Kontakt
piątek, 31 sierpnia 2012
Informacja
Mam dla was może troszeczkę przykrą wiadomość ponieważ 3 września jest początek roku szkolnego dlatego będę mogła was tutaj odwiedzać tylko w weekendy i czasem rzadko w tygodniu. Dlatego informuję was że od 4 września rozdziały i imaginy będę dodawać w piątki, soboty i niedziele, mam nadzieję że nie jesteście w jakiś sposób na mnie złe :**
Rozdział 15
Nie wiedziałaś co do niego powiedzieć. Po chwili odzyskałaś głos.
-Czy...czy ty masz na myśli..
-Tak mam na myśli ciebie..- powiedział w ogóle nie patrząc w twoją stronę.
-Ale ja kocham Harryego..
-Tak, wiem to...i nie wiem co mam zrobić, naprawdę jesteś taka piękna, zabawna widać wyrozumiała...po prostu idealna...
-Miło mi słyszeć- uśmiechnęłaś się do niego- nie mogę się na nic zgodzić po za przyjaźnią..dobrze o tym wiesz...
-Dlaczego?
-Zayn..było by to nie w początku w stosunku do Harryego, a po za tym kocham go..
-Zrobisz coś dla mnie? jedną rzecz?- spytał
-Jaką?
-Pocałuj mnie.
-Co?!- zdziwiłaś się.
-Pocałuj mnie.
-Nie mogę, Zayn, dobrze o tym wiesz.
-Proszę..
-Nie!
On wstał z krzesła i do ciebie podszedł.
-Kocham cię-- spłynęła mu łza po policzku ale szybko ja otarł.
-Zayn..
Nie dokończyłaś bo on cię pocałował. Nie mógł się od ciebie oderwać. Złapał cię ręką za policzek. Sama nie wiesz czemu ale po chwili odwzajemniłaś pocałunek, łapiąc go również za polik. Zamknęliście oboje oczy i zaczęliście się całować. Zatonęliście oboje ale po chwili się ocknęłaś.
-Zayn..nie wierzę..
-Ja też..czemu ty to odwzajemniłaś?
-Nie mam pojęcia..
-Chciałaś tego?- spytał.
-Nie!
-To czemu zaczęłaś mnie również całować?!
-Nie wiem!
Zapadła między wami chwila ciszy.
-Właśnie zdradziłam Harryego z jego najlepszym przyjacielem...- powiedziałaś.-poleciała ci łza po poliku.- zostaje to między nami- powiedziałaś stanowczo wycierając łzy.
-No nie wiem..
-Zayn!
-Ok, Ok, zostaje między nami.
-Dziękuję.
Powiedziałaś i odeszłaś. Wróciłaś na górę do Harryego. Spojrzałaś na niego. Spał nadal. Pomyślałaś nagle o tym co się wydarzyło i znów poczułaś łzy. Że niby to ciebie ostrzegano przed nim...to jego powinni byli ostrzegać. Nie wiesz czy dasz radę to wszystko utrzymać w tajemnicy. Położyłaś się do łóżka, wtuliłaś się w Harryego.
Próbowałaś usnąć. Po chwili udało ci się.
Ledwo co wydarzyło się to co się wydarzyło a ty już miałaś pierwszy koszmar. Przebudziłaś się zapłakana. Gdy się rozejrzałaś wokół siebie, obok ciebie siedział wystraszony Harry.
-Co się stało?- spytał.
-Miałam koszmar...
-No domyślam się.. za co ty mnie chciałaś przepraszać?
-Nie mam pojęcia..-skłamałaś.
-Już dobrze- przytulił cię do siebie.
-Przepraszam..-szepnęłaś.
-Za co?- spytał ku twojemu zdziwieniu.
-Zaa..
-Siema śpiochy! Zwijać się na dole jest śniadanie!- przerwał ci Louis z wielkim hukiem.
-Ok zaraz przyjdziemy- powiedział Harry.
-Spoko- odpowiedział i wyszedł.
-No mów, bo nic nie rozumiem..- kontynuował.
-Emm..powiem ci później, chodźmy teraz na śniadanie..
-Noo..ok.- zgodził się.
Oczami Harryego*
Nie mam pojęcia co się stało 9t.i.0. Kiedy chciała mi powiedzieć Lou jej przerwał a gdy kontynuowałem temat ona szybko go uniknęła. Postanowiłem to zostawić. No ale za co na mnie przeprasza? Przecież nic nie zawiniła.. Obiecała mi to wyjaśnić, mam nadzieję że to nic co mogło by nas skłócić.
**********************
Zeszliście na dół. Wszyscy siedzieli w salonie i jedli kanapki. Dosiedliście się do nich.
-No hej- powiedziałaś.
-Siema- odpowiedzieli wszyscy chórem prócz Zayna który nawet na was nie spojrzał. Zaczęliście jeść wspólnie śniadanie w dość wesołej atmosferze.
Była już 13:00.
-Ok ja się będę zbierać do siebie.- oznajmiłaś.
-Już?- posmutniał Harry.
-No niestety. Mogłabym pójść w twoich dresach? Później ci je oddam.
-Jasne.
Poszłaś na górę i zabrałaś swoje rzeczy. Poszłaś na dół do korytarza ubrać się Jak również i Harry który był już gotowy aby cię odprowadzić.
Wyglądałaś dziwnie w dresach i szpilkach ale całe szczęście mieszkasz nie daleko.
-Do zobaczenia chłopaki!
-Na razie- odpowiedzieli.
Wyszliście razem z Hrrym z domu.
-Ok no to miałaś mi powiedzieć co chodzi..
*****************************
no to macie 15 ;) i jak? sorry za błędy no i proszę o komentarze ;)
-Czy...czy ty masz na myśli..
-Tak mam na myśli ciebie..- powiedział w ogóle nie patrząc w twoją stronę.
-Ale ja kocham Harryego..
-Tak, wiem to...i nie wiem co mam zrobić, naprawdę jesteś taka piękna, zabawna widać wyrozumiała...po prostu idealna...
-Miło mi słyszeć- uśmiechnęłaś się do niego- nie mogę się na nic zgodzić po za przyjaźnią..dobrze o tym wiesz...
-Dlaczego?
-Zayn..było by to nie w początku w stosunku do Harryego, a po za tym kocham go..
-Zrobisz coś dla mnie? jedną rzecz?- spytał
-Jaką?
-Pocałuj mnie.
-Co?!- zdziwiłaś się.
-Pocałuj mnie.
-Nie mogę, Zayn, dobrze o tym wiesz.
-Proszę..
-Nie!
On wstał z krzesła i do ciebie podszedł.
-Kocham cię-- spłynęła mu łza po policzku ale szybko ja otarł.
-Zayn..
Nie dokończyłaś bo on cię pocałował. Nie mógł się od ciebie oderwać. Złapał cię ręką za policzek. Sama nie wiesz czemu ale po chwili odwzajemniłaś pocałunek, łapiąc go również za polik. Zamknęliście oboje oczy i zaczęliście się całować. Zatonęliście oboje ale po chwili się ocknęłaś.
-Zayn..nie wierzę..
-Ja też..czemu ty to odwzajemniłaś?
-Nie mam pojęcia..
-Chciałaś tego?- spytał.
-Nie!
-To czemu zaczęłaś mnie również całować?!
-Nie wiem!
Zapadła między wami chwila ciszy.
-Właśnie zdradziłam Harryego z jego najlepszym przyjacielem...- powiedziałaś.-poleciała ci łza po poliku.- zostaje to między nami- powiedziałaś stanowczo wycierając łzy.
-No nie wiem..
-Zayn!
-Ok, Ok, zostaje między nami.
-Dziękuję.
Powiedziałaś i odeszłaś. Wróciłaś na górę do Harryego. Spojrzałaś na niego. Spał nadal. Pomyślałaś nagle o tym co się wydarzyło i znów poczułaś łzy. Że niby to ciebie ostrzegano przed nim...to jego powinni byli ostrzegać. Nie wiesz czy dasz radę to wszystko utrzymać w tajemnicy. Położyłaś się do łóżka, wtuliłaś się w Harryego.
Próbowałaś usnąć. Po chwili udało ci się.
Ledwo co wydarzyło się to co się wydarzyło a ty już miałaś pierwszy koszmar. Przebudziłaś się zapłakana. Gdy się rozejrzałaś wokół siebie, obok ciebie siedział wystraszony Harry.
-Co się stało?- spytał.
-Miałam koszmar...
-No domyślam się.. za co ty mnie chciałaś przepraszać?
-Nie mam pojęcia..-skłamałaś.
-Już dobrze- przytulił cię do siebie.
-Przepraszam..-szepnęłaś.
-Za co?- spytał ku twojemu zdziwieniu.
-Zaa..
-Siema śpiochy! Zwijać się na dole jest śniadanie!- przerwał ci Louis z wielkim hukiem.
-Ok zaraz przyjdziemy- powiedział Harry.
-Spoko- odpowiedział i wyszedł.
-No mów, bo nic nie rozumiem..- kontynuował.
-Emm..powiem ci później, chodźmy teraz na śniadanie..
-Noo..ok.- zgodził się.
Oczami Harryego*
Nie mam pojęcia co się stało 9t.i.0. Kiedy chciała mi powiedzieć Lou jej przerwał a gdy kontynuowałem temat ona szybko go uniknęła. Postanowiłem to zostawić. No ale za co na mnie przeprasza? Przecież nic nie zawiniła.. Obiecała mi to wyjaśnić, mam nadzieję że to nic co mogło by nas skłócić.
**********************
Zeszliście na dół. Wszyscy siedzieli w salonie i jedli kanapki. Dosiedliście się do nich.
-No hej- powiedziałaś.
-Siema- odpowiedzieli wszyscy chórem prócz Zayna który nawet na was nie spojrzał. Zaczęliście jeść wspólnie śniadanie w dość wesołej atmosferze.
Była już 13:00.
-Ok ja się będę zbierać do siebie.- oznajmiłaś.
-Już?- posmutniał Harry.
-No niestety. Mogłabym pójść w twoich dresach? Później ci je oddam.
-Jasne.
Poszłaś na górę i zabrałaś swoje rzeczy. Poszłaś na dół do korytarza ubrać się Jak również i Harry który był już gotowy aby cię odprowadzić.
Wyglądałaś dziwnie w dresach i szpilkach ale całe szczęście mieszkasz nie daleko.
-Do zobaczenia chłopaki!
-Na razie- odpowiedzieli.
Wyszliście razem z Hrrym z domu.
-Ok no to miałaś mi powiedzieć co chodzi..
*****************************
no to macie 15 ;) i jak? sorry za błędy no i proszę o komentarze ;)
czwartek, 30 sierpnia 2012
Rozdział 14
Wróciliście na salę i zaczęliście ze sobą tańczyć. Max najwyraźniej sobie ciebie odpuścił. W sumie dobrze. Na wasze szczęście puszczono wolny kawałek. Harry po chwili złapał cię w tali a ty zawiesiłaś swoje ręce na jego szyi. . Patrzeliście sobie oboje w oczy.
-Wpadniesz dzisiaj do nas po balu?- spytał Harry.
-Nie mam pojęcia nie wiem czy się ciocia zgodzi ale tak z chęcią do was wpadnę.
Harry uśmiechnął się do ciebie. W pewnym momencie wtuliłaś się w niego.
-Nigdy więcej nie wyjedziesz w trasę koncertową.- szepnęłaś do niego.
-Pojadę ....
-Co?- spytałaś zdziwiona i na niego spojrzałaś.
-Pojadę ale z tobą.- uśmiechnął się.
Kiedy skończyliście tańczyć poszliście się czegoś napić.
Parę razy jeszcze ze sobą tańczyliście ale po jakichś 2 godzinach nie chciało wam się siedzieć na tym balu. Postanowiliście go opuścić i gdzieś się przejść. Szwendaliście się razem po Londynie. Poszliście do jakiegoś parku w którym nie było praktycznie nikogo. Usiedliście na ławce obok siebie i ze sobą rozmawialiście. Miałaś na sobie swoją kurtkę ale było ci nadal zimno.
-Może wracamy?- spytałaś patrząc na Harryego.
-Czemu chcesz wracać?- spytał.
-Jest mi zimno.
Harry kiedy to usłyszał zdjął z siebie swoją marynarkę i otulił nią ciebie obejmując cię.
-Teraz będzie zimno tobie- uśmiechnęłaś się.
-Przeżyję.- odwzajemnił uśmiech.
-Ale naprawdę wracajmy.- powiedziałaś.
-Ok.
Wstaliście z ławki i szliście powoli w stronę domu Harryego.
Doszliście do jego domu. weszliście oboje do środka. Zdziwił cię ten widok bo jest w sumie po 23:00 a chłopacy latają po domu i się wydurniają. Rozebraliście się z Harrym.
-Dziękuję za marynarkę- zdjęłaś ją z siebie.
-Nie ma za co.- uśmiechnął się do ciebie.
Poszliście do salonu do chłopaków.
-Hej- powiedziałaś.
-Ooo siema, a wy co nie na balu?- spytał Louis.
-Przyszliśmy tutaj, nie chciało nam się tam siedzieć- wyjaśnił Harry.
Po chwili do salonu wszedł Zayn.
-O boże...
-Co?- spytali wszyscy razem z tobą patrząc na Zayna.
-Ale ty jesteś piękna...Harry oddaj mi (t.i.). Proszę...
-Nie ma takiej opcji- zaśmiał się Hazza.
- Szkoda..- posmutniał.
Po jakiejś godzinie poszłaś z Harrym na górę do jego pokoju.
-Zostaniesz u nas na noc?- spytał.
-A chcesz?- uśmiechnęłaś się.
-Co to za pytanie- zaśmiał się.- pożyczę ci jakieś ciuchy.
-Ok.
Harry podał ci swoje dresy i jakąś koszulkę. Poszłaś do łazienki się przebrać i po paru minutach wróciłaś do Harryego.
-A gdzie będę spać?- spytałaś.
-Myślałem że ze mną- uśmiechnął się.
-Jasne.
Siedzieliście razem z Harrym razem i się wydurnialiście. Napisałaś cioci smsa 'będę nocować u Harryego, jutro wszystko ci wyjaśnię :**'. Położyliście się spać koło godziny 3 w nocy. Obudziłaś się o 7:00 przez Harryego, jego chrapanie jest zabójcze. Zeszłaś na dół napić się jakiejś wody. Kiedy weszłaś do kuchni zobaczyłaś Zayna.
-Hej.- uśmiechnęłaś się.
-Sima- odpowiedział wyraźnie przygnębiony.
-Co ci jest? czemu jesteś smutny?- spytałaś siadając na przeciwko niego.
-A nic takiego..
-No mów..może ci pomogę..
-Akurat w tym momencie nie można mi pomóc..
-Dlaczego? No powiedz co ci się stało?
-Zakochałem się w dziewczynie kumpla...
-Gruba sprawa.- przez chwilę pomyślałaś że chodzi o ciebie ale stwierdziłaś że on tak się zachowuje w stosunku do ciebie dla zabawy.
-No i nie wiem co ze sobą zrobić..wiem że nie mam u niej szans..ona bardzo go kocha...
-A ona o tym wie? wie że ty ją kochasz?
-Nie dawno jej to powiedziałem...
-Jak dawno? Może coś da się z tym zrobić...
-Powiedziałem jej to z jakieś 10 minut temu...
Kiedy to usłyszałaś zatkało cię. Nie wiedziałaś co do niego powiedzieć.
****************************************
Na ten rozdział tak jakoś mi brakowało pomysłu :< następny będzie chyba lepszy, sorry za błędy i proszę was komentujcie :**
-Wpadniesz dzisiaj do nas po balu?- spytał Harry.
