kaptur i nie za bardzo wiesz jak wyglądała. Podbiegłaś szybko do niej.
Ty: proszę nie wiem kim jesteś ale mi pomóż. Proszę!
Chłopak zdjął kaptur z głowy.
Ch: [t.i.]?- spytał zdziwiony.
Poznałaś go to Niall.
Ty: proszę zabierz mnie stąd szybko, proszę cię o to!- krzyczałaś zapłakana.
N: ale o co chodzi co się dzieje? co ci się stało w policzek?- mówił zdezorientowany.
Ty: Niall wszystko ci opowiem tylko! O boże..- spojrzałaś z Nialla plecami szedł w waszą stronę Justin.
Ty: to on! to Justin! proszę zabierz mnie, nas stąd szybko proszę!
N: chodź!- pociągnął cię za rękę. Nie wiedziałaś gdzie biegniecie ale ważne było to że Niall ci pomógł. Jesteś pewna że przy nim nic ci się nie stanie. Zgubiliście Justina. Stanęliście na chodniku i głęboko oddychaliście.
N: czemu on cię gonił?
Ty: dziękuję ci że mi pomogłeś.
N: czemu on cię gonił?! To on ci zrobił?!
Ty: tak... zerwał z dziewczyną dla mnie ale ja mu powiedziałam że go nie kocham a po za tym wściekną się gdy zobaczył cię pod blokiem. Uderzył mnie z całej siły w policzek i upadłam. Chciałam stamtąd uciec ale n zaczął mnie gonić. Chciałam odnaleźć cb i udało mi się. Dziękuję ci. Teraz nie wiem gdzie pójdę. Na pewno tam nie wrócę no ale gdzieś pójść muszę. Dziękuję ci jeszcze raz.- przytuliłaś go i chciałaś odejść.
N: o nie, nie, nie. Trzeba ci opatrzyć tą ranę, musisz ochłonąć. Chodź pójdziesz do mnie.
Ty: nwm czy to dobry pomysł...
N: nie martw się nie jestem taki jak on i chłopacy czyli reszta zespołu również.. na pewno ci pomogą tak jak i ja. No chodź.
Ty: ok. jeszcze raz ci dziękuję Niall.
N: jesteś moją przyjaciółką więc ci pomagam.
Ty: na prawdę dziękuję.
N: chodźmy.
Poszliście w stronę domu chłopaków. Weszliście do środka a tam
Chłopacy biegali po domu. Wydurniali się, po prostu było im wesoło a przecież jest godzina 4:00 nad ranem.
Ty: Niall ja nadal myślę że to zły pomysł że tu przyszłam.
N: wcale tak nie jest. Chodź
Zdjęłaś buty i poszliście w stronę salonu. Niall ciągle trzymał cię za rękę.
L: eee...chłopaki Niall wyrwał jakąś laskę.
Spojrzałaś dziwnie Na Nialla a on zawstydzony na cb następnie zwrócił się do chłopaków.
N: chłopacy dajcie spokój. To jest [t.i.]. Musimy jej pomóc a bynajmniej ja chcę.
H: co ci w twarz?- wskazał na twój policzek zwracając się do cb.
Złapałaś się bez słowa za ranę.
N: chodź.
Poszliście na górę do łazienki.
N: usiądź na progu wanny a ja coś z tym zrobię.
Wyciągnął z szafki wodę utlenioną i plaster.
Delikatnie polał ci wodą po ranie. Z bólu zasyczałaś a po twoim policzku spłynęła pojedyncza łza.
N: już ok.
Kiedy woda wchłonęła się on delikatnie przykleił ci plaster.
Ty: dziękuje Niall.
N: nie ma za co, chodźmy teraz do chłopaków i coś ustalimy.
Ty: ok.
Zeszliście oboje na dół do salonu.
N: siadaj.
Wskazał na sofę i przy okazji usiadł obok cb.
N: ok chłopacy ogar.
H: ej czekaj mam pytanie.
N: noo.
H: to wy jesteście razem czy nie?
