piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 33

Chciałam was tylko poprosić aby każda może też i każdy abyście w komentarzu napisali mi czy chcielibyście jakichś zmian na blogu czy żeby coś się wydarzyło? chętnie wprowadzę zmiany takie aby wam się to podobało. Nie wiem wyraźcie swoją opinie o całym blogu. Wiem że pewnie niektórzy z was nie napiszą kom. Dlatego od razu mówię nic się nie stanie ale miło by było gdyby każdy z was powiedział mi o tym czego chce na tym blogu czy też co może mam usunąć.
****************************************************************
Tak...wybieracie się po szkole na miasto. Harryemu  mówiłaś o tym z pełnym entuzjazmem, uśmiechem i szczęściem. Tak naprawdę boisz się. Boisz tego że wszystko się wyda. Nikt o niczym nie wie i się nie dowie jesteś pewna ale jednak w twojej głowie siedzi coś co jednak pobudza twój strach.
Zadzwonił dzwonek wyszłaś z klasy nie zwracając uwagi na Harryego. Ruszyłaś w kierunku swojej szafki. Schowałaś do niej nie potrzebne ci książki. Gdy zamknęłaś szafkę wystraszyłaś się. Obok ciebie stał ten jak dowiedziałaś się Nick.
-Hej obiecałaś się spotkać.
-Nic nie obiecałam.- odparłaś ironicznie.
-powiedziałaś że 'może'..
-'może' nie oznacza 'tak'. ok?
-no ok prawda. Co u ciebie słychać?
-powiedz tak serio, obchodzi cię to? czy tylko próbujesz rozwinąć temat i się umówić?
-rozgryzłaś mnie- zaśmiał się a ty nie masz pojęcia dlaczego również to zrobiłaś.
Chłopak kiedy się uśmiechał był słodszy niż kiedy mówi tekstem 'siema laska' czy coś w tym stylu.
-może masz ochotę na wspólne zjedzenie drugiego śniadania? pięć dziesięciominutowa przerwa wystarczy na lepsze poznanie prawda?
Dłuższą chwilę stałaś przed nim i się zastanawiałaś co odpowiedzieć.
- ok z chęcią- uśmiechnęłaś się.
Chyba odpowiadając że się zgadzasz zapomniałaś o Harrym.
ale wtedy nie myślałaś o nim, nie myślałaś o tym co by mógł czuć gdyby to widział.
Tak jak chłopak proponował tam poszliście. Ruszyliście w kierunku stołówki. Każde z was wzięło to na co miło ochotę po czym razem usiedliście do stolika.
Nic do siebie nie mówiliście. Chłopak cięgle patrząc na ciebie uśmiechał się.
-tooo...co mi powiesz o sobie?
-a co mam mówić?
-wiesz nie chcę się narzucać czy coś ale po prostu powiedz mi czy jesteś z kimś, bo jeśli tak to...
-to pewnie nie chcesz ze mną gadać, prawda?- przerwałaś mu.
-nie, czemu tak sądzisz?
-każdy tak robi czemu ty nie? no bo skoro jestem zajęta to po co za mną latać co?
-nie ja tak nie myślę...
-nie musisz udawać.
-ale ja nie udaję.- zapewnił cię.
-jak to?
-normalnie. Każdemu zależy na tym aby cię poderwać a mi zależy na tym aby cię poznać.
-chyba jedyny w tej szkole.- zaśmiałaś się.
-chyba tak- odparł z uśmiechem.

'Oczami Harryego
Nałożyłem sobie jedzenie na tacę i ruszyłem w kierunku stolika przy którym zawsze siadałem z [t.i.]. Kiedy doszedłem do danego miejsca była tam. Siedziała w towarzystwie Nicka i widać wyraźnie było że poznała go z tej dobrej strony której chciałem aby nigdy nie poznała. Uśmiechała się i było widać że mieli dużo tematów, wspólnych tematów do rozmawiania. Odwróciłem się i poszedłem do stolika dalej. Po chwili dosiedli się do mnie chłopacy. Nie rozmawiałem z nimi, nie miałem ochoty po tym co widziałem. A zapewniała mnie że mnie kocha, że nic się nie zmienia tak? Nigdy nie kłamała, może tylko z nim rozmawia?

*********************************************************************
Miło było ci z Nickiem ale przerwa obiadowa kończyła się i musieliście się pożegnać. Tak zrobiliście. Każde z was poszło w swoją stronę. Podszedł do ciebie Harry. A jego wyraz twarzy wszystko mówił.
-Hej coś się stało?- spytałaś gdy do ciebie doszedł tak aby uniknąć temat który wiedziałaś że on poruszy.
-Nie skąd- odparł wrednie.
-To czemu masz taką minę?
-Pomyślę...może to dlatego że moja dziewczyna która zapewniała mnie godzinę temu że mimo wszystko mnie kocha siedziała parę minut temu z innym chłopakiem śmiała się, patrzała na niego miłym wzrokiem tak jak by zapomniała o mnie co? Może to o to chodzi co o tym sądzisz?- mówił oschle i nie miło.
-narzucasz mi coś?- spojrzałaś na niego.
-powiedz mi tylko czemu ty tak robisz?
-przecież on chciał tylko pogadać, zgodziłam się. Wiesz nie dziwię się że nie mam innych przyjaciół niż ty czy chłopacy no jeszcze Elenor? Nie jesteś czasem o nią zazdrosny no bo wiesz rozmawiam z nią i to bardzo dużo, mówię jej moje problemy a między innymi to jakim jesteś chamem i samolubem. Harry..masz kolegów w tej szkole z którymi spędzasz czas pomijam już fakt że dziewczyny za tobą ganiają...ty mi wypominasz jedną rozmowę z chłopakiem którego dobrze znasz i wiesz że nic się nie stanie. Pomyśl zanim zaczniesz do mnie mówić w oschłym tonie i narzucać mojej osobie coś czego w ogóle nie ma ok?
Po tym co powiedziałaś ominęłaś go i poszłaś w swoją stronę.

środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 32

-Harry..-zamknęłaś szafkę i spojrzałaś na niego.- moja ciocia rozmawiała z moimi rodzicami...dowiedzieli się  o kozach, złych ocenach...stwierdzili że to przez ciebie...w  sumie mają rację ale nie sądziłam że dadzą mi taką surową i bolesną karę..nie mogę się z tobą spotykać, rozumiesz?
-oni nie muszą wiedzieć o naszych spotkaniach..- rzucił z nadzieją Harry.
-o kozach też mieli się nie dowiedzieć...wolę nie ryzykować...
-a co takiego mogą ci zrobić rodzice czy ciocia skoro masz już karę?
-powiedzieli...że jeśli będę z tobą rozmawiać czy z tobą widywać a dowiedzą się o tym wyślą mnie z powrotem do Polski, chyba tego nie chcesz prawda?
-no owszem nie chcę tego..w ogóle było by najlepiej gdybyś nie miała tego ślabanu.- powiedział unosząc ton.
-trzeba był myśleć jak się do mnie pisało karteczki.
-czyli teraz cała wina spada na mnie tak?
-a co na mnie ma zlecieć?
-no przepraszam bardzo to nie ja dostałem taki ślaban tylko ty.
-sorry że moja rodzina opiekuje się mną. Myślisz że jeśli twoja mama jest kilkaset kilometrów od Londynu i nie wie o twoim zachowaniu w szkole, kompletnie nic to ty wyjdziesz na tym dobrze? mogę się założyć że ściemniasz jej że jest wszystko w porządku, tak na prawdę nie jest. Sorry ale idę na lekcję.
Sprowokował cię do takiego stopnia że wydusiłaś z siebie to co myślałaś.
Ominęłaś go i poszłaś pod  klasę. Stałaś pod nią dobre 5 minut po czym zadzwonił dzwonek a pod klasą zjawił się Harry spojrzał na ciebie po czym spuścił wzrok i weszliście do klasy.

