Imagin z Harrym
Dzisiaj
macie z Harrym 3 rocznicę waszego związku, Harry postanowił że zabierze
cię gdzieś daleko abyście mogli być sami tak naprawdę sami abyście
mogli ze sobą pogadać sam na sam bez innych ludzi dookoła bez chłopaków
żebyście byli tylko ty i on. Macie wyjechać na dwa tygodnie. Nie wiesz
gdzie on chce cię zabrać powiedział że to jest zaczarowane miejsce do
którego ma wstęp tylko on i ty. Spakowałaś parę rzeczy tak samo jak i
on. Pożegnaliście się z chłopakami i pojechaliście. Była to zima w sumie
to końcówka ale jednak była. Jechaliście dość długo a droga się nie
kończyła jednak nie przeszkadzało ci to ponieważ ciągle rozmawialiście,
śmialiście się było naprawdę miło. Wyjechaliście na trochę szybszą drogę
lecz to nie zmieniało faktu że nadal jest ślisko. Harry przyśpieszał.
Na początku prędkość jeszcze była spoko ale on jechał coraz szybciej.
-Harry zwolnij-powiedziałaś spokojnie.
On się tylko uśmiechnął i zaczął jechać szybciej.
-Harry powiedziałam coś zwolnij!- krzyknęłaś.
Po bardzo krótkiej chwili Harry wpadł w poślizg prawie mu się udało
wywiązać z tego jednak na przeciwko was jechała ciężarówka. Harry
momentalnie skręcił w lewo aby uniknąć zderzenia i uratować po części
ciebie, tobie się nic nie stało lecz ciężarówka zahaczyła stronę
Harryego. Stracił on przytomność. Chciałaś uratować sytuację lecz nie
wyszło uderzyliście z bardzo nawet mocną prędkością w drzewo. Obydwoje
byliście nie przytomni. Po pary dniach obudziłaś się w jakimś
pomieszczeniu było ciemno byłaś tam sama gdy doszłaś do siebie doszłaś
do wniosku że jesteś w szpitalnej Sali ale gdzie jest Harry? Czułaś
ucisk w głowie złapałaś się za nią, poczułaś że masz bandaż. Ręce były
pocięte prawdopodobnie od szkła czułaś to nie widziałaś ale czułaś.
Zapaliłaś lampkę która stała na stoliku. Światło było nie wielkie jednak
wystarczyło abyś mogła zobaczyć co się z tobą stało. Tak jak się
domyślałaś ręce były całe poranione. Na jednej ręce miałaś chyba mocne
rozcięcie ponieważ było na niej dużo szwów. Głowa bardzo cię bolała.
Złapałaś się za policzek tam też poczułaś szwy. Nie wytrzymałaś
popłakałaś się. To wszystko było okropne. Chciałaś zobaczyć co jeszcze z
tobą nie tak. Odkryłaś kołdrę. Nogi były tylko podrapane, jedna z nich
była w bandażu. Miałaś dużo kabli do siebie podłączonych. Nie mogłaś się
odnaleźć. Przestałaś na chwilę płakać. Z łzami spojrzałaś w szybę za
nią padał lekki śnieg. Wpatrzyłaś się na niego i momentalnie ujrzałaś
przed oczami całe zdarzenie. Poczułaś mocniejszy napływ łez. Przypomniał
ci się Harry. Harry gdzie on jest? Zaczęłaś się rozglądać wokół siebie.
Domyśliłaś się że prawdopodobnie też musi leżeć w tym szpitalu. Chwilę
pomyślałaś i w sumie chyba wpadłaś w szał lub depresję bo zaczęłaś
odrywać od siebie te wszystkie kable. Zostawiłaś tylko kroplówkę.
Podniosłaś się z łóżka z wielkim bólem. Chwilę ustałaś na nogach
trzymając się słupka przy którym była kroplówka jednak straciłaś na
chwilę czucie w rękach. Upadłaś na ziemię. Zaczęłaś płakać, głowa
zaczęła cię boleć, a bandaż robił się czerwony, chyba zaczęła lecieć ci
krew jednak po chwili przestała. Zapłakana zaczęłaś się podnosić.
Wstałaś tym razem dłużej ustałaś. Kiedy nabrałaś pewności zaczęłaś iść,
myślałaś że dojdziesz normalnie lecz nie dało się, zaczęłaś kuleć.
Wyszłaś z Sali z kroplówką podtrzymując się, światło zostawiłaś
zapalone. Na korytarzu świeciły się tylko boczne światełka było pusto.
Zaczęłaś iść, za wszelką cenę chciałaś go znaleźć, zobaczyć co się stało
z nim. Ledwo co szłaś. Zaglądałaś po salach, nigdzie go nie było. Po
korytarzu szła pielęgniarka.