-Nie mam pojęcia nie wiem czy się ciocia zgodzi ale tak z chęcią do was wpadnę.
Harry uśmiechnął się do ciebie. W pewnym momencie wtuliłaś się w niego.
-Nigdy więcej nie wyjedziesz w trasę koncertową.- szepnęłaś do niego.
-Pojadę ....
-Co?- spytałaś zdziwiona i na niego spojrzałaś.
-Pojadę ale z tobą.- uśmiechnął się.
Kiedy skończyliście tańczyć poszliście się czegoś napić.
Parę razy jeszcze ze sobą tańczyliście ale po jakichś 2 godzinach nie chciało wam się siedzieć na tym balu. Postanowiliście go opuścić i gdzieś się przejść. Szwendaliście się razem po Londynie. Poszliście do jakiegoś parku w którym nie było praktycznie nikogo. Usiedliście na ławce obok siebie i ze sobą rozmawialiście. Miałaś na sobie swoją kurtkę ale było ci nadal zimno.
-Może wracamy?- spytałaś patrząc na Harryego.
-Czemu chcesz wracać?- spytał.
-Jest mi zimno.
Harry kiedy to usłyszał zdjął z siebie swoją marynarkę i otulił nią ciebie obejmując cię.
-Teraz będzie zimno tobie- uśmiechnęłaś się.
-Przeżyję.- odwzajemnił uśmiech.
-Ale naprawdę wracajmy.- powiedziałaś.
-Ok.
Wstaliście z ławki i szliście powoli w stronę domu Harryego.
Doszliście do jego domu. weszliście oboje do środka. Zdziwił cię ten widok bo jest w sumie po 23:00 a chłopacy latają po domu i się wydurniają. Rozebraliście się z Harrym.
-Dziękuję za marynarkę- zdjęłaś ją z siebie.
-Nie ma za co.- uśmiechnął się do ciebie.
Poszliście do salonu do chłopaków.
-Hej- powiedziałaś.
-Ooo siema, a wy co nie na balu?- spytał Louis.
-Przyszliśmy tutaj, nie chciało nam się tam siedzieć- wyjaśnił Harry.
Po chwili do salonu wszedł Zayn.
-O boże...
-Co?- spytali wszyscy razem z tobą patrząc na Zayna.
-Ale ty jesteś piękna...Harry oddaj mi (t.i.). Proszę...
-Nie ma takiej opcji- zaśmiał się Hazza.
- Szkoda..- posmutniał.
Po jakiejś godzinie poszłaś z Harrym na górę do jego pokoju.
-Zostaniesz u nas na noc?- spytał.
-A chcesz?- uśmiechnęłaś się.
-Co to za pytanie- zaśmiał się.- pożyczę ci jakieś ciuchy.
-Ok.
Harry podał ci swoje dresy i jakąś koszulkę. Poszłaś do łazienki się przebrać i po paru minutach wróciłaś do Harryego.
-A gdzie będę spać?- spytałaś.
-Myślałem że ze mną- uśmiechnął się.
-Jasne.
Siedzieliście razem z Harrym razem i się wydurnialiście. Napisałaś cioci smsa 'będę nocować u Harryego, jutro wszystko ci wyjaśnię :**'. Położyliście się spać koło godziny 3 w nocy. Obudziłaś się o 7:00 przez Harryego, jego chrapanie jest zabójcze. Zeszłaś na dół napić się jakiejś wody. Kiedy weszłaś do kuchni zobaczyłaś Zayna.
-Hej.- uśmiechnęłaś się.
-Sima- odpowiedział wyraźnie przygnębiony.
-Co ci jest? czemu jesteś smutny?- spytałaś siadając na przeciwko niego.
-A nic takiego..
-No mów..może ci pomogę..
-Akurat w tym momencie nie można mi pomóc..
-Dlaczego? No powiedz co ci się stało?
-Zakochałem się w dziewczynie kumpla...
-Gruba sprawa.- przez chwilę pomyślałaś że chodzi o ciebie ale stwierdziłaś że on tak się zachowuje w stosunku do ciebie dla zabawy.
-No i nie wiem co ze sobą zrobić..wiem że nie mam u niej szans..ona bardzo go kocha...
-A ona o tym wie? wie że ty ją kochasz?
-Nie dawno jej to powiedziałem...
-Jak dawno? Może coś da się z tym zrobić...
-Powiedziałem jej to z jakieś 10 minut temu...
Kiedy to usłyszałaś zatkało cię. Nie wiedziałaś co do niego powiedzieć.
****************************************
Na ten rozdział tak jakoś mi brakowało pomysłu :< następny będzie chyba lepszy, sorry za błędy i proszę was komentujcie :**
środa, 29 sierpnia 2012
Rozdział 13
Gdy zniknęli za bramkami ty smutna i przygnębiona ruszyłaś do domu.
-I co skarbie, wylecieli?- spytała ciocia patrząc na ciebie w korytarzu, wycierając talerz.
-Tak, polecieli.- powiedziałaś smutna.
-Kochanie, nie smuć się... zobaczysz szybko wrócą.
-Mam taką nadzieję
-Chcesz coś zjeść?
-Nie, dzięki, idę do siebie. Położę się na chwilę.
Zdjęłaś do końca buty i poszłaś na górę. Położyłaś się na łóżko i myślałaś. Nie mogłaś odgonić od siebie tych myśli o Harrym, widać bardzo za nim tęsknisz. Sama nie wiesz kiedy usnęłaś. Wstałaś koło 20:00. Sięgnęłaś po telefon była tam jedna wiadomość od Harryego. 'Dolecieliśmy ;) Tęsknie za tobą :**'
Nie odpisałaś mu.
Do końca dnia zostałaś u góry.
Jest już połowa grudnia a konkretnie 10. Masz pewien problem nie dawno ogłoszono bal świąteczny.
Problemem jest to że chciałabyś aby Harry był na nim z tobą ale to nie możliwe. Dostałaś zaproszenie od Maxa. Powiedziałaś mu że dasz odpowiedź jutro. Zgodził się na to. Teraz jesteś w domu jest godzina 17:00. Nie masz co robić. Strasznie ci się nudzi. Nie masz gdzie łazić. Z Harrym było gdzie no ale teraz samemu to..to nie ma sensu.
Zaczął ci dzwonić telefon. To Harry. Dopiero po kilku sygnałach odebrałaś.
-Hej- powiedział wesoły.
-Cześć- odpowiedziałaś oschle.
-A ty co taka przygnębiona?- spytał.
-A nic takiego.
-Oh no mów.
-Booo... za 3 dni jest bal świąteczny... chciałabym abyś był na nim ze mną ale wiem że to nie możliwe..
=Przykro mi że nie mogę być teraz razem z tobą...na pewno będziesz ślicznie wyglądać..bez względu na to że mnie nie ma idź i baw się...
-Właśnie nie wiem czy pójdę.
-Zrób to dla mnie i idź.
-Ale..
-Proszę idź na ten bal.
-Dobrze ale czemu chcesz abym tam szła?
-Po prostu..chcę abyś się dobrze bawiła. Mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaką?
-Dowiesz się w swoim czasie.- powiedział wesoły.
-Ok. Czemu nie śpisz? U ciebie to już noc.
-A tak jakoś nie mogę ale chyba już wymiękam.
-Idź się położyć.
-No chyba tak zrobię.
-Dobranoc- zaśmiałaś się.
-Do zobaczenia niedługo.
-Że co?!- spytałaś zdziwiona.
-Pa.
Rozłączył się dynamicznie. Chwilę zastanawiałaś się nad końcem rozmowy ale zostawiłaś to. Następnego dnia wstałaś tak jak zwykle i wyszykowałaś się do szkoły. Gdy prawie dochodziłaś ktoś do ciebie podbiegł, był to Max.
-No siema.
-Cześć- powiedziałaś oschle nawet na niego nie patrząc.
-Too..jak z tym balem?- spytał.
-Ale że co?
-Pójdziesz ze mną?
Przez moment nie wiedziałaś co powiedzieć lecz po krótkiej chwili wzięłaś oddech i odpowiedziałaś.
-Tak pójdę z tobą na bal- powiedziałaś smutno.
-A co z Harrym?- ku twojemu zdziwieniu spytał.
-Nie mam pojęcia...
-Wy jesteście nadal razem?
-Przepraszam cię, muszę iść.- przyspieszyłaś kroki i w pewnym momencie zniknęłaś mu z oczu.
Sama się sobie dziwiłaś ale chciałaś tam pójść i się dobrze bawić. Jakoś minęły te 2 dni. Harry dzwonił i pisał do ciebie ale ty nie miałaś humoru aby mu odpisywać czy z nim rozmawiać. Nie to że jesteś na niego obrażona, to nie jego wina że go nie będzie tylko tak po prostu nie masz ochoty z nim gadać.
Jest godzina 18:00. Zaczęłaś się szykować. Założyłaś piękną kremową sukienkę do kolan bez ramiączek. Im niżej tym była szersza ale nie za szeroka. Włosy spięłaś w niedbałego trochę wysoko położonego koka. Do tego nie za wysokie szpilki pasujące do sukienki.
O godzinie 18:45 zadzwonił dzwonek do drzwi. To pewnie Max przyszedł po ciebie. Tak jak myślałaś tak było.
-Hej piękna, gotowa?- spytał wesoły a ciebie aż zemdliło.
-Tak jasne, jestem.
Wszyliście oboje z domu. Bal jest na 19:00, powinniście zdążyć.
-Tak się cieszę że idziesz ze mną na ten bal, normalnie nie wieżę w to.
-Tssa..też w to nie wieżę.- burknęłaś.
-Skarbie rozchmurz się- objął cię jedną ręką.
Zdjęłaś jego rękę z twojego ramienia.
-Nie jestem twoim skarbem.
-Ok spoko.
-No ja myślę.
Po paru minutach byliście pod szkołą. Weszliście do środka. Pokierowaliście się na salę gimnastyczną. Stały tam stoliki oraz jeden główny pod ścianą z jedzeniem oraz piciem. Parę osób tańczyło. Pokierowałaś się w stronę stołu. Nalałaś sok i usiadłaś przy stoliku. Max już gdzieś zniknął. Myślałaś że jeśli się zgodzisz na pójście z nim będziesz się dobrze bawić lecz to była pomyłka.
Impreza trwa już dobre 2 godziny. Tańczyłaś parę razy z Maxem ale to wszystko. Teraz siedzisz znowu przy stoliku. piłaś sok i patrzyłaś jak ludzie się bawią. Zaczęłaś myśleć o Harrym. Tak bardzo pragniesz aby tutaj był teraz w tym momencie. Po krótkiej chwili poczułaś czyjeś dłonie na swoich oczach. Delikatnie odstawiłaś kubek z sokiem i odsunęłaś obce ręce z twoich oczu. Wstałaś i się odwróciłaś. Nie wierzyłaś w to kogo widzisz właśnie przed sobą. Był to Harry, twój Harry. Ku twojemu zdziwieniu był w garniturze.
-Nie przywitasz się ze mną?- spytał uśmiechnięty.
Momentalnie do niego podeszłaś i się w niego wtuliłaś.
-Tęskniłam za tobą.
-Ja za tobą też- przytulił cię do siebie.
-Ale co ty tu robisz?
-To była ta niespodzianka.- uśmiechnął się.
-A co z trasą?
-Skrócili nam ją.
Obok was po chwili pojawił się Max.
-A co on tu robi?- wskazał na Harryego- a z resztą mało mnie to obchodzi, chodź tańczyć- zwrócił się do ciebie.
-o co chodzi?- spytał zdziwiony Harry.
-No chodź 9t.i.0- pociągnął cię Max w swoją stronę.
-Ej! Jak ty ją traktujesz?! Może byś podszedł i się spytał czy chce tańczyć a nie ją ciągniesz i rozkazujesz! może ona nie ma ochoty z tobą tańczyć- zaczął się czepiać Harry.
-Musi mieć ochotę, jesteśmy parą na tym balu.
-(t.i.)?- spojrzał na ciebie zawiedziony.
-Harry gdybym wiedziała że przyjedziesz mnie godziłabym się..- próbowałaś wyjaśnić.
-Nie no ok..Miałaś prawo się zgodzić..idź..baw się..
-Zaraz wrócę.
-Nie musisz.
-Muszę.
Poszłaś tańczyć z Maxem. Niezbyt ci się to uśmiechało no ale cóż. Gdy skończyliście tańczyć poszłaś do stolika lecz Harryego tam nie było. Rozglądałaś się za nim po sali. Wyszłaś ze szkoły . Na zewnątrz stał Harry. Podeszłaś do niego.
-Nie chciałam aby tak wyszło...
-Miało prawo tak wyjść.
-Jesteś zły?
-Nie, nie mam o co. Jeśli mam być zły to tylko i wyłącznie na siebie.- przytulił cię.
-Cieszę się że wróciłeś- wtuliłaś się w niego- chodźmy tańczyć.
-A co z Maxem.
-Mało mnie on teraz obchodzi, teraz obok siebie mam kogoś kogo kocham i chcę spędzić z nim ten wieczór.
Harry uśmiechnął się do ciebie. Wróciliście na salę i zaczęliście ze sobą tańczyć.
************************************
no i jak wam się podoba ten rozdział? jak pojawiła się prośba tak zrobiłam, starałam się pisać pełen wyraz 'ciebie' ;) Jeśli są jakieś błędy to przepraszam :) proszę komentujcie :**
-I co skarbie, wylecieli?- spytała ciocia patrząc na ciebie w korytarzu, wycierając talerz.
-Tak, polecieli.- powiedziałaś smutna.
-Kochanie, nie smuć się... zobaczysz szybko wrócą.
-Mam taką nadzieję
-Chcesz coś zjeść?
-Nie, dzięki, idę do siebie. Położę się na chwilę.
Zdjęłaś do końca buty i poszłaś na górę. Położyłaś się na łóżko i myślałaś. Nie mogłaś odgonić od siebie tych myśli o Harrym, widać bardzo za nim tęsknisz. Sama nie wiesz kiedy usnęłaś. Wstałaś koło 20:00. Sięgnęłaś po telefon była tam jedna wiadomość od Harryego. 'Dolecieliśmy ;) Tęsknie za tobą :**'
Nie odpisałaś mu.
Do końca dnia zostałaś u góry.
Jest już połowa grudnia a konkretnie 10. Masz pewien problem nie dawno ogłoszono bal świąteczny.
Problemem jest to że chciałabyś aby Harry był na nim z tobą ale to nie możliwe. Dostałaś zaproszenie od Maxa. Powiedziałaś mu że dasz odpowiedź jutro. Zgodził się na to. Teraz jesteś w domu jest godzina 17:00. Nie masz co robić. Strasznie ci się nudzi. Nie masz gdzie łazić. Z Harrym było gdzie no ale teraz samemu to..to nie ma sensu.
Zaczął ci dzwonić telefon. To Harry. Dopiero po kilku sygnałach odebrałaś.
-Hej- powiedział wesoły.
-Cześć- odpowiedziałaś oschle.
-A ty co taka przygnębiona?- spytał.
-A nic takiego.
-Oh no mów.
-Booo... za 3 dni jest bal świąteczny... chciałabym abyś był na nim ze mną ale wiem że to nie możliwe..
=Przykro mi że nie mogę być teraz razem z tobą...na pewno będziesz ślicznie wyglądać..bez względu na to że mnie nie ma idź i baw się...
-Właśnie nie wiem czy pójdę.
-Zrób to dla mnie i idź.
-Ale..
-Proszę idź na ten bal.
-Dobrze ale czemu chcesz abym tam szła?
-Po prostu..chcę abyś się dobrze bawiła. Mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaką?
-Dowiesz się w swoim czasie.- powiedział wesoły.