*Oczami Harrego
Fajne mam szczęście prawda? Ledwo co w sobotę się pogodziliśmy, wróciliśmy do siebie a dzisiaj dwa dni po wszystkim wszystko się spieprzyło. Ta szczęście do miłości to ja mam zajebiste nie? jak nie fanki to bliscy mojej dziewczyny mi coś rozwalają. Czasem myślę że nie zasłużyłem na nikogo, że wszyscy chcą abym był sam, z resztą wszyscy tego chcą tak że o czym ja tu mówię. tak szczerze to [t.i.] miała rację...okłamuję moją mamę..mówię że wszystko jest ok, że w szkole mi idzie fantastycznie tak na prawdę nie jest...ona mi w to wierzy i sam nie zauważam że mogę na tym źle wyjść.

******************************************************
Całą lekcję przesiedziałaś w zamyśleniu, zamyśleniu o tym wszystkim. Zaczęłaś się zastanawiać czy przynajmniej ustalili kiedy ten ślaban ma się zakończyć...najchętniej byś go złamała i po szkole  spotkała się z Harrym, znów go przytuliła, pocałowała i spędziła z nim czas.Chociaż w sumie nie jest to takie złe no bo niby w jaki sposób ciocia ma się o tym dowiedzieć. Chłopacy o tym nie wiedzą, znajomi, raczej takich nie posiadasz, Harry się nie wygada, jemu też na tym zależy a tym bardziej  nie chciał by abyś wróciła do Polski. Kiedy zadzwonił dzwonek zabrałam książki i sama wyszłam z klasy. Poszłaś tradycyjnie do swojej szafki. Schowałaś książki i wyciągnęłaś kolejne. Po chwili podszedł do ciebie jakiś chłopak,
-Siema- rzucił arogancko i nie miło co cię zniechęciło do jego osoby.
-hej- odparłaś z lekkim zaskoczeniem.
-co tam u ciebie?- spytał opierając się ciałem o sąsiednią szafkę.
-spoko.- w ogóle się nim nie przejmowałaś i grzebałaś w szafce
-słyszałem jak gadałaś z Harrym...
-i co z tego powodu?
-umówisz się ze mną?- spytał a ciebie zamurowało. Na chwile przystopowałaś swoją czynność po czym na niego spojrzałaś.
-to miał być żart, nie wiem bezsensowne pytanie czy co, bo nie rozumiem.
-to było normalne pytanie.
-no chyba nie.
-to wy jesteście jeszcze razem?
- o ile wiem to tak no chyba że Harry ci coś powiedział to sorry ale ja o niczym nie wiem.
-pogodziliście się już wcześniej?
-tak jesteśmy parą, pogodziliśmy się w sobotę.
-to czemu się sprzeczaliście?
- bo nie możemy być razem.
-mogę wiedzieć czemu?
-nie. a teraz przepraszam cię ale muszę iść pod klasę.
-Spotkamy się na następnej przerwie?- krzyknął za tobą gdy odeszłaś.
-może.- odparłaś głośniejszym tonem i zniknęłaś za ścianą.
Poszłaś pod klasę tam już był Harry o dziwo stał sam. Stanęłaś obok i patrzyłaś w ziemię tak samo jak on.
-Podrywał cię prawda?- usłyszałaś z jego ust. Wiedziałaś że te słowa były skierowano do ciebie choć nawet na ciebie nie spojrzał.
-Nie wiem o czym mówisz
- mówię o Nick'u.
-Jakim Nick'u?
-O tym z którym rozmawiałaś 5 minut temu...
-z kąt wiesz?
-widziałem was...
-Harry...zrozum- spojrzałaś na niego i odbiłaś się od ściany- hej spójrz na mnie...- złapałaś go za policzek i odwróciłaś w swoją stronę aby jego oczy widniały na wprost twoich.
-Harry bez względu na to wszystko, na te zakazy, na to że do mnie zarywają i na to że nie możemy się widywać, nadal cię kocham, rozumiesz, nadal cię kocham i nie chcę cię tracić, rozumiesz?
-tak...rozumiem..ej czyli my jesteśmy razem nadal?
Puściłaś jego policzek.
-Harry przecież ten ślaban kiedyś w końcu minie. i wiesz przemyślałam twoje słowa...co ty powiesz dzisiaj na wypad do miasta po szkole?
-ale ty nie możesz...
-nikt nie musi o tym wiedzieć, prawda? chłopacy nic nie wiedzą a moja ciocia z wujkiem są do 18:00 w pracy..nie mają jak się zwolnić...Harry proszę...
-ok ale jeśli coś nie wypali i wrócisz do Polski to nie wiem co zrobię...
-wypali, jestem tego pewna- dałaś mu całusa w policzek po czym on się uśmiechnął jak również i ty. Weszliście razem do klasy udając że nic się nie stało.
*******************************************************************
Powiem tylko tyle że przez to że pójdą po szkole do miasta będą nie złe problemy ;) ale to w swoim czasie się dowiecie, już mam pomysł :)