-Proszę natychmiast wrócić na swoją salę, nie wolno chodzić po szpitalu w nocy.
Poszła dalej. Uznała chyba że jest ci łatwo że masz dużo sił i ni musi
ci pomagać. Lecz popełniła błąd. Nie wróciłaś, szukałaś dalej. Doszłaś
do końca korytarza powolnymi, kulejącymi krokami. Były 4 takie same sale
każda miała szklane drzwi. Zaczęłaś zaglądać. Doszłaś do ostatniej sali
tam zauważyła Harryego. Wyglądał o wiele gorzej niż ty. Twój wygląd był
przerażający a jego? Nie czekałaś na nic, weszłaś tam natychmiast choć
akurat do tych Sali nie miał nikt wstępu prócz lekarzy i pielęgniarek.
Stanęłaś na chwilę przed jego łóżkiem. Przyjrzałaś się mu. Miał nogę w
gipsie. Twarz gorzej pocięta nić twoja, ręce ledwo co w ogóle tam były
całe blade z resztą tak jak on cały. Całe podrapane, miał pełno szwów
bandaże zakrwawione a kabli dwa razy więcej niż twoich. Nie czekałaś na
nic, twoja kroplówka przeszkadzała ci wkurzyłaś się i ją oderwałaś.
Miałaś pełno łez w oczach, zaczęłaś płakać. Powoli zaczęłaś ciągnąc nogę
i iść w jego stronę. Było ciężej bo nie miałaś czego się trzymać.
Doszłaś do łóżka. Nie zwracałaś uwagi na nic po prostu go przytuliłaś.
Nie mogłaś przestać. Zaczęłaś płakać wtulona w niego.
-Harry mówiłam
abyś zwolnił! Żebyś uważał! dlaczego ty mi to zrobiłeś?!- Płakałaś,
krzyczałaś na niego.- Obiecaj że bez względu co się z nami stanie ty
mnie nie zostawisz, obudzisz się tak samo jak ja, obiecaj mi to Harry
proszę.-Zaczęłaś mocniej płakać, szlochać. Głowa zaczynała cię boleć.-
Nigdy cię nie zostawię rozumiesz/ nigdy, zostanę tu i nigdy nie odejdę.
Leżałaś wtulona w niego, miałaś zamknięte oczy, policzki miałaś
wilgotne od płaczu i łez. Rana na twarzy bolała cię ponieważ nie dało
się powstrzymać tego i łzy leciały ci po wszystkich stronach. Nagle
usłyszałaś że drzwi się otwierają
-Co pani tu robi? Nie powinno tu pani być. Nikt tutaj nie ma wstępu. Czyja to kroplówka?
-Moja-powiedziałaś zapłakana szlochając. Oderwałaś się od Harryego.
-Musi pani stąd wyjść. Niech pani wróci do siebie, pani stan jest
bardzo zły. Nie aż tak jak pani…-nie wiedziała jak określić Harryego.
-Mojego chłopaka.
-Dokładnie. Chodźmy odprowadzę panią do pani Sali. W ogóle dlaczego
pani ją opuściła? Musi mieć pani wszystko podłączone tak samo jak tą
kroplówkę. Już proszę natychmiast pani wychodzi.
-Nie, ja go tu samego nie zostawię!
-Natychmiast proszę stąd wyjść, już!
-Nie!- wrzasnęłaś.Nagle poczułaś zawrót głowy i zemdlałaś. Upadłaś z
wielkim hukiem na ziemię. Rano obudziłaś się w łóżku. Światło słońca
które przedzierało się przez drzewo zasypane śniegiem obudziło cię.
Spojrzałaś na szybę. Poczułaś łzy. Przyszła pielęgniarka, ta sama co
wczoraj w nocy.
-Jak się pani czuje?
Nic nie odpowiedziałaś tylko patrzałaś w okno.
-Ok. nie chce pani rozmawiać, nie będę zmuszać.
Chciała odejść lecz jednak się odezwałaś.
-Czy ja go mogę zobaczyć?
-Nie w tym momencie.
-Dlaczego?!- wściekłaś się.
-Jest on naprawdę słaby.
-Ale ja chcę przy nim być!
-Niech pani odpoczywa.
Pielęgniarka wyszła. Zostałaś sama. Przeleżałaś w ciszy cały dzień.
Nikt cię nie odwiedził. Chłopacy pewnie nie wiedzą nic o wydatku. Było
ciemno. Koło godziny 1:00 w nocy. Postanowiłaś się nie poddać. Znowu
ruszyłaś ku jego Sali. Doszłaś, wtuliłaś się w niego. Siedziałaś przy
nim dość długo. Znowu przerwała ci to pielęgniarka, tym razem z
koleżanką.