-Ok. Czemu nie śpisz? U ciebie to już noc.
-A tak jakoś nie mogę ale chyba już wymiękam.
-Idź się położyć.
-No chyba tak zrobię.
-Dobranoc- zaśmiałaś się.
-Do zobaczenia niedługo.
-Że co?!- spytałaś zdziwiona.
-Pa.
Rozłączył się dynamicznie. Chwilę zastanawiałaś się nad końcem rozmowy ale zostawiłaś to. Następnego dnia wstałaś tak jak zwykle i wyszykowałaś się do szkoły. Gdy prawie dochodziłaś ktoś do ciebie podbiegł, był to Max.
-No siema.
-Cześć- powiedziałaś oschle nawet na niego nie patrząc.
-Too..jak z tym balem?- spytał.
-Ale że co?
-Pójdziesz ze mną?
Przez moment nie wiedziałaś co powiedzieć lecz po krótkiej chwili wzięłaś oddech i odpowiedziałaś.
-Tak pójdę z tobą na bal- powiedziałaś smutno.
-A co z Harrym?- ku twojemu zdziwieniu spytał.
-Nie mam pojęcia...
-Wy jesteście nadal razem?
-Przepraszam cię, muszę iść.- przyspieszyłaś kroki i w pewnym momencie zniknęłaś mu z oczu.
Sama się sobie dziwiłaś ale chciałaś tam pójść i się dobrze bawić. Jakoś minęły te 2 dni. Harry dzwonił i pisał do ciebie ale ty nie miałaś humoru aby mu odpisywać czy z nim rozmawiać. Nie to że jesteś na niego obrażona, to nie jego wina że go nie będzie tylko tak po prostu nie masz ochoty z nim gadać.
Jest godzina 18:00. Zaczęłaś się szykować. Założyłaś piękną kremową sukienkę do kolan bez ramiączek. Im niżej tym była szersza ale nie za szeroka. Włosy spięłaś w niedbałego trochę wysoko położonego koka. Do tego nie za wysokie szpilki pasujące do sukienki.
O godzinie 18:45 zadzwonił dzwonek do drzwi. To pewnie Max przyszedł po ciebie. Tak jak myślałaś tak było.
-Hej piękna, gotowa?- spytał wesoły a ciebie aż zemdliło.
-Tak jasne, jestem.
Wszyliście oboje z domu. Bal jest na 19:00, powinniście zdążyć.
-Tak się cieszę że idziesz ze mną na ten bal, normalnie nie wieżę w to.
-Tssa..też w to nie wieżę.- burknęłaś.
-Skarbie rozchmurz się- objął cię jedną ręką.
Zdjęłaś jego rękę z twojego ramienia.
-Nie jestem twoim skarbem.
-Ok spoko.
-No ja myślę.
Po paru minutach byliście pod szkołą. Weszliście do środka. Pokierowaliście się na salę gimnastyczną. Stały tam stoliki oraz jeden główny pod ścianą z jedzeniem oraz piciem. Parę osób tańczyło. Pokierowałaś się w stronę stołu. Nalałaś sok i usiadłaś przy stoliku. Max już gdzieś zniknął. Myślałaś że jeśli się zgodzisz na pójście z nim będziesz się dobrze bawić lecz to była pomyłka.
Impreza trwa już dobre 2 godziny. Tańczyłaś parę razy z Maxem ale to wszystko. Teraz siedzisz znowu przy stoliku. piłaś sok i patrzyłaś jak ludzie się bawią. Zaczęłaś myśleć o Harrym. Tak bardzo pragniesz aby tutaj był teraz w tym momencie. Po krótkiej chwili poczułaś czyjeś dłonie na swoich oczach. Delikatnie odstawiłaś kubek z sokiem i odsunęłaś obce ręce z twoich oczu. Wstałaś i się odwróciłaś. Nie wierzyłaś w to kogo widzisz właśnie przed sobą. Był to Harry, twój Harry. Ku twojemu zdziwieniu był w garniturze.
-Nie przywitasz się ze mną?- spytał uśmiechnięty.
Momentalnie do niego podeszłaś i się w niego wtuliłaś.
-Tęskniłam za tobą.
-Ja za tobą też- przytulił cię do siebie.
-Ale co ty tu robisz?
-To była ta niespodzianka.- uśmiechnął się.
-A co z trasą?
-Skrócili nam ją.
Obok was po chwili pojawił się Max.
-A co on tu robi?- wskazał na Harryego- a z resztą mało mnie to obchodzi, chodź tańczyć- zwrócił się do ciebie.
-o co chodzi?- spytał zdziwiony Harry.
-No chodź 9t.i.0- pociągnął cię Max w swoją stronę.
-Ej! Jak ty ją traktujesz?! Może byś podszedł i się spytał czy chce tańczyć a nie ją ciągniesz i rozkazujesz! może ona nie ma ochoty z tobą tańczyć- zaczął się czepiać Harry.
-Musi mieć ochotę, jesteśmy parą na tym balu.
-(t.i.)?- spojrzał na ciebie zawiedziony.
-Harry gdybym wiedziała że przyjedziesz mnie godziłabym się..- próbowałaś wyjaśnić.
-Nie no ok..Miałaś prawo się zgodzić..idź..baw się..
-Zaraz wrócę.
-Nie musisz.
-Muszę.
Poszłaś tańczyć z Maxem. Niezbyt ci się to uśmiechało no ale cóż. Gdy skończyliście tańczyć poszłaś do stolika lecz Harryego tam nie było. Rozglądałaś się za nim po sali. Wyszłaś ze szkoły . Na zewnątrz stał Harry. Podeszłaś do niego.
-Nie chciałam aby tak wyszło...
-Miało prawo tak wyjść.
-Jesteś zły?
-Nie, nie mam o co. Jeśli mam być zły to tylko i wyłącznie na siebie.- przytulił cię.
-Cieszę się że wróciłeś- wtuliłaś się w niego- chodźmy tańczyć.
-A co z Maxem.
-Mało mnie on teraz obchodzi, teraz obok siebie mam kogoś kogo kocham i chcę spędzić z nim ten wieczór.
Harry uśmiechnął się do ciebie. Wróciliście na salę i zaczęliście ze sobą tańczyć.
************************************
no i jak wam się podoba ten rozdział? jak pojawiła się prośba tak zrobiłam, starałam się pisać pełen wyraz 'ciebie' ;) Jeśli są jakieś błędy to przepraszam :) proszę komentujcie :**
wtorek, 28 sierpnia 2012
Rozdział 12
Wolała byś aby nie wyjeżdżał ale no taka jego kariera, musisz się z tym pogodzić.
Chłopacy mają samolot dziś o 16:00. Jak na razie jest 11:00. Wstałaś ospała i zeszłaś na dół. Zrobiłaś sobie zimne mleko z płatkami. Ciocia i wujek prawdopodobnie jeszcze spali. Poszłaś zjeść do salonu. Włączyłaś telewizję i oglądałaś jakieś bzdety. Kiedy zjadłaś poszłaś się ogarnąć. Zeszłaś na dół a tam siedziała już ciocia. Powiedziałaś jej że idziesz do Harryego i tak zrobiłaś. Koło 12:00 byłaś pod jego domem. Zadzwoniłaś do drzwi a po chwili w progu stał Zayn.
-Ołł..no siema.- poruszał brwiami.
-Zayn proszę cię- zaśmiałaś się.
-No co?
-Nic- uśmiechnęłaś się- mogę wejść?
-Jasne piękna- wpuścił cię do środka.
-Gdzie Harry?- spytałaś zdejmując buty.
-Wiedziałem że padnie takie pytanie więc Harry jest u siebie w pokoju na górze.
-Ok.
Poszłaś na górę do pokoju Harryego.Zapukałaś do drzwi.-czego znowu chcecie?!- usłyszałaś zdenerwowany głos Harryego.
Chłopacy mają samolot dziś o 16:00. Jak na razie jest 11:00. Wstałaś ospała i zeszłaś na dół. Zrobiłaś sobie zimne mleko z płatkami. Ciocia i wujek prawdopodobnie jeszcze spali. Poszłaś zjeść do salonu. Włączyłaś telewizję i oglądałaś jakieś bzdety. Kiedy zjadłaś poszłaś się ogarnąć. Zeszłaś na dół a tam siedziała już ciocia. Powiedziałaś jej że idziesz do Harryego i tak zrobiłaś. Koło 12:00 byłaś pod jego domem. Zadzwoniłaś do drzwi a po chwili w progu stał Zayn.
-Ołł..no siema.- poruszał brwiami.
-Zayn proszę cię- zaśmiałaś się.
-No co?
-Nic- uśmiechnęłaś się- mogę wejść?
-Jasne piękna- wpuścił cię do środka.
-Gdzie Harry?- spytałaś zdejmując buty.
-Wiedziałem że padnie takie pytanie więc Harry jest u siebie w pokoju na górze.
-Ok.
Poszłaś na górę do pokoju Harryego.Zapukałaś do drzwi.-czego znowu chcecie?!- usłyszałaś zdenerwowany głos Harryego.
Bez odpowiedzi otworzyłaś lekko drzwi i weszłaś do środka.
-Czyli mam sobie iść?- spytałaś udając smutną.-Przepraszam cię myślałem że to chłopacy. Chodź..- powiedział nawet na cb nie patrząc.
- co ci jest?- spytałaś siadając obok niego na łóżku, łapiąc go za rękę.
- co ci jest?- spytałaś siadając obok niego na łóżku, łapiąc go za rękę.
-Nigdy w życiu tak się nie czułem przed wyjazdem w trasę koncertową...- spojrzał ci w oczy.- no bo zawsze łatwo mi było wszystko zostawić pojechać wrócić i nadrobić a teraz... teraz nie potrafię....- znowu spuścił wzrok na podłogę. -Ale przecież wszystko jest tak samo...
-No właśnie nie jest..mam tutaj cb..i.. i kiedy sobie pomyślę chodź przez chwilę że muszę cb zostawić płakać mi się chce...
-Harry, skarbie..zobaczysz ten czas szybko minie...
-Może i minie ale ja chcę żeby mijał mi z tobą... poleć ze mną- powiedział dynamicznie i na cb spojrzał.
-Harry nie mogę nawet jeśli bym chciała...
-A chcesz?- przerwał ci.
Na moment nie wiedziałaś co odpowiedzieć i się zawiesiłaś.
-Czyli gdybyś nawet mogła to i tak byś nie poleciała....wiedziałem...- znów kolejny raz spuścił wzrok.-Harry nie mogę nawet jeśli bym chciała...
-A chcesz?- przerwał ci.
Na moment nie wiedziałaś co odpowiedzieć i się zawiesiłaś.
-Ale Harry przecież nic nie powiedziałam.. Gdybym mogła poleciała bym ale nie mogę...
-Nie polecę bez cb.- po chwili przytulił cię mocno do siebie.
-Polecisz..zobaczysz..Harry to 2 nie całe głupie miesiące..będziemy wieczorami to znaczy ty rano ze sobą rozmawiać...jak wrócisz..no właśnie...jak wrócisz tooo...
-To co?
-To się nie spotkamy...
-Dlaczego?
-Na święta lecę do Polski..
-Nie..
-Tak...przykro mi..no ale wrócę...
-Nie zdradzisz mnie gdy pojadę?- spytał patrząc na cb słodkimi oczkami.
-Co to za pytanie? oczywiście że tego nie zrobię...
-Kocham cię.- przytulił cię kolejny raz.
Po dłuższej chwili zeszłaś z Harrym na dół do chłopaków.
-Siądziesz koło mnie?- spytał Zayn ruszając w twoją stronę brwiami.
-Czy ty zarywasz do mojej dziewczyny?- spytał Harry.
-Nieeee skąd ja tylko jestem uprzejmy.
-No ja myślę.
Usiadłaś obok Zayna a z drugiej strony siedział Harry. Przesiedzieliście tak wszyscy razem w wesołej atmosferze do godziny 15:00. Chłopacy zaczęli się zbierać. Razem z nimi pojechałaś na lotnisko. Kiedy mieli odejść na odprawę poczułaś łzy w oczach.
-Hej nie płacz..nie dawno ty mnie pocieszałaś- uśmiechnął się do cb Harry i cię przytulił.
-Musicie?- spytałaś.
-Niestety...-odparł Liam.
Przytuliłaś każdego z osobna. Podeszłaś do Zayna i go szczerze przytuliłaś.
-Oooooo- rozpłynął się a ty się zaśmiałaś jak i reszta.
Harrego pocałowałaś krótko i namiętnie jak i również i przytuliłaś.
-Czemu mi tak nie zrobiłaś?- spytał smutny Zayn.
Bez odpowiedzi uśmiechnęłaś się do niego.
-Musicie już iść..- spłynęła ci po policzku jedna łza.
Po chwili odeszli. Gdy zniknęli za bramkami ty smutna i przygnębiona ruszyłaś do domu.
******************************************************
No i 12 rozdział proszę was bardzo ;) komentujcie no i tak jak zwykle sorry za błędy ;)
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
Imagin z Harrym
Dzisiaj
macie z Harrym 3 rocznicę waszego związku, Harry postanowił że zabierze
cię gdzieś daleko abyście mogli być sami tak naprawdę sami abyście
mogli ze sobą pogadać sam na sam bez innych ludzi dookoła bez chłopaków
żebyście byli tylko ty i on. Macie wyjechać na dwa tygodnie. Nie wiesz
gdzie on chce cię zabrać powiedział że to jest zaczarowane miejsce do
którego ma wstęp tylko on i ty. Spakowałaś parę rzeczy tak samo jak i
on. Pożegnaliście się z chłopakami i pojechaliście. Była to zima w sumie
to końcówka ale jednak była. Jechaliście dość długo a droga się nie
kończyła jednak nie przeszkadzało ci to ponieważ ciągle rozmawialiście,
śmialiście się było naprawdę miło. Wyjechaliście na trochę szybszą drogę
lecz to nie zmieniało faktu że nadal jest ślisko. Harry przyśpieszał.
Na początku prędkość jeszcze była spoko ale on jechał coraz szybciej.
-Harry zwolnij-powiedziałaś spokojnie.
On się tylko uśmiechnął i zaczął jechać szybciej.
-Harry powiedziałam coś zwolnij!- krzyknęłaś.
Po bardzo krótkiej chwili Harry wpadł w poślizg prawie mu się udało
wywiązać z tego jednak na przeciwko was jechała ciężarówka. Harry
momentalnie skręcił w lewo aby uniknąć zderzenia i uratować po części
ciebie, tobie się nic nie stało lecz ciężarówka zahaczyła stronę
Harryego. Stracił on przytomność. Chciałaś uratować sytuację lecz nie
wyszło uderzyliście z bardzo nawet mocną prędkością w drzewo. Obydwoje
byliście nie przytomni. Po pary dniach obudziłaś się w jakimś
pomieszczeniu było ciemno byłaś tam sama gdy doszłaś do siebie doszłaś
do wniosku że jesteś w szpitalnej Sali ale gdzie jest Harry? Czułaś
ucisk w głowie złapałaś się za nią, poczułaś że masz bandaż. Ręce były
pocięte prawdopodobnie od szkła czułaś to nie widziałaś ale czułaś.
Zapaliłaś lampkę która stała na stoliku. Światło było nie wielkie jednak
wystarczyło abyś mogła zobaczyć co się z tobą stało. Tak jak się
domyślałaś ręce były całe poranione. Na jednej ręce miałaś chyba mocne
rozcięcie ponieważ było na niej dużo szwów. Głowa bardzo cię bolała.