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 31

Kiedy usłyszałaś te słowa z ust wujka nie wierzyłaś. Dopiero co wam się ułożyło a tu powrotem się rozwala. Życie naprawdę bardzo cię nienawidzi.
-żartujecie sobie prawda?
-Chcielibyśmy ale niestety nic nie dało się zrobić...obiecywaliśmy twoją poprawę ale nie potrafili zrozumieć..może gdyby widzieli ciebie i Harryego byli by inni ale no przykro nam po prostu..- odparła ciocia.
-Ja..ja idę na górę...
Wróciłaś do korytarza i smutna ruszyłaś na górę.
Położyłaś delikatnie torbę na łóżko równo zaścielone. Otworzyłaś wolno szafę. I przygnębiona powolnymi ruchami pakowałaś rzeczy. Było ci przykro w sumie mogłabyś płakać ale nie zrobiłaś tego. Po chwili jednak chwyciłaś telefon i otworzyłaś skrzynkę pocztową Harryego po czym zamknęłaś ją i zmieniłaś na Zayna. Sama nie wiesz czemu ale to do niego napisałaś
"jest bardzo źle"
przecież to w ogóle go nie dotyczy. Powinnaś wysłać to do Harryego czemu jednak zrobiłaś inaczej nie wiesz.
po chwili on odpisał.
Z: "co się takiego stało?"
ty: " dużo bym musiała pisać ale z pewnością chodzi o Harryego..."
Z: "może przyjdę teraz do ciebie?"
ty: "nie, boję się... "
Po dłuższej chwili czekania na jego odpowiedź wróciłaś do rozpakowywania torby lecz zaczął dzwonić ci telefon a na wyświetlaczy widniała napis "Zayn" Odebrałaś.
Z: Nie rozumiem. co się dzieje?
ty: chodzi o Harryego, pisałam ci...
Z: tyle to rozumiem ale o co chodzi konkretnie?
Ty: ciocia z wujkiem przekazali mi że nie mogę się z nim widywać...
Z: czemu?
ty: kiedy ja byłam na tym wyjeździe oni rozmawiali z moimi rodzicami..dowiedzieli się o złych ocenach i szkolnych kozach...rodzice słysząc to zabronili mi kontaktu z Harrym...
Z: nie wiem co powiedzieć..z pewnością przykro mi jest... ale jeśli chodzi o nas jest wszystko ok prawda?
ty: jak na razie tak...i chcę aby przynajmniej to zostało..ok nie naciągam cię moimi bezsensownymi problemami na kasę
Z: ej nic takiego nie robisz..sam zadzwoniłem bo się martwiłem i nadal martwię...
ty: dziękuję ci..
Z: nie ma za co
ty: do zobaczenia Zayn i na prawdę dzięki jeszcze raz...
Z: na razie piękna, nie ma za co
Po tych słowach rozłączyliście się. Spojrzałaś na okno a po twoim policzku próbowała spłynąć łza. Nie pozwoliłaś jej i przez to twoje oczy były lekko zaszklone. Po czułaś jak powoli z nosa leci ci katar. Nadal miałaś mieszane uczucia. Z resztą jutro szkoła..musisz się przygotować. Po chwili usłyszałaś ciche pukani do swoich drzwi.
-tak?- odparłaś i przetarłaś oczy i zaciągnęłaś nosem.
-mogę na chwilkę?- usłyszałaś głos cioci za uchylonymi drzwiami pokoju.
-tak..jasne..- odparłaś i wróciłaś do rozpakowywania.
-Jesteś zła prawda?- twoja ciocia usiadła obok torby.
Ty rozpakowując w ogóle nie zwracałaś na nią uwagi a tym bardziej na jej słowa. Chodziłaś od torby do szafy. Byłaś na nią zła.
- [t.i.] proszę nie denerwuj się..nie chcieliśmy tego...
Nadal milczałaś.
-Gdybyśmy im nie powiedzieli też byli by źli, obiecaliśmy im mówić o twoim zachowaniu i o wynikach w szkole..a po za tym okłamałaś nas..powinnaś była nam powiedzieć o tych zdarzeniach...
-nie było takiej potrzeby..- burknęłaś.
-Była bo teraz to my jesteśmy twoimi opiekunami razem z wujkiem..
-Ja ci ufałam..-spojrzałaś na nią.- zwierzałam ci się z problemów mówiłam co mi leży złego na duszy..myślałam że zachowasz to dla siebie a ty to tak po prostu mówisz mojej mamie której nigdy w życiu bym tych rzeczy nie powiedziała...- twoje oczy znów zaczęły się szklić od łez.- pewnie powiedziałaś jej o Zaynie, o kłótni z Harrym prawda? bo przecież obiecałaś jej wszystko mówić!
-Nie unoś na mnie głosu...
-Ufałam ci...jej obiecałaś..mi również...
-Wiem, przepraszam..
-Powiedziałaś jej o Zaynie?
-[t.i.]...- złapała cię za dłoń.
-powiedziałaś czy nie?- wyrwałaś kończynę i na nią spojrzałaś z żalem w oczach.
-Strasznie wypytywała..sama nie wiem kiedy to powiedziałam....
-jasne, spoko...ok...
Po między wami nastała cisza. Zaczął dzwonić ci telefon który leżał obok twojej cioci. Na wyświetlaczu było zrobione przez ciebie osobiście zdjęcie Harryego.
To on dzwonił. Ciocia spojrzała na wyświetlacz.
-Nie możesz....- powiedziała.
-Nie mogę się spotykać..nic nie mówiłaś o rozmowach z resztą mam prawo go poinformować...
-powiedziałam ci...słuchaj jeszcze jest jedna sprawa...w sumie teraz muszę i powiedzieć..nie możesz złamać tego ślabanu..
-czemu?
-jeśli to zrobisz..a dowiem się o tym...ustaliliśmy z twoimi rodzicami że wrócisz do Polski.
-że co?
-Przykro mi skarbie...
-nie mów tak do mnie....
Ciocia chwyciła twój telefon i ci go podała.
-Rozłącz się...
-ja go kocham..-powiedziałaś z nadzieją, smutkiem o raz żalem.
-rozumiem, wiem to i widzę ale nie mogę inaczej...
- a mogę z nim chociaż w szkole rozmawiać?
- wolę żeby nie..to tam wszystko przez niego się zaczęło...
Tak jak ciocia nakazała tak zrobiłaś. Rozłączyłaś się.
Ciocia wyszła z pomieszczenia zostawiając cię samą. Torba była rozpakowana. Nie wiedziałaś co masz robić..tradycyjnie pewnie poszłabyś do chłopaków lub spotkała z Harrym..teraz nie możesz...czujesz się jak kopciuszek tylko szczęście jest inne takie gorsze..nie możesz spotkać księcia ale też nie musisz sprzątać. Już wolałabyś na odwrót.

*Oczami Harryego
Tak ...wyjaśnienia otrzymał Zayn a nie ja super nie..szkoda że nadal uważa go za przyjaciela..nie mogę nic zrobić ich kontakt jest zbyt silny ale co tam ważne że przynajmniej dowiedziałem się co kolwiek nie? czasem myślę że to on jest jej chłopakiem..że to on jest bliski jej sercu. Plusem jest to że Zayn przekazuje mi te informacje gorzej by było gdybym w ogóle nic nie wiedział...

*********************************************************************
Cały czas siedziałaś u siebie w pokoju nie wytykając nosa zza drzwi. Siedziałaś tak do wieczora. Teraz musiałaś wyjść po to aby się odświeżyć. wzięłaś szybki prysznic po czym wróciłaś do pokoju. Położyłaś się na boku gasząc lampkę i zaczęłaś myśleć o wszystkich przez twoje myśli przebiegli rodzice, brat, ciocia, wujek, Zayn, Harry, El, chłopacy,cała ta historia. Pocałunek z Zaynem, rozstanie z Harrym, pogodzenie z nim i w końcu...przyjęcie wiadomości od wujka... Na samą myśl było ci źle i przykro. Zamknęłaś oczy i usnęłaś. rano przebudziłaś się nie chętnie. Ubrałaś się, odświeżyłaś, zjadłaś śniadanie i ruszyłaś do szkoły, w której spotkasz Harryego a wtedy się zacznie...
Wyszłaś sama z domu i również w takim towarzystwie doszłaś do szkoły. Weszłaś do budynku i poszłaś w stronę swojej szafki.  Otworzyłaś ją i schowałaś torbę. Po chwili zobaczyłaś jak w twoją stronę idzie Harry. Podszedł i próbował cię przytulić oraz dać całusa. Odepchnęłaś go.
-Czyli to prawda?- spytał.
-Co takiego?
-Nie wiesz?
-No nie za bardzo cię rozumiem....
-Aha czyli nie miałaś zamiaru mi tego mówić tak? Zayn mi powiedział..nie możemy się spotykać...
-Miałam zamiar ci to powiedzieć ale...
-Ale najpierw musiałaś jemu,prawda?
-Harry to nie tak..
-A jak? W końcu to on z tobą chodzi czy ja bo nie rozumiem? To chyba mi powinnaś przekazać tę informację..
-Chciałam ci to powiedzieć w cztery oczy..przepraszam..
-ok nie było tej rozmowy....o co tak na prawdę chodzi?