N: Nie! Poznałem [t.i.] dzisiaj w nocy. Siedziała sama w opuszczonej uliczce.
Z: nie jesteś chyba zbyt trzeźwa...- zwrócił się do cb Zayn siedzący obok na sofie.
N: bo piła. Przesiedzieliśmy tam razem do 3:00 okazało się że [t.i]..że pokłóciła się z przyjacielem. Kiedy odprowadziłem ją do domu ona poszła na górę tam sam nwm co się wydarzyło ale wiem tyle że cały ten Justin ja uderzył.
Li: fajny, szczery przyjaciel.- zwrócił się do cb.
N: Wybiegła z bloku i szukała mnie bo on ją gonił. Jak mnie znalazła uciekliśmy. Gdy straciliśmy go ze wzroku [t.i.] wszystko mi wyjaśniła. Powiedziałem że jej pomożemy. Iii... teraz czy wy się godzicie na to aby...
H: ej jedno pytanie.
N: noo gadaj.
H: ta twoja koleżanka coś mówi?
N: Harry tak jak każdy człowiek raczej tak.
H: ok mów dalej.
N: więc czy zgadzacie się aby ona tu na parę dni została?
Ty: o niczym takim nie mówiłeś...
N: ale teraz doszedłem do wniosku że tam nie wrócisz więc nie masz teoretycznie gdzie mieszkać.
Ty: ale my się znamy tylko te jedną noc. Nie mogę tu mieszkać, nie ma mowy..
N: proszę...
Ty: Niall nie!
Wstałaś zdenerwowana z sofy i pobiegłaś do korytarza. Szybko wsunęłaś buty i wybiegłaś z domu.
N: poczekaj!
Nie zrobiłaś tego. Pobiegłaś do pobliskiego parku zapłakana usiadłaś i skuliłaś się na ławce. Ciągle płakałaś. Po 30 min zobaczyłaś na ścieżce 5 postaci. Było ci wszystko jedno czy coś ci zrobią.
Ch: daj sobie pomóc.
Po głosie stwierdziłaś że to Niall.
Ty: wystarczająco pomogłeś.- powiedziałaś wgl na niego nie patrząc.
N: nie aż tyle abyś mogła być bezpieczna.
Ty: nie chcę być bezpieczna. Ja już nic nie chcę.
Z: ej zobaczysz jeszcze wszystko się zmieni.
Podniosłaś wzrok na Zayna.
Ty: moje życie już się zmieniło. na gorsze...
Li: to my zmienimy je na lepsze.
Ty: nie znam was jak i wy mnie... nie mogę od tak się zgodzić na waszą pomoc.
H: no to zaryzykuj i zobaczysz że ni pożałujesz...
Ty: nie..
N: [t.i.] proszę..
Ty: Niall dużo zrobiłeś.. już wystarczy..
N: nie..
Ty: tak.
N: idziesz z nami do domu.
Ty: nie!
L: jesteś uparta.
Ty: nie oceniaj mnie jeśli mnie nie znasz...- burknęłaś w jego stronę.
H: ok chcieliśmy być mili, widzimy że jest ci ciężko i chcemy ci pomóc nawet jeśli cię nie znamy..Niallowi na tobie zależy i nam w jakimś stopniu też ale widać tobie nie.. Ja nie mam zamiaru cię przyduszać do tego żebyś przyjęła pomoc. Jestem zmęczony, chciałem pomóc ale skoro ty masz o w dupie to nara. Idę do domu.
Po chwili Harry poszedł. Popatrzałaś na każdego z osobna. Oni również odeszli ale bez słowa. Został sam Niall.
N: mówię to ostatni raz.. Proszę chodź do nas i zapomnij o tym co było..nie wracaj tam..on cię skrzywdzi teraz nie będzie wiedział gdzie jesteś jeśli pójdziesz do nas.. zgódź się..
Ty:...ok...
N: dziękuję..
Ty: to ja dziękuję.
Przytuliłaś go mocno jak i on cb. Wróciliście do domu chłopaków. Wszyscy byli w swoich pokojach i spali,
N: będę spać na kanapie a ty u mnie w pokoju.