Złapałaś się za policzek tam też poczułaś szwy. Nie wytrzymałaś
popłakałaś się. To wszystko było okropne. Chciałaś zobaczyć co jeszcze z
tobą nie tak. Odkryłaś kołdrę. Nogi były tylko podrapane, jedna z nich
była w bandażu. Miałaś dużo kabli do siebie podłączonych. Nie mogłaś się
odnaleźć. Przestałaś na chwilę płakać. Z łzami spojrzałaś w szybę za
nią padał lekki śnieg. Wpatrzyłaś się na niego i momentalnie ujrzałaś
przed oczami całe zdarzenie. Poczułaś mocniejszy napływ łez. Przypomniał
ci się Harry. Harry gdzie on jest? Zaczęłaś się rozglądać wokół siebie.
Domyśliłaś się że prawdopodobnie też musi leżeć w tym szpitalu. Chwilę
pomyślałaś i w sumie chyba wpadłaś w szał lub depresję bo zaczęłaś
odrywać od siebie te wszystkie kable. Zostawiłaś tylko kroplówkę.
Podniosłaś się z łóżka z wielkim bólem. Chwilę ustałaś na nogach
trzymając się słupka przy którym była kroplówka jednak straciłaś na
chwilę czucie w rękach. Upadłaś na ziemię. Zaczęłaś płakać, głowa
zaczęła cię boleć, a bandaż robił się czerwony, chyba zaczęła lecieć ci
krew jednak po chwili przestała. Zapłakana zaczęłaś się podnosić.
Wstałaś tym razem dłużej ustałaś. Kiedy nabrałaś pewności zaczęłaś iść,
myślałaś że dojdziesz normalnie lecz nie dało się, zaczęłaś kuleć.
Wyszłaś z Sali z kroplówką podtrzymując się, światło zostawiłaś
zapalone. Na korytarzu świeciły się tylko boczne światełka było pusto.
Zaczęłaś iść, za wszelką cenę chciałaś go znaleźć, zobaczyć co się stało
z nim. Ledwo co szłaś. Zaglądałaś po salach, nigdzie go nie było. Po
korytarzu szła pielęgniarka.
-Proszę natychmiast wrócić na swoją salę, nie wolno chodzić po szpitalu w nocy.
Poszła dalej. Uznała chyba że jest ci łatwo że masz dużo sił i ni musi
ci pomagać. Lecz popełniła błąd. Nie wróciłaś, szukałaś dalej. Doszłaś
do końca korytarza powolnymi, kulejącymi krokami. Były 4 takie same sale
każda miała szklane drzwi. Zaczęłaś zaglądać. Doszłaś do ostatniej sali
tam zauważyła Harryego. Wyglądał o wiele gorzej niż ty. Twój wygląd był
przerażający a jego? Nie czekałaś na nic, weszłaś tam natychmiast choć
akurat do tych Sali nie miał nikt wstępu prócz lekarzy i pielęgniarek.
Stanęłaś na chwilę przed jego łóżkiem. Przyjrzałaś się mu. Miał nogę w
gipsie. Twarz gorzej pocięta nić twoja, ręce ledwo co w ogóle tam były
całe blade z resztą tak jak on cały. Całe podrapane, miał pełno szwów
bandaże zakrwawione a kabli dwa razy więcej niż twoich. Nie czekałaś na
nic, twoja kroplówka przeszkadzała ci wkurzyłaś się i ją oderwałaś.
Miałaś pełno łez w oczach, zaczęłaś płakać. Powoli zaczęłaś ciągnąc nogę
i iść w jego stronę. Było ciężej bo nie miałaś czego się trzymać.
Doszłaś do łóżka. Nie zwracałaś uwagi na nic po prostu go przytuliłaś.
Nie mogłaś przestać. Zaczęłaś płakać wtulona w niego.
-Harry mówiłam
abyś zwolnił! Żebyś uważał! dlaczego ty mi to zrobiłeś?!- Płakałaś,
krzyczałaś na niego.- Obiecaj że bez względu co się z nami stanie ty
mnie nie zostawisz, obudzisz się tak samo jak ja, obiecaj mi to Harry
proszę.-Zaczęłaś mocniej płakać, szlochać. Głowa zaczynała cię boleć.-
Nigdy cię nie zostawię rozumiesz/ nigdy, zostanę tu i nigdy nie odejdę.
Leżałaś wtulona w niego, miałaś zamknięte oczy, policzki miałaś
wilgotne od płaczu i łez. Rana na twarzy bolała cię ponieważ nie dało
się powstrzymać tego i łzy leciały ci po wszystkich stronach. Nagle
usłyszałaś że drzwi się otwierają
-Co pani tu robi? Nie powinno tu pani być. Nikt tutaj nie ma wstępu. Czyja to kroplówka?
-Moja-powiedziałaś zapłakana szlochając. Oderwałaś się od Harryego.
-Musi pani stąd wyjść. Niech pani wróci do siebie, pani stan jest
bardzo zły. Nie aż tak jak pani…-nie wiedziała jak określić Harryego.
-Mojego chłopaka.
-Dokładnie. Chodźmy odprowadzę panią do pani Sali. W ogóle dlaczego
pani ją opuściła? Musi mieć pani wszystko podłączone tak samo jak tą
kroplówkę. Już proszę natychmiast pani wychodzi.
-Nie, ja go tu samego nie zostawię!
-Natychmiast proszę stąd wyjść, już!
-Nie!- wrzasnęłaś.Nagle poczułaś zawrót głowy i zemdlałaś. Upadłaś z
wielkim hukiem na ziemię. Rano obudziłaś się w łóżku. Światło słońca
które przedzierało się przez drzewo zasypane śniegiem obudziło cię.
Spojrzałaś na szybę. Poczułaś łzy. Przyszła pielęgniarka, ta sama co
wczoraj w nocy.
-Jak się pani czuje?
Nic nie odpowiedziałaś tylko patrzałaś w okno.
-Ok. nie chce pani rozmawiać, nie będę zmuszać.
Chciała odejść lecz jednak się odezwałaś.
-Czy ja go mogę zobaczyć?
-Nie w tym momencie.
-Dlaczego?!- wściekłaś się.
-Jest on naprawdę słaby.
-Ale ja chcę przy nim być!
-Niech pani odpoczywa.
Pielęgniarka wyszła. Zostałaś sama. Przeleżałaś w ciszy cały dzień.
Nikt cię nie odwiedził. Chłopacy pewnie nie wiedzą nic o wydatku. Było
ciemno. Koło godziny 1:00 w nocy. Postanowiłaś się nie poddać. Znowu
ruszyłaś ku jego Sali. Doszłaś, wtuliłaś się w niego. Siedziałaś przy
nim dość długo. Znowu przerwała ci to pielęgniarka, tym razem z
koleżanką.
-Co pani tu robi, mówiłam że pani tu nie powinno być.
-Proszę nich mnie pani przy nim zostawi, Ja chcę być koło niego.
-Ale pani tu nie może być.
-Proszę…
-Dobrze ale my musimy pani wtedy pilnować.
-Niech panie robią co chcą ja chcę być przy nim.
One patrzyły na to co ty robisz a ty w sumie nic nie robiłaś tylko
siedziałaś obok niego. Płakałaś, trzymałaś go za rękę, po prostu
czekałaś aż się ocknie, da znak życia.
Przesiedziałaś całą noc lecz nad rankiem musiałaś wrócić na swoją salę.
Każdej nocy chodziłaś do niego siedziałaś przy nim. Miałaś nadzieję że
którejś nocy on się obudzi przy tobie, odezwie się lub poruszy. Jednak
to była tylko nadzieja Byłaś już w szpitalu miesiąc nadal miałaś szwy.
Strąciłaś już nadzieję na jego wybrudzenie, tej nocy do niego nie
poszłaś. Leżałaś i myślałaś nad tym co zrobić aby cię nie uratowali abyś
zginęła. Po dłuższej chwili ciszy drzwi od twojej Sali się otworzyły.
Zapaliłaś lampkę z lekkim bólem. Nie wierzyłaś w to co widzisz, w
drzwiach stał Harry.
-Kochanie…-powiedział i podszedł do ciebie. Przytulił cię bardzo mocno.
-Myślałam że już nigdy się nie obudzisz, byłam u ciebie każdej nocy
siedziałam przy tobie z każdą sekunda moje nadzieje wygasały. Dzisiaj,
tej nocy nie poszłam nie wiem dlaczego, może dlatego że dzisiaj była
twoja kolej, nie wiem. Ale co ty tu robisz, przecież jesteś w gorszym
stanie niż ja, pielęgniarki cię puściły?
-Uciekłem. Musiałem cię znaleźć.
-Tęskniłam za tobą-przytuliłaś go bardzo mocno a on usiadł obok ciebie.
-Przepraszam za to co się stało. To moja wina. Chłopacy już wiedzą?
-Nie, nikt nic nie wiem prócz nas.
-Musimy im powiedzieć.
-Mają do nas daleko…
-Słuchaj muszę wrócić na salę, nie chcę ale muszę, zaraz zobaczą że
mnie nie ma. Ale uwierz kiedy się wybrudziłem od razu myślałem o tobie
lecz Ne miałem sił aby do ciebie przyjść. W nocy ją odzyskałem, jestem,
nigdy cię nie zostawię.
Wtuliłaś się w niego, zaczęłaś płakać.
-Już dobrze skarbie, zobaczysz wyjdziemy stąd. Obiecuję ci to.
-Kocham cię Harry.
-Ja ciebie też.
Ostatni raz mocno cię przytulił. Powolnymi ruchami wyszedł z Sali.
Cieszyłaś się że tak się stało, obudził się, przyszedł.
Nie chciałaś go męczyć miał gorszy stan więc to y każdej nocy byłaś u
niego. Poinformowaliście chłopaków. Nie wierzyli ci lecz dałaś im
pielęgniarkę. Przyjechali do was. Nie mogli uwierzyć w to co się
zdarzyło.
Po 4 Miesiącach wyszliście z Harrym ze szpitala. Jest
wam ciężko ale dajecie radę, chłopacy wam pomagają. Harry ci się
oświadczył, z weselem poczekacie do terminy kiedy dojdziecie do
w pełni sprawności teraz jest tylko ważne to że jesteście blisko siebie
razem i nic was nie rozłączy.
*****************************************
Tym razem smutny ;) i jak? komentujcie jak chcecie :** sorry za błędy
Imagin z Louisem
Poszłaś na zakupy do słynnego tesco. Chodziłaś z koszykiem i szukałaś poszczególnych rzeczy. Stanęłaś przy półce z czekoladami. Chciałaś sobie zrobić gorącą czekoladę w domu ale nie mogłaś się zdecydować jaki smak, wanilia, śmietanka, gorzka czekolada, truskawka, było masę smaków.
-Cholera-powiedziałaś pod nosem.
Na końcu alejki stał chłopak podparty o regał, przyglądał się tobie, nie widziałaś go. Kucałaś przy półce zastanawiając się co wybrać. Po chwili chłopak ruszył w twoja stronę.
-Widzę że masz ogromny problem.
-Nie prawda.-zaprzeczyłaś gapiąc się w półkę z czekoladami.
-Oj no daj spokój przecież widzę że masz problem, też zawsze mam problem z tymi czekoladami- uśmiechnął się do ciebie- weź wanilię.
-Ok., dzięki.-wzięłaś trzy saszetki waniliowej czekolady i odeszłaś.
Chłopak uśmiechnął się sam do siebie.
Nawet nie widziałaś jego twarzy. „Przynajmniej miał fajny głos” powiedziałaś sobie w myślach. Poszłaś w stronę czasopism. Oczywiście szukałaś jakichś plotek o twoim ukochanym zespole One Direction. Wiedziałaś o chłopakach wszystko lecz nadal czytałaś te stare kłamiące czasopisma.
-Co lubisz czytać?- to był ten sam głos.
-Ty się nie odkleisz prawda? Czasopisma plotkarskie.-odpowiedziałaś i odeszłaś.
On znowu się uśmiechnął sam do siebie.
Poszłaś w stronę napoi. Wzięłaś duże frugo. Jakimś cudem je znalazłaś. Stanęłaś przy coli.
-Lubisz frugo?- to był on, ten sam.
Uśmiechnęłaś się sama do siebie, wzięłaś zwykłą cole i odeszłaś bez słowa. Poszłaś do pieczywa.
-Chleb czy bułka?- zapytał chłopak.
-Nie odczepisz się- uśmiechnęłaś się tak jak by do niego ale nie spojrzałaś na niego ani razu przez ten czas. Sięgnęłaś po bułki i odeszłaś. Po drodze wzięłaś ser i parę pomidorów. Poszłaś do kasy. Przy kasie nie zauważyłaś chłopaka aby stał za tobą czy przed.
Wróciłaś do domu. Ciekawiło cię jak ten chłopak wygląda. Ale zostawiłaś te myśli. Zaniosłaś zakupy do kuchni włączyłaś w sypialni laptopa i poszłaś do kuchni zrobić sobie kolację.
Zrobiłaś bułki i poszłaś do sypialni. Weszłaś na TT Louisa bo to on tak jak by był dla ciebie wyjątkowy to znaczy każdy ma to coś ale Louis jest taki inny jak dla ciebie. Był świeży wpis jakieś 15 min temu „Wiem o niej wszystko prócz imienia, wiem że lubi cole i frugo, lubi żółty ser i pomidory, bułki zamiast chleba, czasopisma plotkarskie, oraz jest niezdecydowana wiem gdzie mieszka, ale nadal nie znam jaj imienia i boję się powiedzieć jej że ją kocham”. Napisałaś do niego, wiedziałaś że nie odpisze ale zawsze warto spróbować „Na pewno odkryjesz jej imię oraz więcej cech jakie w sobie kryje tylko musisz chcieć J” po chwili ukazała się odpowiedź „czyli mam spróbować?” zdziwiłaś się tym że odpisał ale ty też mu odpowiedziałaś „tak, pogadaj z nią powiedz co czujesz może zaakceptuje J” „dzięki :*” i po paru sekundach zobaczyłaś że Louis Tomlinson obserwuje cię. Siedziałaś i grzebałaś w necie jedząc połówkę bułki. Pomyślałaś sobie o tym co on pisał i nagle przypomniały ci się wszystkie zdarzenia w sklepie. To przecież ty kupowałaś frugo, cole, bułki, pomidory, ser żółty, ty czytasz magazyny plotkarskie no i to ty podejmowałaś decyzję o czekoladzie. A dowiedzieć się gdzie mieszkasz mógł dowiedzieć się idąc za tobą, ale to przecież nie możliwe, to na pewno nie chodzi o ciebie. To nie realne. Poszłaś się umyć. Wróciłaś z łazienki. Nagle ktoś puka do drzwi. Ugryzłaś kawałek bułki i pobiegłaś otworzyć drzwi.
-Dobry wieczór w czymś mogę pomóc?- spojrzałaś na niego i zamarłaś to Louis z 1D.
-Przyszedłem po miłość.-uśmiechnął się.
Zarumieniłaś się lecz odparłaś.
-Chyba mnie z kimś pomyliłeś.
-Nie prawda, to ty lubisz bułki, frugo, żółty ser, pomidory, cole i czasopisma plotkarskie.
-Tak lubię te wszystkie rzeczy ale ty chyba naprawdę minie pomyliłeś, nie znamy się.
-Ty jesteś dziewczyną z tesco. Dzisiaj cię o wszystko wypytałem bo nie widziałem innego sposobu aby cię poznać.
Uśmiechnęłaś się do niego.
-Może wejdziesz?
-Jasne.
-Przepraszam cię za mój strój ale wyszłam dopiero łazienki.
-Nic nie szkodzi.
-Może chcesz coś do picia…
-Louis… chyba znasz moje imię…
-Tak znam ale nie wiedziałam czy mogę. To że jesteś gwiazdą nie oznacza że mogę ci mówić po imieniu.
-No racja…Więc Louis jestem.