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 30

Cały dzień w sumie spędziliście razem. Czasem wychodziliście całą paczką na powietrze ale rzadko, woleliście siedzieć razem w środku. Gdy był już wieczór a raczej noc, bo było po 2:00 wszyscy rozchodzili się do pokoi  Ty poszłaś do swojego a Harry do swojego. wszyscy byli zdziwieni takim podziałem. Po dłuższym siedzeniu samotnie w pokoju nastała cisza w całym domku. wiedziałaś że wszyscy już śpią, tylko ty siedziałaś przy świetle lampki sama i zamyślona. Przerwało ci ciche pukani w drzwi. -tak?- odparłaś szeptem.
-mogę?- drzwi się uchyliły a za nimi był Harry.
-Czemu nie śpisz?- spytałaś.
-Nie mogę, ty chyba też prawda?- podszedł i usiadł obok ciebie na łóżku.
-tak...
-czemu? coś się stało?
-w sumie tak i nie..martwię się bo praktycznie nie skorzystaliśmy razem z tego wyjazdu z resztą jutro rano wracamy...
-też o  tym myślałem..
Siedzieliście tak razem dłuższy czas w ciszy po chwili niekontrolowanie uśmiechnęłaś się sama do siebie.
-Co ci jest?- spytał Harry również uśmiechając się na twój widok.
-Nic tak po prostu...
-Ej no musisz mieć powód, powiedz to pośmiejemy się razem.
- Mówię ci że to tak samo z siebie.
-Ok. Słuchaj możemy dzisiaj razem spać?- spytał ku twojemu zdziwieniu.
-co?- spojrzałaś na niego.
-Przepraszam...-zawstydził się.
-Nie, nic się nie stało tylko jestem zdziwiona..jasne że możesz.
-Nie no nie powinienem był pytać. ja..ja już pójdę...- wstał i ruszył w stronę drzwi.
-Harry...
-Tak?- odwrócił się.
-Zostań.
-ale..
-chcę żebyś tutaj przy mnie został tej nocy.
-jesteś pewna.
-tak.
Harry zamknął drzwi i podszedł do twojego łóżka.
-Kocham cię- powiedział.
-Ja ciebie też.- chłopak się schylił a ty mu dałaś całusa w usta po czym położył się obok ciebie. Zgasiłaś lampkę stojącą na półce obok łóżka.
Chłopak objął cię a ty wtuliłaś się w jego tors.
Rano wstaliście o 8:00 i ruszyliście w stronę kuchni gdzie wyraźnie było słychać śmiechy.
Gdy weszliście do środka wszystkie spojrzenia powędrowały na was.
-Fajnie to tak nas oszukiwać prawda?- powiedział Zayn
-O co wam chodzi?- spytał Harry siadając razem z tobą do stołu obok Nialla.
-W nocy powędrowałeś do [t.i.].
-I co z tego?- Harry ewidentnie nie przejmował się jego słowami i wziął do ręki kawałek kanapki.
-Może jakieś wyjaśnienia?
-To nasza sprawa.- Odparł wrednie.
Zayn dziwnie na niego spojrzał po czym wrócił do śniadania. Do godziny 9:00 wszyscy rozmawialiście po czym każdy poszedł się pakować a Harry został by pomyć naczynia.
Gdy skończył również poszedł się pakować. koło godziny 10:00 wszyscy byliście spakowani i gotowi do powrotu.
Spakowaliście wszystkie rzeczy do samochodu i również do niego wsiedliście po czym odjechaliście.
Droga była nie długa i nie krótka. Chłopacy odwieźli najpierw El do jej do mu po czym ciebie. Na przegnanie dałaś delikatnego całusa Harryemu w policzek po czym Lou Pomógł ci wyciągnąć torbę i przytulił cię na przegnanie.
-Dzięki za ten weekend.
-Nie ma za co. do zobaczenia.
Chłopacy odjechali a Ty weszłaś do domu.
-Hej już jestem.- krzyknęłaś po czym rzuciłaś torbę na ziemię i zaczęłaś się rozbierać.
-[t.i.] -usłyszałaś zdziwiony głos cioci.
-Tak. Mam super wiadomość.- powiedziałaś zadowolona po czym pobiegłaś do cioci do kuchni.
-Witaj- powiedziała i cię przytuliła tak samo jak wujek.- co się stało? co to za informacja?
-Pogodziłam się z Harrym, cudownie prawda?
-Ciocia ucichła i lekko wystraszona spojrzała na twojego wujka.
-Coś nie tak?- spytałaś.
-tak...jest pewien problem...
-co się stało?-spojrzałaś na nich.
-chodź do salonu...- powiedziała zestresowana ciocia po czym poszliście do pokoju gościnnego i usiedliście na sofie.
-co się dzieje?-spytałaś.
-wróciliście do siebie z Harrym tak?- spytała.
-Tak i co w tym złego?
-Jest problem...bo kiedy pojechałaś na ten weekend rozmawialiśmy dużo z twoimi rodzicami..dowiedzieliśmy się o twoich kilku kozach w szkole..iii..doszliśmy do wniosku że były one wtedy podczas twojego związku z Harrym..wiemy jak dla ciebie jest ważny Harry dlatego próbowaliśmy negocjować ale nic nie dało się zrobić..twoi rodzice byli nie ugięci...
-Co się stało?- patrzyłaś raz na wujka raz na ciocię.
-nie możesz widywać się z Harrym..- odparł wujek.
-co?!

Informacje

nie doprowadzę tego bloga do końca...brak czytelników..szkoda ale cóż nic nie poradzę dziękuję za to że byliście