Ty; nie. Ja śpię na kanapie. Ok mieszkam u was ale bez wygody ok?
N: no ok.
Po chwili Niall przyniósł ci koc pi poduszki. Położyłaś się spać pomijając fakt że jest 6:00 rano. Przebudziłaś się o 10:00 ale usnęłaś z powrotem i tak spałaś o godziny 15:00. Trochę za długo. Kiedy otworzyłaś oczy w salonie grał telewizor a obok cb siedzieli Harry, Zayn i Louis.
H: królewna się obudziła.- wyraźnie burknął.
Ty: emm..hej..
L, Z: siema.
Ty: gdzie Niall?
Z: gdzieś polazł.
Ty: aha. Emm chciałam was za wczoraj przeprosić
L: spoko nic się nie stało Byłaś przewrażliwiona. Rozumiemy to.
Z: dokładnie.
Spojrzałaś pytająco na Harryego.
H: czego?
Ty: przepraszam za wczoraj.
H: spoko.
Ty: może byś coś powiedział?
H: nie mam o czym gadać.
Ty: ok widzę..widzę że chyba będę jednak przeszkadzać.
Z: nie skąd.. weź Harry ogar!
H: no co? Mówię prawdę...
Ty: ok...- zrobiło ci się przykro. Louis walnął Harryego poduszką.
H: no ok sorry. Trochę mnie poniosło.
Ty: nic nie szkodzi.
H: ale szkoda że nam nie ufasz...
Ty: ufam..
H: to czemu nie chciałaś przyjść?
Ty: bałam się..
H: czego?.
Nie wiedziałaś co odpowiedzieć.
H: no czego? zapytałem o coś.
Nie chciałaś mu odpowiadać ale reszta tez na cb spojrzała pytająco.
H: nooo?
Ty: bałam się i nadal się boję że on w jakiś sposób znajdzie mnie, pójdzie za mną i zrobi wam krzywdę, nie chcę tego dlatego nie chcę tu zostać. Nie znam was nie wiem jacy jesteście więc to też.. to też jakoś sprawia że boję się tu być..
Z: ty myślisz że my ci coś zrobimy?- powiedział przez śmiech.
Ty: bez urazy ale tak..boje się właśnie o to...
Z: hahaha dziewczyno wyluzuj nic ci się nie stanie a gdyby tak było to Niall by nas zabił. Tak jak teraz idzie do Justina.- mówił śmiejąc się.
H, L: Zayn!
Z: no co?
H: zamknij się.
Ty: że co gdzie poszedł Niall?
Chłopacy chodzili po sobie wzrokiem.
Ty: on poszedł do Justina?
H: tak.
Bez słowa wstałaś z łóżka. Byłaś w wczorajszych ciuchach. Pobiegłaś do korytarza i zakładałaś szybko buty.
L: gdzie ty idziesz?
Ty: do Justina.
Z: nie możesz!
Ty: mogę, Justin jest nieobliczalny.
L: ale Niall jest tam z Liamem.
Ty: i co z tego?!
Wybiegłaś z domu. Po chwili zobaczyłaś że chłopacy zaczęli za tobą biec.
Z: ej no stój!
Ty się nie zatrzymywałaś. Biegłaś dalej.
Dogonili cię. Jesteś dziewczyną więc biegasz wolniej a po za tym nie daleko zdążyłaś odbiec. Harry przebiegł obok cb i zatrzymał cię.
H: stój.
Ty: puść mnie.
H: nie.
Ty: tak!
H: nie rozumiesz? ich tam jest dwoje poradzą sobie.
Ty: nie!
Wyrwałaś się Harryemu i pobiegłaś dalej. Oni zaczęli biec za tobą. Obiecali przecież Niallowi że się tobą zajmą. Dobiegłaś pod blok. Weszłaś do klatki schodowej i po schodach pobiegłaś do mieszkania. Wbiegłaś bez wahania do mieszkania.
Ty: Niall!