Uśmiechnęłaś się do niego.
-Chodź dalej.
-Ok.
-Ej w sumie co ty tutaj robisz?
-Przyszedłem za tobą.
-Spoko nie rozumiem ale ok.
Poszłaś po laptopa, przyniosłaś go do salonu, TT miałaś włączone postawiłaś laptopa i poszłaś do kuchni.
-Chcesz coś do picia?
-Nie…yyy…nie dzięki.-kiedy ty byłaś w kuchni on czytał twoje tweedy.
Weszłaś do salonu z dwoma kubkami waniliowej czekolady ( :D ).
-Pisałeś ze mną.
-To ty???
-Tak.- uśmiechnęłaś się.
-Waniliowa…
-Tak…
-Słuchaj muszę ci coś powiedzieć yyy…
-[t.i.]
-Muszę ci powiedzieć [t.i.] że widziałem cię 2 tygodnie temu w parku, miałem do ciebie podejść zagadać ale nie miałem siły. Chciałem cię odnaleźć ale na nic. Zobaczyłem cię w sklepie i postanowiłem że to jest moja ostatnia szansa na poznanie ciebie. Kocham cię.
-Louis…ja…
Nie dał ci dokończyć, pocałował cię długo i namiętnie.
-Nie wiem co powiedzieć,
-Powiedz że mnie kochasz –uśmiechnął się.
-Kocham cię.
Pocałowaliście się kolejny raz.
****************************
Też go dawno pisałam :) komentujcie jeśli możecie ;) za błędy przepraszam
-Cholera-powiedziałaś pod nosem.
Na końcu alejki stał chłopak podparty o regał, przyglądał się tobie, nie widziałaś go. Kucałaś przy półce zastanawiając się co wybrać. Po chwili chłopak ruszył w twoja stronę.
-Widzę że masz ogromny problem.
-Nie prawda.-zaprzeczyłaś gapiąc się w półkę z czekoladami.
-Oj no daj spokój przecież widzę że masz problem, też zawsze mam problem z tymi czekoladami- uśmiechnął się do ciebie- weź wanilię.
-Ok., dzięki.-wzięłaś trzy saszetki waniliowej czekolady i odeszłaś.
Chłopak uśmiechnął się sam do siebie.
Nawet nie widziałaś jego twarzy. „Przynajmniej miał fajny głos” powiedziałaś sobie w myślach. Poszłaś w stronę czasopism. Oczywiście szukałaś jakichś plotek o twoim ukochanym zespole One Direction. Wiedziałaś o chłopakach wszystko lecz nadal czytałaś te stare kłamiące czasopisma.
-Co lubisz czytać?- to był ten sam głos.
-Ty się nie odkleisz prawda? Czasopisma plotkarskie.-odpowiedziałaś i odeszłaś.
On znowu się uśmiechnął sam do siebie.
Poszłaś w stronę napoi. Wzięłaś duże frugo. Jakimś cudem je znalazłaś. Stanęłaś przy coli.
-Lubisz frugo?- to był on, ten sam.
Uśmiechnęłaś się sama do siebie, wzięłaś zwykłą cole i odeszłaś bez słowa. Poszłaś do pieczywa.
-Chleb czy bułka?- zapytał chłopak.
-Nie odczepisz się- uśmiechnęłaś się tak jak by do niego ale nie spojrzałaś na niego ani razu przez ten czas. Sięgnęłaś po bułki i odeszłaś. Po drodze wzięłaś ser i parę pomidorów. Poszłaś do kasy. Przy kasie nie zauważyłaś chłopaka aby stał za tobą czy przed.
Wróciłaś do domu. Ciekawiło cię jak ten chłopak wygląda. Ale zostawiłaś te myśli. Zaniosłaś zakupy do kuchni włączyłaś w sypialni laptopa i poszłaś do kuchni zrobić sobie kolację.
Zrobiłaś bułki i poszłaś do sypialni. Weszłaś na TT Louisa bo to on tak jak by był dla ciebie wyjątkowy to znaczy każdy ma to coś ale Louis jest taki inny jak dla ciebie. Był świeży wpis jakieś 15 min temu „Wiem o niej wszystko prócz imienia, wiem że lubi cole i frugo, lubi żółty ser i pomidory, bułki zamiast chleba, czasopisma plotkarskie, oraz jest niezdecydowana wiem gdzie mieszka, ale nadal nie znam jaj imienia i boję się powiedzieć jej że ją kocham”. Napisałaś do niego, wiedziałaś że nie odpisze ale zawsze warto spróbować „Na pewno odkryjesz jej imię oraz więcej cech jakie w sobie kryje tylko musisz chcieć J” po chwili ukazała się odpowiedź „czyli mam spróbować?” zdziwiłaś się tym że odpisał ale ty też mu odpowiedziałaś „tak, pogadaj z nią powiedz co czujesz może zaakceptuje J” „dzięki :*” i po paru sekundach zobaczyłaś że Louis Tomlinson obserwuje cię. Siedziałaś i grzebałaś w necie jedząc połówkę bułki. Pomyślałaś sobie o tym co on pisał i nagle przypomniały ci się wszystkie zdarzenia w sklepie. To przecież ty kupowałaś frugo, cole, bułki, pomidory, ser żółty, ty czytasz magazyny plotkarskie no i to ty podejmowałaś decyzję o czekoladzie. A dowiedzieć się gdzie mieszkasz mógł dowiedzieć się idąc za tobą, ale to przecież nie możliwe, to na pewno nie chodzi o ciebie. To nie realne. Poszłaś się umyć. Wróciłaś z łazienki. Nagle ktoś puka do drzwi. Ugryzłaś kawałek bułki i pobiegłaś otworzyć drzwi.
-Dobry wieczór w czymś mogę pomóc?- spojrzałaś na niego i zamarłaś to Louis z 1D.
-Przyszedłem po miłość.-uśmiechnął się.
Zarumieniłaś się lecz odparłaś.
-Chyba mnie z kimś pomyliłeś.
-Nie prawda, to ty lubisz bułki, frugo, żółty ser, pomidory, cole i czasopisma plotkarskie.
-Tak lubię te wszystkie rzeczy ale ty chyba naprawdę minie pomyliłeś, nie znamy się.
-Ty jesteś dziewczyną z tesco. Dzisiaj cię o wszystko wypytałem bo nie widziałem innego sposobu aby cię poznać.
Uśmiechnęłaś się do niego.
-Może wejdziesz?
-Jasne.
-Przepraszam cię za mój strój ale wyszłam dopiero łazienki.
-Nic nie szkodzi.
-Może chcesz coś do picia…
-Louis… chyba znasz moje imię…
-Tak znam ale nie wiedziałam czy mogę. To że jesteś gwiazdą nie oznacza że mogę ci mówić po imieniu.
-No racja…Więc Louis jestem.
Uśmiechnęłaś się do niego.
-Chodź dalej.
-Ok.
-Ej w sumie co ty tutaj robisz?
-Przyszedłem za tobą.
-Spoko nie rozumiem ale ok.
Poszłaś po laptopa, przyniosłaś go do salonu, TT miałaś włączone postawiłaś laptopa i poszłaś do kuchni.
-Chcesz coś do picia?
-Nie…yyy…nie dzięki.-kiedy ty byłaś w kuchni on czytał twoje tweedy.
Weszłaś do salonu z dwoma kubkami waniliowej czekolady ( :D ).
-Pisałeś ze mną.
-To ty???
-Tak.- uśmiechnęłaś się.
-Waniliowa…
-Tak…
-Słuchaj muszę ci coś powiedzieć yyy…
-[t.i.]
-Muszę ci powiedzieć [t.i.] że widziałem cię 2 tygodnie temu w parku, miałem do ciebie podejść zagadać ale nie miałem siły. Chciałem cię odnaleźć ale na nic. Zobaczyłem cię w sklepie i postanowiłem że to jest moja ostatnia szansa na poznanie ciebie. Kocham cię.
-Louis…ja…
Nie dał ci dokończyć, pocałował cię długo i namiętnie.
-Nie wiem co powiedzieć,
-Powiedz że mnie kochasz –uśmiechnął się.
-Kocham cię.
Pocałowaliście się kolejny raz.
****************************
Też go dawno pisałam :) komentujcie jeśli możecie ;) za błędy przepraszam
Imagin z Niallem
Niall
Siedziałaś przy stawku w parku rozmyślałaś nad wszystkim, całym twoim rozjebanym życiem. siedzisz w cisz już koło 2 godzin kochasz ten spokój. nagle czujesz jakby ktoś szedł w twoją stronę. odwracasz się i widzisz tylko odbijające się w świetle księżyca blond włosy. olewasz ten widok i wracasz do tego samego stanu patrząc się w stawek.
-Co tam?-pyta
-A co cię to?-odpowiadasz pytaniem na pytanie *masz zamknięte oczy i głowę zwróconą w niebo*
-Tak tylko spytałem. nie boisz się że ktoś cię tutaj skrzywdzi. taka ślicznotka nie powinna siedzieć w nocy sama w parku.
-moja sprawa co się ze mną stanie i w jaki sposób-dalej go olewałaś ale odpowiadałaś na pytania.
-Może cię odprowadzę do domu?
-A kto powiedział że ja chcę do niego wracać?
-Tak tylko zapytałem.
-To było głupie pytanie.
Zamknął się i robił to co ty tylko od czasu do czasu spoglądał na ciebie.
-Idę do domu.-powiedziałaś podnosząc się.
-Idę cię odprowadzić.
-Jak chcesz.
Ruszyliście w stronę twojego domu. Była cisza ale blondynek ją przerwał.
-Niall.
-Co ty do mnie gadasz?
-Niall.
Ale co do cholery Niall?!
-Tak się nazywam.
-Boże trzeba było powiedzieć 'Jestem Niall' a nie same 'Nial' No czy to jest normalne?
-Chyba nie.
-No właśnie.
-A ty?
-Co ja?
-A ty jak?
-Ale kurde co ja jak?!
-Jak ty się nazywasz.
-Boże człowieku jesteś skomplikowany.
Doszliście do twojego domu.
-Ja spadam hej.
-Że co?!
-IDĘ DO DOMU.
-Tak szybko?
-Co ja ci zrobię że tak blisko mieszkam?!
-No nic.
-No właśnie.
Chwyciłaś za klamkę ale nagle blondynek cię złapał i odwrócił w swoją stronę.
-Zakochałem się.
-A chuj mnie to obchodzi.
-Ale ja zakochałem się w tobie.
-...
-...
-To trochę dziwneeee...
Blondynek chwycił cię za brodę i próbował cię pocałować ale niechcący kichnęłaś.
On odskoczył i zaczął się wycierać.
-Przepraszam...-powiedziałaś szybko i wbiegłaś do mieszkania.
weszłaś do domu byłaś zawstydzona tym co się stało kiedy spojrzałaś przez dziurkę w drzwiach Nialla już nie było.
Poszłaś do pokoju. weszłaś na tt i weszłaś na konto Nialla. był świeży wpis 'Zostałem obsmarkany' przemyślałaś ten wpis przecież to był Niall, Niall Horan. O cholera obsmarkałaś Nialla Horana.
Wyłączyłaś szybko laptopa i zaczęłaś się lekko z siebie śmiać. Poszłaś się umyć i położyłaś się spać. Następnego dnia wstałaś rano i poszłaś do pracy. Pracujesz w Nando's. Koło godziny 10:00 wszedł do restauracji chłopak blondynek, miał ciemne okulary więc nie widziałaś dokładnie twarzy.
-Co podać?
-Hej- zdjął okulary
-O mój boże...-Zarumieniłaś się.
-Colę.
-Co Colę?
-Poproszę Colę.
Usiadła do stolika i gapił się na cb jak mu nalewasz do szklanki Coli.
Podeszłaś do jego stolika. On był odwrócony.
-Twoja co...
I nagle gwałtownie się odwrócił wszystko się na niego wylało.
-Jezu przepraszam cię...
Pobiegłaś za blat po szmatkę dałaś mu ją.
On się zaczął wycierać a ty zebrałaś pobite szkło.
Zwolniłaś się natychmiast na cały dzień z pracy. Już miałaś dość tego dnia. Kolejna wpadka przy tym samym chłopaku i to w dodatku Niallu Horanie. Wyszłaś z restauracji chłopak po chwili wyszedł za tobą.
-Poczekaj!
-Na co?
-Chyba na kogo?
-Czemu na kogo?
-No bo poczekaj na mnie.
-aaaaa....
Stanęłaś i czekałaś aż dojdzie.
-Tak?
-Wczoraj nam nie wypaliło trochę.
-Nam czy tobie? To ty do mnie zarywasz a nie ja do ciebie.
-Nie podobam ci się?
-Nie powiem że nie.
-To fajnie...
-...
-...
Chłopak się do ciebie zbliżył i chciał cię pocałować ale zaczął mu dzwonić telefon.
-Cholera!-krzyknął-Harry, zamorduję cię.
-To ja już może pójdę.
-Nie poczekaj... halo?kurwa Harry zmorduję, uduszę a potem zamorduję.
-Do zobaczenia może...
-Nie zaczekaj!-krzyknął
Harry w słuchawce:
-Na co?!
-Ty na nic. Ty poczekaj aż dojdę do domu.
-A po co?
-Łooo lepiej się chowaj
-Dlaczego?
-Kończę.
Rozłączył się.
Doszłaś do domu. Kolejny raz próbował. Uśmiechnęłaś się pod nosem. Nawet ci się trochę spodobał. Zauroczyłaś się nim tak troszkę albo i więcej.
Przyszedł wieczór. Siedzisz przed telewizorem i oglądasz.
Oglądałaś pod kocem w spokoju film i nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłaś je otworzyć.
-No hej.
-Emmmm... Co ty tu robisz?
-Jestem.
-Ale co jesteś?
-Jestem tu.
-Ale gdzie?
-No tu, stoję, przed tobą.
-No tak i co z tego?
-Och no nie ważne. przyszedłem ci powiedzieć że mi się podobasz jak cholera.
-Obsmarkałam cię.
-Co?!
-Kichnęłam na ciebie.
-A nooo tak pamiętam.
-...
-Uda się, uda się, uda się...-mówił pod nosem.
-Ale co się uda?-zapytałaś.
-...
Zbliżył się kolejny raz i teraz udało mu się ciebie pocałować. Złapał cię w biodrach. Ty zatonęłaś w pocałunku i złapałaś go za kontury policzków.
-Udało się.-powiedział znowu sam do siebie.
-Ale co się udało?
-Pocałowałem cię.
-i tylko to chciałeś zrobić?
-Chciałem jeszcze zapytać.
-Co zapytać?
-Chyba kogo?
-A czemu kogo?
-Bo chcę pytać ciebie.
-o co?
-ale co o co?
-O co chciałeś mnie zapytać?
-Czy chciała być moją dziewczyną?
-...
-Coś nie tak?
-...
Pomachał ci przed oczami.
-Tak?
-Co tak?
-Co chcesz?
-Co chcę?
-No właśnie nie wiem co chcesz?
-ale ja wiem.
-No to chyba logiczne że ty wiesz skoro jesteś sobą.
-... za duży natłok wyrazów... to jak?
-Co jak?
-Będziesz ze mną chodziła?
-Gdzie?
-...
-...
-Czy będziesz ze mną chodziła w parze?
-A co sam się boisz?
-...
-...
-Czy chciałabyś być moją dziewczyną?
-... jasne...
-Co?!
-co co?
-Co?!
-Co co?!!!
-ty ze mną będziesz?
-Podobasz mi się więc czemu nie?
-Kocham cię...
-a ja ciebie nie...
-...
-Żartowałam- pocałowałaś go kolejny raz.
-Do trzech razy sztuka, warto było.
-Co było?
-Warto było walczyć.