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 29

Kiedy delikatnie go zakończyliście Harry się odezwał.
-czego się boisz tym razem?- spytał.
-Boję się ze kolejny raz mnie zranisz...
-A jeśli ci obiecam?
-Wtedy też tak było...
-Wiem...wiem że tak było ale doszedłem do tego gdzie popełniłem  błąd dużo, bardzo dużo czasu dałaś mi abym mógł do tego dojść...nie rozumiem...czemu wszystkie dziewczyny boją się, zaufać mi...przecież nie chcę nic złego, chcę je kochać...
-Nie boją się twojego uczucia ale tego że mogą być skrzywdzone..Harry wiesz jaki jesteś...chciałbyś pohamować przed tym wszystkim ale sam nawet nie wiesz kiedy to robisz...
-chciałbym wiedzieć...teraz postaram się nie nawalić, na prawdę, obiecuję.
-zaufać ci?- spojrzałaś w jego oczy.
-No ja bym sobie zaufał- odparł z uśmiechem chłopak. Odwzajemniłaś go.
-To ja zaufam twojemu zdaniu i zaufam tobie, ok?
-jak ty możesz pytać czy 'ok'? Przecież znasz moje zdanie od samego początku, Kocham cię.
Odpowiedział i koleiny raz zaczął cię całować. Oboje delikatnie zamknęliście oczy. On ciąg;le trzymał cię za biodra. Ty złapałaś go za kontury policzków. Końcówkami palców dotykałaś jego delikatne loki. Znów czułaś ciepłe i delikatne wargi swojego chłopaka. Było długo, miło, czule i co najważniejsze z miłością jakiej dość długo nie otrzymywałaś. Naprawdę jest dobry w tym co robi.
-Nie ma to jak wymiana śliny na zimnym powietrzu, podczas gdy twoja dziewczyna jest cała mokra no nie Styles?- usłyszeliście śmiech Nialla i reszty.
-dali byście sobie spokój, co?- odparł Harry.
-a co wkurzyłem cię?- powiedział z wrednym i piskliwym głosem Horan.
-Tak idioto- próbował naśladować jego głos Hazza.
-cieszy mnie taka informacja wiesz o tym, prawda?- Odparł z uśmiechem Niall.
-oj chyba cię to nie bawi.
-oj uwierz tak.
- oj no to przestanie.
Harry puścił cię i zaczął  gonić Nialla. Ty w tym czasie podeszłaś do reszty.
-przepraszam za wszystko, Lou zniszczyłam ci urodziny,te kłótnie i sprzeczki z Harrym nie powinny mieć tu miejsca..na prawdę przykro mi.
-rozumiem cię, na prawdę wszystko jest ok, swoją drogą nie powinniśmy byli być aż tak nachalni.
- jest już ok?- spytała Elenor.
-dziewczyno nie widziałaś co oni robili?- odparł Lou.
-Widziałam. ale wolę się jej spytać bo całować mogli się w ogóle nie godząc. to jak?- spojrzała na ciebie.
-Myślę że wszystko już jest w porządku, tak jak powinno być.
-wreszcie...- odparł Liam z Louisem.
-męczyło to was, prawda?
-można tak powiedzieć- zaśmiał się Zayn.
Po chwili przybiegli do was Harry i Niall. Horan był cały czerwony na twarzy i w śniegu na kurtce i pod nią.
-coś ty mu zrobił?- spytała El otrzepując Blondyna.
-Natarłem go i wysypałem na niego śnieg z drzewa- odparł zadowolony z siebie Hazza.
- i co mówiłam że to dzieci- zaśmiała się El spoglądając na ciebie.
bez żadnego słowa uśmiechnęłaś się.
-może chodźmy do domku. [t.i.] jest cała mokra no i z resztą Niall też.- powiedział Zayn.
-Ok- wszyscy zgodnie odparli.
weszliście wszyscy do środka. rozebraliście się.
-Ok ja idę do łazienki, przebrać się.
-idę z tobą- dodał Horan.
- będziesz widział moją dziewczynę jak się przebiera?- spojrzał na niego ze zdziwieniem Harry.
-będę również się przebierać a to że [t.i.] przy okazji to chyba nic nie szkodzi prawda?
-szkodzi.
-ej no przecież nic się nie stanie a oboje i tak musimy się przebrać.
-Harry daj spokój..-poprosiłaś.
-ok.
Poszliście oboje z Niallem do łazienki.
Chłopak bez krępowania zdjął z siebie spodnie i bluzkę.
-wszystko mokre...a ty co nie przebierasz się?- spojrzał nie ciebie podczas gdy ty stałaś jak wryta.
-Myślałam że ty to mówisz dla żartów.
Niall zaśmiał się lekko.
-Ej przecież nic ci nie zrobię, nie jestem taki, przebieraj się- powiedział z uśmiechem poszukując swoich czystych ciuchów. Tak jak chłopak polecił tak zrobiłaś zdjęłaś z siebie swoje przemoczone ciuchy i byłaś w samej bieliźnie. Chłopak odwrócił się w twoją stronę i chciał założyć koszulkę ale zatrzymał się.
-to teraz wiem o co starał się Harry.- spojrzał na ciebie.
-miałeś się przebierać.- powiedziałaś z uśmiechem zakładając suche spodnie.
-emmm..jasne- powiedział i zaczął ubierać się do końca.- słuchaj a wy z Harrym to już na poważnie czy przyjaźń?
-raczej poważnie, jeszcze o nic nie pytał więc nie wiem.- powiedziałaś zaciągając do końca koszulkę.
-idiota- parsknął śmiechem- jak można nie spytać dziewczyny czy z nim będzie godząc się z nią?
-widzisz można- zaśmiałaś się.
-ok chodźmy już do nich- powiedział chłopak i oboje wyszliście z łazienki kierując się do salonu.
-coś długo wam to zajęło- powiedział Harry.
-wiesz, ja bym się zaczął martwić.- powiedział ze śmiechem w głosie Louis.
-Lou- zwróciła mu uwagę El.
-no co? długo ich nie było, Harry ty wiesz o tym.
- tak wiem i zaczyna się zastanawiać- powiedział udając wkurzonego ale po chwili uśmiechnął się do ciebie.
Podeszłaś do Harryego i usiadłaś przy nim pod ścianą.Chłopak po chwili objął cię i ucałował delikatnie w policzek.
-Fajnie was takich widzieć- powiedział Liam.
Z Harrym oboje się do niego uśmiechnęliście.
****************************************************************************************************************************
Na razie tyle na dalszą część po prostu nie mam pomysłu ):) ale ok nie załamujmy się do następnego piątku coś wymyślę ;) proszę komentujcie jeśli tylko możecie ;) sorry za błędy