Kiedy wbiegłaś do salonu zobaczyłaś nieprzytomnego Nialla. Lecz Liam bił się z Justinem ale po chwili Justin puścił go i podszedł do cb.
J: wiedziałem że prędzej czy później tu przyleziesz.
Ty: czego oni ci zawinili?!
J: ten nieprzytomny idiota zabrał mi cb!
Ty: to ty tak stwierdziłeś!
J: a co to nie prawda?!
Ty: Nie!
Wkurzyłaś go. Kolejny raz cię uderzył.
H: zostaw ją! co ty sobie myślisz co?! Jak możesz podnosić na nią rękę?! Pytam się ciebie!
Zaczął go szarpać.
J: dobra luz opanuj się.
H: nie! jakim prawem ja bijesz co?! Za kogo ty się masz idioto!
J: niezła obstawa.- zwrócił się do cb.
Harry wkurzył się na maksa. Walnął go z pięści prosto w podbródek.
Justin upadł lecz po chwili się podniósł. Niall ocknął się i podszedł do cb.
Przytuliłaś go z całej siły.
J: wynocha stąd, już!
Wy bez wahania wyszliście wszyscy z mieszkania. Wróciliście do domu.
Nie wiedziałaś co masz powiedzieć do nich wszystkich po prostu się popłakałaś i usiadłaś na sofie w salonie. Chłopacy podeszli do cb.
Li: hej czemu płaczesz, przecież nic nikomu się nie stało..- kucnął przed tobą i spojrzał ci w oczy.
Ty: nie no nikomu nic się nie stało tylko Niall stracił przytomność, ty jesteś obity jak również i ja a Harry przywalił mojemu byłemu przyjacielowi. Nie no naprawdę jest wszystko ok chyba tylko z Lou i Zaynem.
Spuściłaś z powrotem głowę.
H: teraz będzie wszystko ok.- podszedł i pogłaskał się po ramieniu. Spojrzałaś na niego do góry.
Ty: nie, nie będzie ok... myślisz..myślisz że wystarczy iść, wparować do kogoś do domu i mu przywalić? myślisz że to załatwi całą sprawę? Jeśli tak myślisz..to uwierz mi mylisz się..może robiłeś tak z innymi kolesiami ale uwierz znam raczej mojego przyjaciela więc zwykłe pobicie go nie wystarczy.
Harry kucnął przed tobą.
H: a ja nadal uważam że sobie odpuścił.- powiedział i przytulił cię.
N: teraz już jesteśmy wszyscy w to wkopani więc czy chcesz czy nie pomożemy ci.
Z, L, H, Li: no dokładnie.
Ty: dziękuję.
L: o tym Justinie trzeba po prostu zapomnieć.
Ty: a co z moimi rzeczami, ja nie mam w co się ubrać.
N: jutro coś wykombinujemy. Pójdziemy na zakupy i ogarniemy jakoś to wszystko.
Ty: ale ja nie mam kasy na zakupy. Wszystko zostało w mieszkaniu..
N: ale ja mam..
Ty: o nie, nie, nie nie ma mowy na to już nie pozwolę.
H: uwierz pozwolisz. Jutro idziemy wszyscy razem.
Ty: nie!
Z: tak.
Ty: nie!
L: tak jest uparta.- zwrócił się Lou do Nialla.
Po chwili wszyscy zaczęliście się śmiać.
***************************************
Na razie to tyle. Następna część nwm kiedy ;) zobaczy się. Powiedzcie czy się wam wgl podoba ;) a i no przepraszam za błędy jeśli jakieś są :**

4 komentarze:

  1. bardzo :D
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. to najlepsze imagin jaki kiedykolwiek czytałam! jest niesamowity :)
    mam nadzieje, że nie bedzie trzeba za długo czekać na kolejną część, bo chcę wiedzieć co będzie dalej heh <3
    PS: a o błędy się nie martw, ja nawet nie zwróciłam na nie uwagi, za bardzo lektura mnie wciągneła, o ile w ogóle tak się jakieś pojawiły xD

    OdpowiedzUsuń