-O
-o CO?
-o cb.
-w naszym związku jest tylko jeden warunek.
-Jaki?
-Proszę cie wysławiaj się logiczniej!
-Ok
-Co ok?
-Ok będę się wysławiać logiczniej ale ty musisz zadawać mniej pytań a więcej robić.
-Co robić?
Pocałował cię.
- Właśnie to.
*****************************************
Jeśli są jakieś błędy to sorry :** ten imagin jest stary znalazłam go na kompie no i wam go wstawiłam :) Komentujcie czy wam się podoba :)
Siedziałaś przy stawku w parku rozmyślałaś nad wszystkim, całym twoim rozjebanym życiem. siedzisz w cisz już koło 2 godzin kochasz ten spokój. nagle czujesz jakby ktoś szedł w twoją stronę. odwracasz się i widzisz tylko odbijające się w świetle księżyca blond włosy. olewasz ten widok i wracasz do tego samego stanu patrząc się w stawek.
-Co tam?-pyta
-A co cię to?-odpowiadasz pytaniem na pytanie *masz zamknięte oczy i głowę zwróconą w niebo*
-Tak tylko spytałem. nie boisz się że ktoś cię tutaj skrzywdzi. taka ślicznotka nie powinna siedzieć w nocy sama w parku.
-moja sprawa co się ze mną stanie i w jaki sposób-dalej go olewałaś ale odpowiadałaś na pytania.
-Może cię odprowadzę do domu?
-A kto powiedział że ja chcę do niego wracać?
-Tak tylko zapytałem.
-To było głupie pytanie.
Zamknął się i robił to co ty tylko od czasu do czasu spoglądał na ciebie.
-Idę do domu.-powiedziałaś podnosząc się.
-Idę cię odprowadzić.
-Jak chcesz.
Ruszyliście w stronę twojego domu. Była cisza ale blondynek ją przerwał.
-Niall.
-Co ty do mnie gadasz?
-Niall.
Ale co do cholery Niall?!
-Tak się nazywam.
-Boże trzeba było powiedzieć 'Jestem Niall' a nie same 'Nial' No czy to jest normalne?
-Chyba nie.
-No właśnie.
-A ty?
-Co ja?
-A ty jak?
-Ale kurde co ja jak?!
-Jak ty się nazywasz.
-Boże człowieku jesteś skomplikowany.
Doszliście do twojego domu.
-Ja spadam hej.
-Że co?!
-IDĘ DO DOMU.
-Tak szybko?
-Co ja ci zrobię że tak blisko mieszkam?!
-No nic.
-No właśnie.
Chwyciłaś za klamkę ale nagle blondynek cię złapał i odwrócił w swoją stronę.
-Zakochałem się.
-A chuj mnie to obchodzi.
-Ale ja zakochałem się w tobie.
-...
-...
-To trochę dziwneeee...
Blondynek chwycił cię za brodę i próbował cię pocałować ale niechcący kichnęłaś.
On odskoczył i zaczął się wycierać.
-Przepraszam...-powiedziałaś szybko i wbiegłaś do mieszkania.
weszłaś do domu byłaś zawstydzona tym co się stało kiedy spojrzałaś przez dziurkę w drzwiach Nialla już nie było.
Poszłaś do pokoju. weszłaś na tt i weszłaś na konto Nialla. był świeży wpis 'Zostałem obsmarkany' przemyślałaś ten wpis przecież to był Niall, Niall Horan. O cholera obsmarkałaś Nialla Horana.
Wyłączyłaś szybko laptopa i zaczęłaś się lekko z siebie śmiać. Poszłaś się umyć i położyłaś się spać. Następnego dnia wstałaś rano i poszłaś do pracy. Pracujesz w Nando's. Koło godziny 10:00 wszedł do restauracji chłopak blondynek, miał ciemne okulary więc nie widziałaś dokładnie twarzy.
-Co podać?
-Hej- zdjął okulary
-O mój boże...-Zarumieniłaś się.
-Colę.
-Co Colę?
-Poproszę Colę.
Usiadła do stolika i gapił się na cb jak mu nalewasz do szklanki Coli.
Podeszłaś do jego stolika. On był odwrócony.
-Twoja co...
I nagle gwałtownie się odwrócił wszystko się na niego wylało.
-Jezu przepraszam cię...
Pobiegłaś za blat po szmatkę dałaś mu ją.
On się zaczął wycierać a ty zebrałaś pobite szkło.
Zwolniłaś się natychmiast na cały dzień z pracy. Już miałaś dość tego dnia. Kolejna wpadka przy tym samym chłopaku i to w dodatku Niallu Horanie. Wyszłaś z restauracji chłopak po chwili wyszedł za tobą.
-Poczekaj!
-Na co?
-Chyba na kogo?
-Czemu na kogo?
-No bo poczekaj na mnie.
-aaaaa....
Stanęłaś i czekałaś aż dojdzie.
-Tak?
-Wczoraj nam nie wypaliło trochę.
-Nam czy tobie? To ty do mnie zarywasz a nie ja do ciebie.
-Nie podobam ci się?
-Nie powiem że nie.
-To fajnie...
-...
-...
Chłopak się do ciebie zbliżył i chciał cię pocałować ale zaczął mu dzwonić telefon.
-Cholera!-krzyknął-Harry, zamorduję cię.
-To ja już może pójdę.
-Nie poczekaj... halo?kurwa Harry zmorduję, uduszę a potem zamorduję.
-Do zobaczenia może...
-Nie zaczekaj!-krzyknął
Harry w słuchawce:
-Na co?!
-Ty na nic. Ty poczekaj aż dojdę do domu.
-A po co?
-Łooo lepiej się chowaj
-Dlaczego?
-Kończę.
Rozłączył się.
Doszłaś do domu. Kolejny raz próbował. Uśmiechnęłaś się pod nosem. Nawet ci się trochę spodobał. Zauroczyłaś się nim tak troszkę albo i więcej.
Przyszedł wieczór. Siedzisz przed telewizorem i oglądasz.
Oglądałaś pod kocem w spokoju film i nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłaś je otworzyć.
-No hej.
-Emmmm... Co ty tu robisz?
-Jestem.
-Ale co jesteś?
-Jestem tu.
-Ale gdzie?
-No tu, stoję, przed tobą.
-No tak i co z tego?
-Och no nie ważne. przyszedłem ci powiedzieć że mi się podobasz jak cholera.
-Obsmarkałam cię.
-Co?!
-Kichnęłam na ciebie.
-A nooo tak pamiętam.
-...
-Uda się, uda się, uda się...-mówił pod nosem.
-Ale co się uda?-zapytałaś.
-...
Zbliżył się kolejny raz i teraz udało mu się ciebie pocałować. Złapał cię w biodrach. Ty zatonęłaś w pocałunku i złapałaś go za kontury policzków.
-Udało się.-powiedział znowu sam do siebie.
-Ale co się udało?
-Pocałowałem cię.
-i tylko to chciałeś zrobić?
-Chciałem jeszcze zapytać.
-Co zapytać?
-Chyba kogo?
-A czemu kogo?
-Bo chcę pytać ciebie.
-o co?
-ale co o co?
-O co chciałeś mnie zapytać?
-Czy chciała być moją dziewczyną?
-...
-Coś nie tak?
-...
Pomachał ci przed oczami.
-Tak?
-Co tak?
-Co chcesz?
-Co chcę?
-No właśnie nie wiem co chcesz?
-ale ja wiem.
-No to chyba logiczne że ty wiesz skoro jesteś sobą.
-... za duży natłok wyrazów... to jak?
-Co jak?
-Będziesz ze mną chodziła?
-Gdzie?
-...
-...
-Czy będziesz ze mną chodziła w parze?
-A co sam się boisz?
-...
-...
-Czy chciałabyś być moją dziewczyną?
-... jasne...
-Co?!
-co co?
-Co?!
-Co co?!!!
-ty ze mną będziesz?
-Podobasz mi się więc czemu nie?
-Kocham cię...
-a ja ciebie nie...
-...
-Żartowałam- pocałowałaś go kolejny raz.
-Do trzech razy sztuka, warto było.
-Co było?
-Warto było walczyć.
-O
-o CO?
-o cb.
-w naszym związku jest tylko jeden warunek.
-Jaki?
-Proszę cie wysławiaj się logiczniej!
-Ok
-Co ok?
-Ok będę się wysławiać logiczniej ale ty musisz zadawać mniej pytań a więcej robić.
-Co robić?
Pocałował cię.
- Właśnie to.
*****************************************
Jeśli są jakieś błędy to sorry :** ten imagin jest stary znalazłam go na kompie no i wam go wstawiłam :) Komentujcie czy wam się podoba :)
Rozdział 11
Tak na sam początek krótko i zwięźle dziękuję wam za ponad 3000 wejść :* <33
*****************************************
Ok--uśmiechnął się.
Po chwili do salonu weszła ciocia.
-O witaj Harry- przywitała go miło i poszła do kuchni.
-Dobry wieczór- odpowiedział.
Podobnie przywitał się z wujkiem.
-Może ja się będę zbierać?- zwrócił się szeptem do cb.- jest trochę późno.
-Ok.
Harry pozbierał swoje rzeczy. Odprowadziłaś go do korytarza. Gdy się ubrał wyszłaś z nim przed drzwi wyjściowe.
-dzięki za pomoc z matmą..-wyszczerzył się.-Tak w sumie na samym początku gdy przyszłam do szkoły to mówiłeś że to ty mi pomożesz.-zaśmiałaś się.-Ale.....-zawiesił się-w sumie to nic nie wymyśle.-No tak czułam- uśmiechnęłaś się.
-Ok dobra ja się zbieram. Do jutra.- podszedł i krótko ale namiętnie cie pocałował.- dawno tego nie było- uśmiechnął się- chyba musimy zmienić zasady..
-No chyba tak- zaśmiałaś się.- do zobaczenia.
Kiedy odszedł ty wróciłaś do domu. Pogadałaś chwilę z ciocią i wujkiem a następnie poszłaś na górę do swojego pokoju. Weszłaś na chwilę na neta a mówiąc chwilę tak na 2-3 godziny. Kiedy kładłaś się spać dostałaś sms. Był on od Hazzy. Ten to ma wyczucie czasu. 'dobranoc skarbie :* xx' treść smsa. Nie odpisując mu położyłaś się spać. Rano byłaś w domu sama. Ciocia i wujek mieli na wcześniejszą godzinę. Ospała ogarnęłaś się i poszłaś zjeść śniadanie. To dziwne bo jest dopiero 10 po a ty już na nogach. Kiedy z wielkim bólem jadłaś płatki z mlekiem do drzwi zadzwonił dzwonek. Domyśliłaś się że to Harry no ale tak wcześnie? Poszłaś otworzyć. Kiedy otworzyłaś drzwi zobaczyłaś szczerzącą się twarz z burzą loków.
-Ty jesteś nie normalny- powiedziałaś ospała i poszłaś z powrotem do kuchni. On wszedł za tobą zamykając drzwi.
- a tobie co?- po chwili był już u cb w kuchni.
-O tej godzinie? Jest dopiero 10 po...
Ok--uśmiechnął się.
Po chwili do salonu weszła ciocia.
-O witaj Harry- przywitała go miło i poszła do kuchni.
-Dobry wieczór- odpowiedział.
Podobnie przywitał się z wujkiem.
-Może ja się będę zbierać?- zwrócił się szeptem do cb.- jest trochę późno.
-Ok.
Harry pozbierał swoje rzeczy. Odprowadziłaś go do korytarza. Gdy się ubrał wyszłaś z nim przed drzwi wyjściowe.
-dzięki za pomoc z matmą..-wyszczerzył się.-Tak w sumie na samym początku gdy przyszłam do szkoły to mówiłeś że to ty mi pomożesz.-zaśmiałaś się.-Ale.....-zawiesił się-w sumie to nic nie wymyśle.-No tak czułam- uśmiechnęłaś się.
-Ok dobra ja się zbieram. Do jutra.- podszedł i krótko ale namiętnie cie pocałował.- dawno tego nie było- uśmiechnął się- chyba musimy zmienić zasady..
-No chyba tak- zaśmiałaś się.- do zobaczenia.
Kiedy odszedł ty wróciłaś do domu. Pogadałaś chwilę z ciocią i wujkiem a następnie poszłaś na górę do swojego pokoju. Weszłaś na chwilę na neta a mówiąc chwilę tak na 2-3 godziny. Kiedy kładłaś się spać dostałaś sms. Był on od Hazzy. Ten to ma wyczucie czasu. 'dobranoc skarbie :* xx' treść smsa. Nie odpisując mu położyłaś się spać. Rano byłaś w domu sama. Ciocia i wujek mieli na wcześniejszą godzinę. Ospała ogarnęłaś się i poszłaś zjeść śniadanie. To dziwne bo jest dopiero 10 po a ty już na nogach. Kiedy z wielkim bólem jadłaś płatki z mlekiem do drzwi zadzwonił dzwonek. Domyśliłaś się że to Harry no ale tak wcześnie? Poszłaś otworzyć. Kiedy otworzyłaś drzwi zobaczyłaś szczerzącą się twarz z burzą loków.
-Ty jesteś nie normalny- powiedziałaś ospała i poszłaś z powrotem do kuchni. On wszedł za tobą zamykając drzwi.
- a tobie co?- po chwili był już u cb w kuchni.
-O tej godzinie? Jest dopiero 10 po...
-Ile?- zapytał z śmiechem w głosie.
-No 10 po.
-Chyba śnisz.. jest za 25 8:00 więc jak się nie pospieszysz, spóźnimy się.
-Kitujesz mnie..
- Nie wiem czy zauważyłaś twój zegarek nie działa.
-O cholera...
Nie kończąc płatków szybko poleciałaś do łazienki umyć zęby i jeszcze trochę się ogarnąć.
Zleciałaś szybko z góry do korytarza i szybko wiązałaś buty.
-No rusz się!- powiedziałaś.
-Aż tak to nam się nie spieszy.
-No 10 po.
-Chyba śnisz.. jest za 25 8:00 więc jak się nie pospieszysz, spóźnimy się.
-Kitujesz mnie..
- Nie wiem czy zauważyłaś twój zegarek nie działa.
-O cholera...
Nie kończąc płatków szybko poleciałaś do łazienki umyć zęby i jeszcze trochę się ogarnąć.
Zleciałaś szybko z góry do korytarza i szybko wiązałaś buty.
-No rusz się!- powiedziałaś.
-Aż tak to nam się nie spieszy.
Ubraliście się i wyszliście. Tempo mieliście takie jak zawsze.
-Ej Harry a miałam pytać...o co chodziło chłopakom?
-Ale z czym?
-Z tymi dziewczynami....
-A too.. domyślałem się że zapytasz..
-No to o co chodziło?
-A to nic takiego..takie tam nasze sprzeczanie...chłopacy zawsze się mnie czepiają o dziewczyny jakie mam...
-Dlaczego?
-Uważają że ja mam te najlepsze...
- oni też znajdą w swoim czasie tą jedyną..niech się nie martwią...
On się uśmiechnął i cię objął.
Oczami Harryego*
Nie mam pojęcia jak mam jej to powiedzieć. W ten weekend wyjeżdżamy w trasę koncertową. Chcę jej to powiedzieć wcześniej ale też i nie za późno. Powiem jej jak będziemy wracać ze szkoły. Albo teraz. Nie wiem nie mam na razie odwagi.
*************************************************
Doszliście do szkoły. Lekcje odbyły się się spokojnie no i nudno. Gdy wracaliście była zadziwiająca cię cisza. Harry był jakiś taki no..no dziwny..no nie taki Harry. Postanowiłaś się go w końcu zapytać o co chodzi.