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 28

-Wrócisz do mnie?- spytał.
-Harry chciałabym ale...
-Wiedziałem że nawet gdyby to zawsze będziesz do mnie mieć wątpliwości...ok nie ma sprawy, dzięki że wreszcie między nami jest ok.- chłopak po prostu wstał i od ciebie odszedł.
Usiadłaś na ziemię i oparłaś o ścianę chowając twarz w kolana. Nagle poczułaś czyjś dotyk. Gdy spojrzałaś na tę osobę była nią El.
-Ej nie załamuj się.- powiedziała i cię mocno do siebie przytuliła- przepraszam ale słuchałam was, naprawdę przykro mi jest że on tak się zachował.
-Nie no miał prawo, zawsze tak było że coś mi w nim nie pasowało, w końcu musiał mi to powiedzieć.
-Właśnie nie miał prawa. Skoro mu zależy powinien cię wysłuchać. Myślałam że jest inny...
-Może muszę z nim pogadać jeszcze raz..może byłam teraz jeszcze nie gotowa?- spojrzałaś dziewczynie w oczy.
-Z pewnością.- Uśmiechnęła się i jeszcze raz cię przytuliła.- teraz przestań się smucić i chodź zrobimy chłopakom śniadanie.
-Dziękuję ci El.
-Nie ma za co, chodź.- Brunetka podniosła się z ziemi i podała ci swoją dłoń.Przyjęłaś pomoc i razem poszłyście do kuchni.
Elenor na prawdę potrafi ci poprawić humor. Uśmiechałaś się przy niej. Była naprawdę wspaniałą dziewczyną a Lou szczęściarzem. Gdy skończyłyście robić śniadanie razem poszłyście do chłopaków ich obudzić. Wszyscy spali jak zabici ale po dłuższym czasie udało wam się ich dobudzić. Harry'ego przy śniadaniu nie było.
-Gdzie jest Hazza?- po dłuższym czasie spytał Liam. Razem z El bez odpowiedzi dalej jadłyście.
-Ej dziewczyny, gdzie jest Harry?- Powtórzył.
-Ja nie wiem...-odparła El.
-Może ty coś wiesz?- spojrzał na ciebie Zayn.
-Widziałam tylko jak wyszedł na dwór...a gdzie poszedł nie mam pojęcia...
-Gadałyście z nim?- spytał Lou.
-Jaaa nie..-odparła El a ty na nią spojrzałaś z pretensjami w oczach.- no co?-szepnęła i wzięła kawałek surówki.
- [t.i.] ty z nim rozmawiałaś?- spytał zdziwiony Liam.
-Można tak powiedzieć...
-A o czym tak rozmawialiście?
- A nic takiego...zwyczajnie po prostu mu wybaczyłam ale nie zgodziłam się do niego wrócić chyba tyle prawda El?- powiedziałaś już lekko zdenerwowanym głosem.
-Ej spokojnie...- złapał cię za ramię Louis siedzący obok ciebie.
-Nie, wiecznie się wtrącacie w to co pomiędzy nami jest, zajmijcie się sobą a nie nami! to jest już wkurzające...przez was nie możemy się zrozumieć bo wiecznie macie coś do powiedzenia!
Odsunęłaś się zdenerwowana od stołu i zarzucając na siebie tylko kurtkę i wciskając buty wyszłaś z domku.
Poszłaś zdenerwowana szybkim krokiem w stronę lasku. Chodziłaś sama i zmarznięta. Byłaś w dresowych spodniach i kurtce pod którą miałaś zwykłą koszulkę. Idąc tak dłuższą chwilę przez przypadek potknęłaś się o korzenie i wywróciłaś na śnieg.
Próbowałaś się podnieś lecz byłaś poobijana bo dość mocno upadłaś.
-Może ci pomogę co?- usłyszałaś za sobą jakiś głos. Gdy odwróciłaś się za siebie zobaczyłaś stojącego Harry'ego z wyciągniętą ręką.
- Od kiedy ty mi chcesz pomóc?- spytałaś oburzona.
-Od zawsze. No już dawaj tą rękę.
Po chwili zdenerwowana podałaś mu dłoń i z bólem się podniosłaś.
-Czemu się nie ubrałaś?
-Nie twój interes.- burknęłaś się otrzepując ze śniegu.
-Ej grzeczniej co?
-Ja mam być dla ciebie miła a ty na mnie możesz burczeć tak?- spojrzałaś mu w oczy.
-Nie po prostu mam dość takiej idiotycznej sytuacji tego ciągłego 'ale' z twoich ust...albo ci zależy albo nie..próbujemy jeszcze raz albo kończymy to co było..czy to takie trudne odpowiedzieć na dwa tak idiotycznie proste pytania?- spytał z uniesionym tonem.
- To powiedzmy że ja chodziłam z tobą dla szpanu, proszę odpowiedz mi na te pytania czując się tak jak ja!
-Proszę bardzo. Zależy mi a skoro mi zależy chcę spróbować jeszcze raz.
-Powiedziałeś to co chcesz usłyszeć ode mnie.
- Powiedziałem to co czuję. Znowu mnie całowałaś nie będąc niczego pewna. co ty myślisz że kim ja jestem? kiedy masz ochotę całujesz, przytulasz i się żalisz a kiedy masz ochotę wyzywasz i ranisz. Skoro myślisz że kimś takim jestem to...
-To co?- spojrzałaś na niego.
-Nic.
-Dokończ.
-Nie.
-No więc mamy temat za sobą, hej.
-Ej ale odpowiedz na pytanie...
-Nie chcesz dokończyć zdania to ja nie mam zamiaru odpowiadać na pytanie.
-Proszę odpowiedz mi...- powiedział z nadzieją i smutkiem.
-Harry..-po twoim policzku spłynęła łza.- zależy mi...
- A ja ci już powiedziałem- uśmiechnął się lekko kącikiem ust i mocno cię przytulił. Po czym złapał cię za biodra i musną twoje usta.
-Znowu będziesz mnie obwiniać za pocałunek?- uśmiechnęłaś się.
-Teraz tego chciałem- odwzajemnił uśmiech i kontynuował pocałunek.

******************************************************
Nie wiem czy długi czy nie ale jest i chcę podziękować za wszystkie tamte komentarze miło mi było je czytać..na prawdę to ludzi motywuje przepraszam za błędy no i fajnie by było gdybyście i tutaj wyrazili swoją opinie ;)

piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 27

-Dobranoc.- odparł.
wróciłaś do domku sama. Zdjęłaś kurtkę oraz buty i wróciłaś do swojego pokoju. Położyłaś się na łóżko i okryłaś kołdrą i próbowałaś usnąć. Nie mogłaś.
Przez to wszystko, rozmowę, jego słowa to jak on czule i z nadzieją je wymawiał zaczęłaś naprawdę się zastanawiać czy mu nie wybaczyć.
*oczami Harry'ego
Kiedy ona mnie przytuliła znów poczułem ten dotyk, to ciepło, to poczucie miłości...jak ja za tym tęsknię..stoję tu i nie wierzę że wszystko może się ułoży. Stałem tak przed domkiem i patrzyłem na zamarznięte jezioro myśląc co by było gdybym nie zrobił tego błędu. Gdybym ją wtedy kochał, gdybym nie poszedł się napić...wszystko było by inne...ok robi się zimno wracam do domku. Teraz przynajmniej spokojniej zasnę...
*****************************************************************
Teraz kiedy on może spać ty nie masz takiej możliwości. Przez niego, przez jego słowa. Przed oczami masz ciągle widok kiedy on klęczy przed tobą. Ta nadzieja w jego oczach że może powiesz 'tak'...potoczyło się inaczej nie wybaczyłaś mu i zaczynasz tego powoli żałować...widać stara się..
Koło godziny 5:00 udało ci się zasnąć lecz nie trwało to zbyt długo.
Przebudziłaś się o 8:00 nad ranem. Leżałaś chwilę i patrzyłaś na pusty biały sufit.  Myślałaś że gdy obudzisz się następnego dnia nie będziesz o tym pamiętać. Szkoda że tak nie było. Z nów powróciły myśli...powoli zaczynałaś żałować że zgodziłaś się na tę rozmowę.
W końcu stwierdziłaś że wstaniesz. Pewnie do koło godziny 10:00 będziesz sama siedzieć no bo wszyscy śpią. Podniosłaś się z łóżka i poszłaś do salonu. Tam siedziała ku twojemu zdziwieniu Elenor.
-Hej- powiedziałaś lekko nie wyspanym głosem.
-O cześć- odparła w przeciwieństwie do ciebie z uśmiechem.- jak ci się spało?
-Nie za dobrze...
-Czemu? Łóżko nie wygodne?
-Chciałabym aby taka była prawda...
-To o co chodzi?-spytała.
Podeszłaś i usiadłaś obok niej.
-W sumie to nic takiego...
-Ej no gadaj...nie będziesz mi tutaj cały dzień taka zamulona chodziła. Mów co się stało?- powiedziała i zaciągnęła łyk herbaty.
-Wczoraj w nocy rozmawiałam z Harrym...
-Na prawdę?- nie wierzyła wyraźnie w to co mówisz?
-Tak i teraz tego żałuję..
-Czemu?
-Bo...obudził mnie o 1:00 w nocy i powiedział że chce porozmawiać...zgodziłam się no bo co miałam powiedzieć...ubraliśmy się i wyszliśmy na dwór...tam on zaczął temat odnośnie tego wszystkiego co pomiędzy nami jest... prosił mnie abym mu wybaczyła lecz powiedziałam że nie mogę...
-Czemu tak powiedziałaś....?
-A co miałam mu odpowiedzieć?
-Nie wiem ale na pewno że mu nie wybaczasz...widzisz jak się stara..i nie mówię tego bo go lubię i się znamy tylko mówię jak ja bym postąpiła po tym wszystkim jako ty...rozumiem gdyby on kompletnie ciebie olewał..lub...bezczelnie się odzywał to rozumiem ale kiedy widać po nim że żałuje powinnaś dać mu tę szansę...takie jest moje zdanie nie wiem jak ty uważasz...
- Wiesz El mam ochotę powiedzieć mu 'wybaczam ci' lecz kiedy mam to zrobić tooo...nie potrafię...coś mnie hamuje..powstrzymuje i nie mogę...
-Chcesz abym ci pomogła?-Spytała
-Ale jak?- odparłaś zdziwiona.
-Nie  wiem coś wymyślimy..nie możecie oboje cierpieć..widać to po was...
Po chwili do pokoju w którym siedziałyście wszedł Harry.
Odwróciłaś w jego stronę wzrok i ciągle na niego patrzyłaś.
-Hej- odparł po chwili zachrypniętym głosem.
-Cześć- powiedziała z uśmiechem El po czym cię lekko szturchnęła.
-Eee..yyy..hej- odparłaś.
Harry spojrzał na ciebie i poszedł do kuchni.
-Weź się ogarnij..-szepnęła do ciebie Elenor.
-Ale ja nie potrafię...
-Powiedziałam ci coś...- powiedziała wyraźnie zdenerwowana przez zęby brunetka.
Harry wrócił z kuchni ze szklanką soku i usiadł na ziemi patrząc raz na ciebie raz na El.
-Co u was dziewczyny?- spytał jak by nigdy nic się nie stało.
-Ok.- odpowiedziała tylko El.
-A u ciebie?- spojrzał na twoją osobę tak jak byś była zwykłą dziewczyną.
-Tak samo.- odpowiedziałaś patrząc na niego tak jak zrobił to on.
-Spoko....-Odparł i napił się soku.

-Emmm...wiecie co ja chyba pójdę zobaczyć czy Lou już wstał...
-Ok.- odparł spokojnie chłopak.
Dziewczyna wstała z sofy i wyszła z pokoju.
Po między tobą a nim była głęboka cisza. Chłopak Patrzał się w jeden punkt i co parę sekund popijał sok.
-Harry czemu teraz taki jesteś?...- spytałaś po chwili.
-Jaki?- odparł nie patrząc na ciebie.

-Taki oschły dla mnie..wczoraj..byłeś inny..
-Wiesz po prostu stwierdziłem że już przegrałem...poddałem się rozumiesz?...wczoraj gdy zostawiłaś mnie na dworze myślałem jeszcze o tym i stwierdziłem że to nie ma sensu...straciłem cię i doszło to do mnie...
-Źle myślisz..

-Co?- spojrzał na ciebie zdziwiony.
-Powiedziałam że się mylisz...
-O co ci teraz chodzi?
Bez żadnego słowa nabrałaś powietrza i podniosłaś się z sofy. Obeszłaś stolik i kucnęłaś przy nim.
-Chcę mieć to wszystko za sobą rozumiesz?- spojrzałaś mu w oczy- chce mieć to za sobą tak jak ty tego chcesz...
-Proszę, nie żartuj sobie...- Odwrócił swój wzrok.
-Co zrobić żebyś uwierzył?
-Nic mnie nie przekona rozumiesz- podniósł bardzo lekko swój ton i znów na ciebie spojrzał.
Momentalnie sama nie wiesz ja, czemu ale pocałowałaś go.
-Wystarczy ci?-spytałaś.
-Ty..ty na prawdę mi wybaczasz?- spytał.
-A gdybym tego nie chciała całowałabym cię bezpodstawnie?
-Nie...
-Właśnie...
-Dziękuję ci..strasznie ci dziękuję...
-Harry akurat w tym momencie nie powinieneś dziękować mi lecz Elenor i Zaynowi ...to dzięki nim się zdecydowałam...
-Wrócisz do mnie?- spytał.
********************************************************************************
Jakoś tak mnie naszło aby w końcu ich a w sumie was pogodzić  a czy zostaniesz jego dziewczyną to nie mam pojęcia jeszcze nad tym tematem myślę. Jutro może kolejny rozdział ale jeszcze pomyślę ;**** proszę was tak bardzo pragnę kiedyś w końcu pod jakimś postem zobaczyć 20 lub ponad 20 kom. Takie tam małe marzenie :) ale nie koniecznie musicie spełniać ;*** i tak wam dziękuję za to wszystko te wejścia i inne kom.  po prostu jestem wam wdzięczna że sznujecie moje wypociny :**


niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 26

tak razem rozmawiałyście do puki naczynia się nie skończyły.
Kiedy wszystko do końca posprzątałyście wyszłyście razem  z kuchni uśmiechnięte do siebie.
-Widzę że się dogadujecie- powiedział Lou.
- Dotarłyśmy do siebie- odparła Elenor i usiadła obok Lou na kanapie wtulając się w swojego chłopaka.
-Co powiecie na jakiś spacer?- spytał Louis.
Wszyscy spojrzeli na siebie i po chwili zgodziliście się na propozycję. wszyscy równocześnie wstaliście ze swoich miejsc i się ubraliście. Każdy po kolei wychodził z domku.
-Louis ja zaraz do was przyjdę, pójdę się przebrać w coś cieplejszego- powiedziałaś mu na osobności.
-Ok nie ma sprawy.
Poszłaś więc ze swoją torbą do łazienki. Ubrałaś jensy i ciepłą bluzę. Po chwili wyszłaś z pomieszczenia. W domku było pusto. wszyscy już wyszli zostałaś tylko ty. Ubrałaś się na spokojnie i wyszłaś na powietrze. Wszystko tam się działo. Chłopacy rzucali w siebie na wzajem śniegiem. Biegali dookoła. Ganiali się. Byli jak sześciolatki. Tylko Elenor była spokojna. Z uśmiechem stała pod drzewem i się wszystkiemu przyglądała. Podeszłaś więc do niej.
-Co tam?- spytała?
-Nic, ok...czemu się z nimi nie wygłupiasz?
-Nie chcę się wysmarować jak oni. Czasem myślę czy naprawę mają tyle lat na ile wyglądają...