-Co pani tu robi, mówiłam że pani tu nie powinno być.
-Proszę nich mnie pani przy nim zostawi, Ja chcę być koło niego.
-Ale pani tu nie może być.
-Proszę…
-Dobrze ale my musimy pani wtedy pilnować.
-Niech panie robią co chcą ja chcę być przy nim.
One patrzyły na to co ty robisz a ty w sumie nic nie robiłaś tylko
siedziałaś obok niego. Płakałaś, trzymałaś go za rękę, po prostu
czekałaś aż się ocknie, da znak życia.
Przesiedziałaś całą noc lecz nad rankiem musiałaś wrócić na swoją salę.
Każdej nocy chodziłaś do niego siedziałaś przy nim. Miałaś nadzieję że
którejś nocy on się obudzi przy tobie, odezwie się lub poruszy. Jednak
to była tylko nadzieja Byłaś już w szpitalu miesiąc nadal miałaś szwy.
Strąciłaś już nadzieję na jego wybrudzenie, tej nocy do niego nie
poszłaś. Leżałaś i myślałaś nad tym co zrobić aby cię nie uratowali abyś
zginęła. Po dłuższej chwili ciszy drzwi od twojej Sali się otworzyły.
Zapaliłaś lampkę z lekkim bólem. Nie wierzyłaś w to co widzisz, w
drzwiach stał Harry.
-Kochanie…-powiedział i podszedł do ciebie. Przytulił cię bardzo mocno.
-Myślałam że już nigdy się nie obudzisz, byłam u ciebie każdej nocy
siedziałam przy tobie z każdą sekunda moje nadzieje wygasały. Dzisiaj,
tej nocy nie poszłam nie wiem dlaczego, może dlatego że dzisiaj była
twoja kolej, nie wiem. Ale co ty tu robisz, przecież jesteś w gorszym
stanie niż ja, pielęgniarki cię puściły?
-Uciekłem. Musiałem cię znaleźć.
-Tęskniłam za tobą-przytuliłaś go bardzo mocno a on usiadł obok ciebie.
-Przepraszam za to co się stało. To moja wina. Chłopacy już wiedzą?
-Nie, nikt nic nie wiem prócz nas.
-Musimy im powiedzieć.
-Mają do nas daleko…
-Słuchaj muszę wrócić na salę, nie chcę ale muszę, zaraz zobaczą że
mnie nie ma. Ale uwierz kiedy się wybrudziłem od razu myślałem o tobie
lecz Ne miałem sił aby do ciebie przyjść. W nocy ją odzyskałem, jestem,
nigdy cię nie zostawię.
Wtuliłaś się w niego, zaczęłaś płakać.
-Już dobrze skarbie, zobaczysz wyjdziemy stąd. Obiecuję ci to.
-Kocham cię Harry.
-Ja ciebie też.
Ostatni raz mocno cię przytulił. Powolnymi ruchami wyszedł z Sali.
Cieszyłaś się że tak się stało, obudził się, przyszedł.
Nie chciałaś go męczyć miał gorszy stan więc to y każdej nocy byłaś u
niego. Poinformowaliście chłopaków. Nie wierzyli ci lecz dałaś im
pielęgniarkę. Przyjechali do was. Nie mogli uwierzyć w to co się
zdarzyło.
Po 4 Miesiącach wyszliście z Harrym ze szpitala. Jest
wam ciężko ale dajecie radę, chłopacy wam pomagają. Harry ci się
oświadczył, z weselem poczekacie do terminy kiedy dojdziecie do
w pełni sprawności teraz jest tylko ważne to że jesteście blisko siebie
razem i nic was nie rozłączy.
*****************************************
Tym razem smutny ;) i jak? komentujcie jak chcecie :** sorry za błędy
Matko popłakałam się. Następnym razem nie pisz takich smutnych bo ja rycze. ale imaginy swietny :*
OdpowiedzUsuńlubie smutne imaginy ;)
OdpowiedzUsuńale z tym to przeszlaś samą siebie, jest cudowny, najlepszy ale łatwo się wzruszam i niestety ryczałam jak nienormalna;/ <3
Świetne < 3
OdpowiedzUsuńSuper ! kiedy następny ? <3
OdpowiedzUsuńMatko, to było...takie...nie wiem jak mam to opisać. Po prostu nie wiem.
OdpowiedzUsuńRyczę jak głupia ♥
Kocham to ♥
Matko, to było genialne ♥o♥
Boski < 33
OdpowiedzUsuńSuper kocham go :-)
OdpowiedzUsuńsuperowy aż się popłakałam
OdpowiedzUsuń