-Harry co ci jest?- spytałaś się bojąc odpowiedzi.
-Ej Harry a miałam pytać...o co chodziło chłopakom?
-Ale z czym?
-Z tymi dziewczynami....
-A too.. domyślałem się że zapytasz..
-No to o co chodziło?
-A to nic takiego..takie tam nasze sprzeczanie...chłopacy zawsze się mnie czepiają o dziewczyny jakie mam...
-Dlaczego?
-Uważają że ja mam te najlepsze...
- oni też znajdą w swoim czasie tą jedyną..niech się nie martwią...
On się uśmiechnął i cię objął.
Oczami Harryego*
Nie mam pojęcia jak mam jej to powiedzieć. W ten weekend wyjeżdżamy w trasę koncertową. Chcę jej to powiedzieć wcześniej ale też i nie za późno. Powiem jej jak będziemy wracać ze szkoły. Albo teraz. Nie wiem nie mam na razie odwagi.
*************************************************
Doszliście do szkoły. Lekcje odbyły się się spokojnie no i nudno. Gdy wracaliście była zadziwiająca cię cisza. Harry był jakiś taki no..no dziwny..no nie taki Harry. Postanowiłaś się go w końcu zapytać o co chodzi.
-Harry co ci jest?- spytałaś się bojąc odpowiedzi.
-Ale że co?- spytał zdezorientowany.
-Jesteś jakiś taki dziwny, zamyślony, co ci jest?
-No bo...
-No bo co?
-No bo no nie wiem jak ci powiedzieć...
-Jesteś jakiś taki dziwny, zamyślony, co ci jest?
-No bo...
-No bo co?
-No bo no nie wiem jak ci powiedzieć...
-Prosto z mostu.
-Prosto z mostu?
-Tak..
-No więc..My z chłopakami w ten weekend wyjeżdżamy do USA. Nie będzie nas aż do świąt..-spuścił głowę.
-Ahaa- powiedziałaś smutnym głosem. Momentalnie poczułaś w oczach łzy.
-Ale wrócę do cb.- uśmiechnął się przymusowo i spojrzał na cb.
-Musisz..nie masz wyjścia.- zaśmiałąś się lekko a po twoim policzku zleciała pojedyncza łza.-Prosto z mostu?
-Tak..
-No więc..My z chłopakami w ten weekend wyjeżdżamy do USA. Nie będzie nas aż do świąt..-spuścił głowę.
-Ahaa- powiedziałaś smutnym głosem. Momentalnie poczułaś w oczach łzy.
-Ale wrócę do cb.- uśmiechnął się przymusowo i spojrzał na cb.
-Ej ale chyba nie będziesz mi tu płakać.- zatrzymał się przed tobą i otarł ci łzę.- jeszcze będę z tobą ten tydzień.- powiedział i dał ci całusa w policzek- chodźmy.- wziął cię za rękę i poszliście.
-I co ja bez cb będę robić cały lipiec w szkole?- spytałaś smutno.
-Poradzisz sobie. Masz Maxa.- uśmiechnął się zadziornie.
-Nie bądź wredny- walnęłaś go łokciem w żebra.
-Ok sorry- zaśmiał się.
Harry odprowadził cię pod drzwi i na pożegnanie cię pocałował.- do zobaczenia.
Weszłaś do domu. Było pusto. Poszłaś do salonu i zaległaś na kanapie.
Cały ten tydzień praktycznie spędzałaś z Harrym. Często bywałaś u chłopaków.
Nadeszła sobota. Twój dzień płaczu i smutku do którego nie było ci prędko. Wolała byś aby nie wyjeżdżał ale no taka jego kariera, musisz się z tym pogodzić.
**************************************************
Proszę was bardzo 11 rozdział i przepraszam że a ni wczoraj a ni przedwczoraj nie było rozdziału ale no nie mogłam bardzo was przepraszam... :** mam nadzieję że wybaczacie <3 Zapraszam do komentowania no i sorry za jakieś błędy i za to że jest ten rozdział taki przymulający i trochę krótki ;)
sobota, 25 sierpnia 2012
Informacja
Przepraszam was ale mam kłopoty w rodzinie więc dziś rozdziału nie będzie przykro mi...przepraszam :*** jutro na bank będzie ;) i jeszcze raz przepraszam..to już drugi raz ale no nic nie mogę zrobić
piątek, 24 sierpnia 2012
Rozdział 10
Bałaś się jego reakcji. Lecz po chwili odezwał się.
-rozumiem cię..pasuje mi to jak również i tobie- po tym uśmiechnął się miło a tobie ulżyło. Doszliście do szkoły następnie do niej weszliście. Poszliście najpierw w kierunku szafki Harryego.
-Słuchaj tak myślałem może byś dzisiaj do mnie wpadła byśmy się razem pouczyli.- powiedział Harry otwierając swoją szafkę.
-Jeśli nie wkopiesz nas znowu do kozy to chętnie- zaśmiałaś się.
-Nie bądź złośliwa- powiedział oburzony a następnie zaczął się razem z tobą śmiać.
Pierwszy mace mieć w-f. Pokierowaliście się teraz w stronę twojej szafki a następnie poszliście pod salę. Dziś macie grać w piłkę nożną chłopacy na dziewczyny. Kiedy wszyscy się przebrali zaczęła się rozgrzewka. Podczas niej rozmawiałaś chwilę z Harrym ale po chwili zaczęła się gra. Całe 45min lekcji graliście w piłkę nożną. Kiedy lekcja się skończyła ty przebrałaś się i czekałaś pod salą na Harryego. Wreszcie wyszedł.
-No wiesz ty co..tak ograć swojego chłopaka?- zaczął mieć pretensje. No bo fakt dziewczyny wygrały z chłopakami 4-2. Zaczęłaś się śmiać z Harryego.
-Proszę cię chyba nie obrażasz się na mnie za to prawda?- ciągle się z niego śmiałaś.
-Jeśli nie będziesz się śmiać to ci odpuszczę- uśmiechnął się.
-ok.- ogarnęłaś się na moment ale po chwili wybuchnęłaś śmiechem.
-Nie no Harrye chyba będziesz musiał się obrazić.
-Wiesz że na cb nie potrafię- uśmiechnął się.
Około 15:00 skończyły się lekcje. W sumie to każdego dnia one się tak kończą.
Pozabieraliście rzeczy i wyszliście z budynku. Szliście po woli w stronę domu Harryego.
-Czekaj zadzwonię do cioci i powiem że idę do cb ok?- powiedziałaś i wyciągnęłaś telefon.
-Ok.
Po jakichś 30 min może mniej byliście już pod domem Hazzy. Weszliście do korytarza i się rozebraliście.
-Jakoś tak cicho- powiedziałaś.
-rozumiem cię..pasuje mi to jak również i tobie- po tym uśmiechnął się miło a tobie ulżyło. Doszliście do szkoły następnie do niej weszliście. Poszliście najpierw w kierunku szafki Harryego.
-Słuchaj tak myślałem może byś dzisiaj do mnie wpadła byśmy się razem pouczyli.- powiedział Harry otwierając swoją szafkę.
-Jeśli nie wkopiesz nas znowu do kozy to chętnie- zaśmiałaś się.
-Nie bądź złośliwa- powiedział oburzony a następnie zaczął się razem z tobą śmiać.
Pierwszy mace mieć w-f. Pokierowaliście się teraz w stronę twojej szafki a następnie poszliście pod salę. Dziś macie grać w piłkę nożną chłopacy na dziewczyny. Kiedy wszyscy się przebrali zaczęła się rozgrzewka. Podczas niej rozmawiałaś chwilę z Harrym ale po chwili zaczęła się gra. Całe 45min lekcji graliście w piłkę nożną. Kiedy lekcja się skończyła ty przebrałaś się i czekałaś pod salą na Harryego. Wreszcie wyszedł.
-No wiesz ty co..tak ograć swojego chłopaka?- zaczął mieć pretensje. No bo fakt dziewczyny wygrały z chłopakami 4-2. Zaczęłaś się śmiać z Harryego.
-Proszę cię chyba nie obrażasz się na mnie za to prawda?- ciągle się z niego śmiałaś.
-Jeśli nie będziesz się śmiać to ci odpuszczę- uśmiechnął się.
-ok.- ogarnęłaś się na moment ale po chwili wybuchnęłaś śmiechem.
-Nie no Harrye chyba będziesz musiał się obrazić.
-Wiesz że na cb nie potrafię- uśmiechnął się.
Około 15:00 skończyły się lekcje. W sumie to każdego dnia one się tak kończą.
Pozabieraliście rzeczy i wyszliście z budynku. Szliście po woli w stronę domu Harryego.
-Czekaj zadzwonię do cioci i powiem że idę do cb ok?- powiedziałaś i wyciągnęłaś telefon.
-Ok.
Po jakichś 30 min może mniej byliście już pod domem Hazzy. Weszliście do korytarza i się rozebraliście.
-Jakoś tak cicho- powiedziałaś.
-Bo nie ma jeszcze chłopaków- zaczął się śmiać. I poszedł do kuchni.- wejdź do salonu i torbę gdzieś żuć.
-ok.- poszłaś do salonu i usiadłaś na sofie. Po chwili przyszedł Harry z szklankami z sokiem. Postawił je na stoliku i usiadł obok cb.
-Ok to od czego zaczynamy?- spytałaś.
-Matma- zaczął się szczerzyć.
-Wiedziałam.- uśmiechnęłaś się.
Zaczęliście się uczyć lecz jednak długo to nie potrwało bo po chwili do domu z wielkim hukiem wpadli chłopacy. Wbiegli do salony jak wariaci.
-Ołłłł..chłopacy tu są nasze gołąbki..- powiedział Louis.
-Przeszkadzacie...-powiedział Harry.
-A co wy tam takiego ciekawego robicie?- Louis podszedł i wziął książkę Harryego.- chłopie proszę cię nawet ją nękasz tą matmą?- zaśmiał się jak również i reszta.
-To się już nie pouczymy- powiedział do cb Harry a ty się uśmiechnęłaś.
Po chwili koło cb znalazł się Zayn.
-Spotykamy się ponownie.- powiedział z uśmiechem.
-Zayn!- zwrócił mu uwagę Harry.
-No co? Ty zawsze masz te najlepsze..
-O czym on mówi?- spytałaś Harryego.
-Wszystkie jego dziewczyny były najpiękniejsze jak się tylko dało.. ty też taka jesteś..
-Mogę wam resztę odpuścić bo zostaję przy tej do końca..- powiedział przytulając cię z uśmiechem.
-O tamtych też tak gadałeś ale mnie to nie interesuje idę coś zjeść.- powiedział Niall i poszedł do kuchni.
-To może ja się będę zbierać? raczej już nici z nauki..- powiedziałaś do Harryego.
-Nie, czemu?- posmutniał.
-Przy nich się nie da.. sam dobrze o tym wiesz...
-No racja...
-No chyba że pójdziemy do mnie?- zaproponowałaś.
-Heloł my tu jesteśmy- powiedział Zayn.
-Nie da się tego nie zauważyć..-powiedziałaś.
-Czemu chcecie od nas iść?- spytał smutno Zayn.
-Bo przy was nie da się uczyć...Ok to co idziemy Harry.
-Jasne.- uśmiechnął się.
Zabraliście torby i ruszyliście w stronę korytarza. Zaczęliście się ubierać.
-A jak obiecamy że będziemy grzeczni?- spytał Louis.
-Nie.- powiedział Harry.- wy nigdy nie jesteście grzeczni kiedy chcę się uczyć.
-No Harryuś zostańcie- poczochrał go po włosach.
-Nie.- wyszczerzył zęby i po chwili wyszliście.
Szliście po woli w stronę twojego domu.
-Jak ty się uczysz przy nich na następny dzień?- spytałaś.
-Z reguły uczę się pod wieczór w swoim pokoju, wtedy oni są ciszej.
Uśmiechnęłaś się do niego. Po chwili byliście pod twoim domem. Weszliście do środka i się rozebraliście.
-Ok to może w salonie co?-spytałaś.
-Jasne.
Poszliście do salonu i z powrotem się rozłożyliście. Tutaj mieliście jednak spokój.
-Chciał byś coś do jedzenia albo do picia?- spytałaś.
-ok.- poszłaś do salonu i usiadłaś na sofie. Po chwili przyszedł Harry z szklankami z sokiem. Postawił je na stoliku i usiadł obok cb.
-Ok to od czego zaczynamy?- spytałaś.
-Matma- zaczął się szczerzyć.
-Wiedziałam.- uśmiechnęłaś się.
Zaczęliście się uczyć lecz jednak długo to nie potrwało bo po chwili do domu z wielkim hukiem wpadli chłopacy. Wbiegli do salony jak wariaci.
-Ołłłł..chłopacy tu są nasze gołąbki..- powiedział Louis.
-Przeszkadzacie...-powiedział Harry.
-A co wy tam takiego ciekawego robicie?- Louis podszedł i wziął książkę Harryego.- chłopie proszę cię nawet ją nękasz tą matmą?- zaśmiał się jak również i reszta.
-To się już nie pouczymy- powiedział do cb Harry a ty się uśmiechnęłaś.
Po chwili koło cb znalazł się Zayn.
-Spotykamy się ponownie.- powiedział z uśmiechem.
-Zayn!- zwrócił mu uwagę Harry.
-No co? Ty zawsze masz te najlepsze..
-O czym on mówi?- spytałaś Harryego.
-Wszystkie jego dziewczyny były najpiękniejsze jak się tylko dało.. ty też taka jesteś..
-Mogę wam resztę odpuścić bo zostaję przy tej do końca..- powiedział przytulając cię z uśmiechem.
-O tamtych też tak gadałeś ale mnie to nie interesuje idę coś zjeść.- powiedział Niall i poszedł do kuchni.
-To może ja się będę zbierać? raczej już nici z nauki..- powiedziałaś do Harryego.
-Nie, czemu?- posmutniał.
-Przy nich się nie da.. sam dobrze o tym wiesz...
-No racja...
-No chyba że pójdziemy do mnie?- zaproponowałaś.
-Heloł my tu jesteśmy- powiedział Zayn.
-Nie da się tego nie zauważyć..-powiedziałaś.
-Czemu chcecie od nas iść?- spytał smutno Zayn.
-Bo przy was nie da się uczyć...Ok to co idziemy Harry.
-Jasne.- uśmiechnął się.
Zabraliście torby i ruszyliście w stronę korytarza. Zaczęliście się ubierać.
-A jak obiecamy że będziemy grzeczni?- spytał Louis.
-Nie.- powiedział Harry.- wy nigdy nie jesteście grzeczni kiedy chcę się uczyć.
-No Harryuś zostańcie- poczochrał go po włosach.
-Nie.- wyszczerzył zęby i po chwili wyszliście.
Szliście po woli w stronę twojego domu.
-Jak ty się uczysz przy nich na następny dzień?- spytałaś.
-Z reguły uczę się pod wieczór w swoim pokoju, wtedy oni są ciszej.
Uśmiechnęłaś się do niego. Po chwili byliście pod twoim domem. Weszliście do środka i się rozebraliście.
-Ok to może w salonie co?-spytałaś.
-Jasne.
Poszliście do salonu i z powrotem się rozłożyliście. Tutaj mieliście jednak spokój.
-Chciał byś coś do jedzenia albo do picia?- spytałaś.
-Może do picia.
-Ok.
-Dzięki.
Poszłaś do kuchni i nalałaś wam jakiegoś soku.-Ok.
-Dzięki.
Siedzieliście dość długo. Czasem było wesoło a czasem byliście skupieni. Tak wam zeszło. O parę minut po 18:00 przyjechała twoja ciocia i wujek. Usłyszeliście jak otwierają się drzwi.
-Kto to?- spytał Harry.
-Pewnie moja ciocia z wujkiem.
-Ok- uśmiechnął się.
*************************
Przepraszam ale muszę teraz skończyć ;) jutro będzie dalej ;) przepraszam za jakie kolwiek błędy ;*** super że jest ponad 2000 wejść, naprawdę wam dziękuję :) :* <333
czwartek, 23 sierpnia 2012
Informacja
Przepraszam was ale dziś 10 rozdziału nie będzie :** jutro będzie długi w zamian za to że dziś nie ma :** jeszcze raz przepraszam <333
środa, 22 sierpnia 2012
Rozdział 9
Pomogłaś chłopakom jakoś ogarnąć dom. Po około godzinie skończyliście.
-ok to ja się zbieram.- powiedziałaś siedząc na sofie w salonie. Obok cb siedział Zayn a a drugiej Niall.
-Nie.- odparł Zayn.
-Zayn tak.
-Nie ja cię nigdzie nie puszczam- przytulił cie do siebie.
-Jesteś nawalony- zaśmiałaś się.
-Oh nie narzekaj.-ok zbieram się.
Wyrwałaś się z objęć Zayna i ruszyłaś w stronę drzwi wyjściowych.
-odprowadzę cię- powiedział idący za tobą Harry. -dziękuję.
Kiedy Harry ubrał kurtkę oboje ruszyliście w stronę twojego domu. Po jakichś 5min lub 10 bo szliście powoli byliście pod twoim domem.
-Spotkamy się jutro to znaczy dziś?- spytał śmiejąc się oraz stojąc na przeciwko cb. Było strasznie ci zimno. Czuć było mróz.
-nie zbyt mogę.. Chciałabym spędzić trochę czasu z ciocią i wujkiem.-rozumiem to co w poniedziałek?- spytał.
-jasne.- odparłaś z uśmiechem.- ok idę do domu, zaraz tu zamarznę.
-jest połowa października i wcale nie jest tak zimno.- powiedział łapiąc cię za ręce.- wiesz chyba naprawdę jest zimno, ręce masz jak lód.
-Pomijając fakt że ty masz spodnie a ja sukienkę po wyżej kolan i cienką kurtkę a ty płaszcz to można powiedzieć że jest ciepło.- zaśmiałaś się on również.- ok to do poniedziałku.
-do zobaczenia- odparł i złożył na twoim policzku ciepłego całusa.
I tak rozdzieliliście się. Weszłaś po cichu do domu ale to i tak na nic się nie zdało. Gdy weszłaś do domu zobaczyłaś palące się światło w kuchni. Zdjęłaś kurtkę i buty. Ruszyłaś w stronę światła.
-hej skarbie, wróciłaś?- to była twoja ciocia.
-tak impreza już się skończyła. A ty co nie śpisz?- spytałaś.
-a wiesz jakoś tak nie mogę.
-mi w sumie też się nie chce ale postanowiłam wrócić- oparłaś się o blat koło cioci.
-kochasz go?- zapytała nagle ciocia i spojrzała na cb.
- o co ci ciociu chodzi?- spytałaś zdziwiona.
-pytam o Harryego, widziałam jak cię odprowadził.
- w sumie to my jesteśmy razem..- bałaś się reakcji cioci.
-Tak?- spytała zdziwiona.- to fajnie cieszę się ale czy nie uważasz że to nie za wcześnie?
-Myślałam ale zobaczyłam że mu zależy więc zgodziłam się na bycie jego dziewczyną. Jesteśmy razem ale nie chcę mieć takiego..no jak by to ując..za słodkiego związku..
-nie rozumiem- powiedziała ciocia marszcząc brwi i patrząc na cb.
- chodzi mi o to że nie chcę aby były ciągle jakieś pocałunki, ciągle bycie razem, ciągłe przytulanie się czy chodzenie na romantyczne kolacje każdego wieczora..ok jesteśmy razem ale bez przesady. Jesteśmy parą ale też i nadal przyjaciółmi ze szkoły.- uśmiechnęłaś się.
-bądź z nim szczęśliwa jak najdłużej.- powiedziała po czym mocno cię przytuliła. wtuliłaś się w nią. Ulżyło ci gdy usłyszałaś taką reakcję cioci.
-kocham cię ciociu- powiedziałaś.
-ja cb też- odparła.
Poszłyście obydwie do salonu i rozmawiałyście. Kochałaś ten kontakt pomiędzy wami. Cioci mogłaś powiedzieć wszystko ale nie powiedziałaś jej jednego.. tego co powiedziała ci Alex na temat Harryego. Zgodziłaś się na ten związek lecz ciągle masz obawy.
Przesiedziałyście tak razem do 9:00 następnie wstał wujek i do was dołączył. Zjedliście razem śniadanie w bardzo miłej atmosferze wręcz wesołej. Na chwilę opanowałaś śmiech i się zamyśliłaś.
- coś ci jest?- spytał wujek.
-Nigdy nie myślałam że moje życie zmieni się aż tak przez jeden tydzień.
-Mamy to rozumieć w pozytywnym znaczeniu?- spytała ciocia.
-W bardzo pozytywnym.. ty wiesz do czego ja zmierzam- uśmiechnęłaś się.
-no tak- odparła odwzajemniając uśmiech.
- a ja nie wiem o co chodzi.- zaśmiał się wujek.
-dowiesz się w swoim czasie- odpowiedziała ciocia z uśmiechem.
Poszłaś na górę się przebrać w zwykłe ciuchy oraz zmyłaś makijaż.
Do godziny 16:00 przesiedzieliście razem. Później poszliście na miasto. Chodziliście tak w trójkę po Londynie. Po chwili zobaczyłaś na chodniku znaną ci postać a raczej pięć. Byli dość daleko ale jedna z nich coraz szybciej zmierzała w waszym kierunku. Gdy była dość blisko zauważyłaś że to Harry. Po chwili do was doszedł.
-dzień dobry- zwrócił się do twojej cioci i wujka.
-dzień dobry- odpowiedzieli mu.
-Hej- powiedział do cb i cię przytulił. Ty zrobiłaś to samo ale po chwili oderwałaś się. Mina twojej cioci była zadowolona lecz twojego wujka typu 'wtf'.
-pewnie się znacie to jest Harry.- powiedziałaś z uśmiechem.
-Miło mi Harry.- podał im rękę a po chwili doszli reszta zespołu i się z tobą przywitali podobnie jak Harry.
-o tych przystojniakach nic nam nie mówiłaś- powiedziała uśmiechnięta ciocia.
- a tak jakoś zapomniałam.
-Jak mogłaś- powiedział Zayn. Zaczęliście się wszyscy śmiać.
Zapoznałaś chłopaków z twoim wujkiem i ciocią.
- ok to my nie będziemy przeszkadzać- powiedział Harry i na pożegnanie przytulił cię i dał całusa w polik.
- ok do zobaczenia- powiedziałaś i odwzajemniłaś uśmiech.
- ja tez mogę?- spytał Zayn robiąc smutną minkę.
-Jasne- uśmiechnęłaś się do niego i go przytuliłaś.
-pa- odpowiedzieli równo a ty im pomachałaś. Koło 18:00 wróciliście do domu.
-no więc wujek poznałeś mojego chłopaka.- powiedziałaś rozbierając się.-ok to ja się zbieram.- powiedziałaś siedząc na sofie w salonie. Obok cb siedział Zayn a a drugiej Niall.
-Nie.- odparł Zayn.
-Zayn tak.
-Nie ja cię nigdzie nie puszczam- przytulił cie do siebie.
-Jesteś nawalony- zaśmiałaś się.
-Oh nie narzekaj.-ok zbieram się.
Wyrwałaś się z objęć Zayna i ruszyłaś w stronę drzwi wyjściowych.
-odprowadzę cię- powiedział idący za tobą Harry. -dziękuję.
Kiedy Harry ubrał kurtkę oboje ruszyliście w stronę twojego domu. Po jakichś 5min lub 10 bo szliście powoli byliście pod twoim domem.
-Spotkamy się jutro to znaczy dziś?- spytał śmiejąc się oraz stojąc na przeciwko cb. Było strasznie ci zimno. Czuć było mróz.
-nie zbyt mogę.. Chciałabym spędzić trochę czasu z ciocią i wujkiem.-rozumiem to co w poniedziałek?- spytał.
-jasne.- odparłaś z uśmiechem.- ok idę do domu, zaraz tu zamarznę.
-jest połowa października i wcale nie jest tak zimno.- powiedział łapiąc cię za ręce.- wiesz chyba naprawdę jest zimno, ręce masz jak lód.
-Pomijając fakt że ty masz spodnie a ja sukienkę po wyżej kolan i cienką kurtkę a ty płaszcz to można powiedzieć że jest ciepło.- zaśmiałaś się on również.- ok to do poniedziałku.
-do zobaczenia- odparł i złożył na twoim policzku ciepłego całusa.
I tak rozdzieliliście się. Weszłaś po cichu do domu ale to i tak na nic się nie zdało. Gdy weszłaś do domu zobaczyłaś palące się światło w kuchni. Zdjęłaś kurtkę i buty. Ruszyłaś w stronę światła.
-hej skarbie, wróciłaś?- to była twoja ciocia.
-tak impreza już się skończyła. A ty co nie śpisz?- spytałaś.
-a wiesz jakoś tak nie mogę.
-mi w sumie też się nie chce ale postanowiłam wrócić- oparłaś się o blat koło cioci.
-kochasz go?- zapytała nagle ciocia i spojrzała na cb.
- o co ci ciociu chodzi?- spytałaś zdziwiona.
-pytam o Harryego, widziałam jak cię odprowadził.
- w sumie to my jesteśmy razem..- bałaś się reakcji cioci.
-Tak?- spytała zdziwiona.- to fajnie cieszę się ale czy nie uważasz że to nie za wcześnie?
-Myślałam ale zobaczyłam że mu zależy więc zgodziłam się na bycie jego dziewczyną. Jesteśmy razem ale nie chcę mieć takiego..no jak by to ując..za słodkiego związku..
-nie rozumiem- powiedziała ciocia marszcząc brwi i patrząc na cb.
- chodzi mi o to że nie chcę aby były ciągle jakieś pocałunki, ciągle bycie razem, ciągłe przytulanie się czy chodzenie na romantyczne kolacje każdego wieczora..ok jesteśmy razem ale bez przesady. Jesteśmy parą ale też i nadal przyjaciółmi ze szkoły.- uśmiechnęłaś się.
-bądź z nim szczęśliwa jak najdłużej.- powiedziała po czym mocno cię przytuliła. wtuliłaś się w nią. Ulżyło ci gdy usłyszałaś taką reakcję cioci.
-kocham cię ciociu- powiedziałaś.
-ja cb też- odparła.
Poszłyście obydwie do salonu i rozmawiałyście. Kochałaś ten kontakt pomiędzy wami. Cioci mogłaś powiedzieć wszystko ale nie powiedziałaś jej jednego.. tego co powiedziała ci Alex na temat Harryego. Zgodziłaś się na ten związek lecz ciągle masz obawy.
Przesiedziałyście tak razem do 9:00 następnie wstał wujek i do was dołączył. Zjedliście razem śniadanie w bardzo miłej atmosferze wręcz wesołej. Na chwilę opanowałaś śmiech i się zamyśliłaś.
- coś ci jest?- spytał wujek.
-Nigdy nie myślałam że moje życie zmieni się aż tak przez jeden tydzień.
-Mamy to rozumieć w pozytywnym znaczeniu?- spytała ciocia.
-W bardzo pozytywnym.. ty wiesz do czego ja zmierzam- uśmiechnęłaś się.
-no tak- odparła odwzajemniając uśmiech.
- a ja nie wiem o co chodzi.- zaśmiał się wujek.
-dowiesz się w swoim czasie- odpowiedziała ciocia z uśmiechem.
Poszłaś na górę się przebrać w zwykłe ciuchy oraz zmyłaś makijaż.
Do godziny 16:00 przesiedzieliście razem. Później poszliście na miasto. Chodziliście tak w trójkę po Londynie. Po chwili zobaczyłaś na chodniku znaną ci postać a raczej pięć. Byli dość daleko ale jedna z nich coraz szybciej zmierzała w waszym kierunku. Gdy była dość blisko zauważyłaś że to Harry. Po chwili do was doszedł.
-dzień dobry- zwrócił się do twojej cioci i wujka.
-dzień dobry- odpowiedzieli mu.
-Hej- powiedział do cb i cię przytulił. Ty zrobiłaś to samo ale po chwili oderwałaś się. Mina twojej cioci była zadowolona lecz twojego wujka typu 'wtf'.
-pewnie się znacie to jest Harry.- powiedziałaś z uśmiechem.
-Miło mi Harry.- podał im rękę a po chwili doszli reszta zespołu i się z tobą przywitali podobnie jak Harry.
-o tych przystojniakach nic nam nie mówiłaś- powiedziała uśmiechnięta ciocia.
- a tak jakoś zapomniałam.
-Jak mogłaś- powiedział Zayn. Zaczęliście się wszyscy śmiać.
Zapoznałaś chłopaków z twoim wujkiem i ciocią.
- ok to my nie będziemy przeszkadzać- powiedział Harry i na pożegnanie przytulił cię i dał całusa w polik.
- ok do zobaczenia- powiedziałaś i odwzajemniłaś uśmiech.
- ja tez mogę?- spytał Zayn robiąc smutną minkę.
-Jasne- uśmiechnęłaś się do niego i go przytuliłaś.
-pa- odpowiedzieli równo a ty im pomachałaś. Koło 18:00 wróciliście do domu.
-Kogo? bo poznałem ich pięciu- zaśmiał się.
-Harry to mój chłopak. Ciocia ci wszystko powie ja idę spać. Całą noc nie spałam.
-ok.
Poszłaś na górę przebrałaś się i włączyłaś na chwilę laptopa.
Koło 20:00 położyłaś się spać. Po chwili dostałaś sms. Był on od Harryego.
'cieszę się że poznałem twoją rodzinę a przynajmniej jej część :) dobry początek związku nie uważasz? :) Kocham cię xx :**' Odpisałaś mu 'może to coś znaczy ;) też cię kocham <33'
Po tej rozmowie usnęłaś. Rano byłaś nie wyspana. Lecz jakimś cudem wstałaś. Zaczęłaś się szykować do szkoły. Zjadłaś śniadanie, Ogarnęłaś się i poszłaś założyć buty. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-kochanie otworzysz?- to twoja ciocia.
-Jasne ciociu.
Otworzyłaś drzwi a w nich ujrzałaś Harryego.
-hej- powiedział słodko.
-Hej- przywitałaś go i mocno go przytuliłaś a on cb.
- kto to?- spytała ciocia i wyjrzała zza drzwi kuchni.
-to Harry,
-Witaj Harry.- przywitała go miło.
-Dzień dobry- odparł.
Zawiązałaś do końca buty założyłaś kurtkę i w sumie to byłaś gotowa.
-ok możemy iść-powiedziałaś do Harryego- wychodzę!
-Pa!- odpowiedziała ciocia. Ruszyliście razem do szkoły.
-Harry co do naszego związku..
-Tak?
-Bo chcę być twoją dziewczyną ale żeby ten związek nie był taki że ciągle randki, namiętne pocałunki, że po za sobą świata nie widzimy..rozumiesz? Tak jak jest tak jest super. Po prostu chcę abyś był nadal moim przyjacielem jak i również chłopakiem...
-Przez chwilę Harry nic nie odpowiadał. Bałaś się jego reakcji.
*****************************************
Nie obiecuję że jutro będzie następny rozdział ale no zobaczę ;) no chyba że już jest nudno to mogę nie pisać ;) komentujcie jeśli chcecie a no i przepraszam za jakie kolwiek błędy jeśli są ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)