-Wiesz chyba tyle nie mają.- razem zaczęłyście się śmiać. Po chwili Louis podbiegł do Elenor i Ją wziął na ręce.
-Lou puść mnie! nie! Lou!- ale on nie odpuszczał. Położył ją na ziemię i strzepał na nią z drzewa śnieg.
-Louis ty debilu!- krzyczała zdenerwowana brunetka.
Ty tylko stałaś i się ciągle przygadałaś z uśmiechem.
-A ty co myślisz że ci ujdzie- wyszedł zza drzewa przy którym stałaś Zayn. Lekko z przestrachy drgnęłaś.
-Zayn nawet się nie waż...- powiedziałaś.
-Przykro mi..- uśmiechnął się zadziornie i zrobił z tobą to samo co Lou z El.
Po czym chłopacy jak dzikusy odbiegli gdzieś w las.
-No po prostu dzieci- powiedziała dziewczyna wstając z ziemi i się otrzepując.- chodź pomogę ci- podała ci rękę.

Skorzystałaś z jej pomocy. Zaczęłyście się razem  otrzepywać. 
-Może chodźmy już do domku a oni niech się sami wyżyją- zaproponowała.
-Z chęcią- zgodziłaś się.
Wróciłyście razem do Domku. Rozebrałyście się i razem poszłyście do salonu. Tam również był syf. Ale nie miałyście zamiaru tego ogarniać. El nalała wam do szklanek soku. Usiadłyście razem i zaczęłyście rozmawiać. Dobrze się dogadywałyście. Elenor była osobą takiego typu jak Zayn, osobą która jest przy tobie. Krótko ją znasz ale swoim podejściem do ciebie pokazuje że możesz jej ufać. Po około 20 minutach chłopacy jak dzikie stado wpadli do środka śnieg sam się z nich obsypywał. 
-My nie mamy zamiaru tego sprzątać- ostrzegła Elenor.
-Wycieraczka wciągnie- krzyknął Niall a wszyscy zaczęli się śmiać.
Kiedy chłopcy się rozebrali usiedli w salonie obok was i chwilę z wami rozmawiali. Później koło godziny 1:00 w nocy wszyscy zaczęli się rozchodzić do swoich pokoi jak również i ty. Na końcu został sam Harry.
*oczami Harry'ego
Siedziałem tam sam. Wtedy miałem czas do pomyślenia co zrobić...co zrobić aby się przełamać...aby przełamać ten strach i w końcu z nią pogadać..na spokojnie raz a porządnie mieć wszystko za sobą. Nalałem sobie soku do szklanki i ciągle siedziałem rozważając wszystko po kolei.  Po 20 minutach nabrałem wystarczająco dużo siły. postanowiłem Obudzić [t.i.] i Porozmawiać z nią teraz w nocy, w tej chwili do puki jestem peny siebie. Wypiłem do końca napój i ruszyłem w stronę jej pokoju. Otworzyłem je cicho i spokojnie. Wszedłem do środka. Po cichu głębiej i kucnąłem przy niej. Po mimo że było ciemno i tak widziałem jej twarz to jak słodko śpi.
-[t.i.], [t.i.]...
-tak? boże Harry co ty tutaj robisz?- było widać wyraźnie że się wystraszyła.

********************************************************************************************
Koło 2:00 w nocy poczułaś jak ktoś cię buzi. Gdy się ocknęłaś zobaczyłaś Harry'ego.
-tak? 
boże Harry co ty tutaj robisz?- powiedziałaś wystraszona i ospała.
-nie mogę spać..-odparł.
-To nie wiem...próbuj albo siedź do rana a nie mi głowę zawracasz...dobranoc.

-ale ja nie mogę spać przez ciebie...za dużo mam ciebie w głowie..zbyt dużo myśli które chcę ci wypowiedzieć, proszę porozmawiamy?- zaproponował.
-teraz? nie możemy rano?- spytałaś
-nie..rano nie będzie kiedy..wszyscy przy nas będą a ja nie chcę ja chcę to załatwić z tobą w cztery oczy. Proszę przejdziemy się?
Po dłuższej chwili zastanowienia zgodziłaś się Ubrałaś na siebie dresowe spodnie i wyszłaś z nim po cichy z pokoju.
Ubraliście się oboje i wyszliście na dwór.
-Ok to co chciałeś?-spytałaś.
-Wszystko raz na zawsze wyjaśnić.
-Ale my mamy wszystko wyjaśnione.
-O to chodzi że nic nie mamy...ciągle uważasz mnie za wroga, widzę jak na mnie patrzysz...nienawiść a czasem żal...kiedy spotykam twój wzrok na sobie czuję jak coś rozrywa mnie od środka. Mam wtedy po prostu ochotę wyjść z tego miejsca gdzie jesteś i wykrzyczeć wszystko to czego żałuję...to jak się nie mylę nazywa się zakochanie prawda?
-Może i tak ale ja nadal ci nie wierzę...
-To co ja mam dla ciebie zrobić...kocham cię...nie chcę stracić..to chyba wystarczający dowód prawda?
-Kidy się poznawaliśmy też tak mówiłeś...--No ok może i mówiłem ale nie czułem tego rozumiesz nie wiedziałem co to prawdziwa miłość...wtedy chodziło o szpan a teraz chodzi mi o twoje uczucie rozumiesz? czy to takie trudne? uwierzyć?
-Uwierzyć jest łatwo? ale zależy komu...ja...chcę ci ufać ale nie mogę..nie potrafię...
-ten ostatni raz?- spytał z nadzieją.
- Harry zawaliłeś...kiedyś zaufałam chłopakowi dwa razy później tego żałowałam...
-I co myślisz że jestem taki jak każdy inny tak?
-Wcześniej tak nie myślałam ale ty sam mi pokazałeś że taki jesteś....
-To był błąd..wybacz mi proszę..co mam zrobić? klęknąć teraz przed tobą na zimnej ziemi, śniegu? przeprosić po raz setny? tego chcesz? jeśli tak to proszę zrobię to teraz, w tym momencie...
Po chwili Harry klęknął przed tobą tak jak mówił.
-Harry wstań proszę...będziesz chory..

-nie...będę tu klęczał do puki mi nie wybaczysz...
-Harry wstań.
-Nie..nie mam takiego zamiaru....
-Ok mam inny pomysł...powiedzieć że wybaczam nie mogę ale mogę zaproponować ci że...zastanowię się nad tym wszystkim i kiedy będę pewna powiem ci..ok?
-Dobre i to...
-Ok ale teraz wstawaj...
Harry tak jak go poprosiłaś wstał.
-Mam jeszcze jedno pytanie?
-tak?
-czy..czy to co się dzisiaj wydarzyło miało dla ciebie jakieś znaczenie?- spytał z nadzieją.
Po długiej ciszy odpowiedziałaś.
-Nie..to dla mnie nie miało znaczenia.
-Wiedziałem....ok to...wszystko co od ciebie chciałem...
-Przytulisz mnie?- zapytał.
Wzięłaś głęboki oddech.
-Tak.
Przysunęłaś się do niego i go przytuliłaś.
-Dziękuję- uśmiechnął się.
-Dobranoc Harry.
-Dobranoc.- odparł.
****************************************************************************************
ten rozdział mi się nie spodobał ale cóż licz się wasze zdanie nie moje :) komentujcie jeśli możecie fajnie by było żeby każda z was coś po sobie zostawiała :)


piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 25


 po godzinie wyszłaś i położyłaś spać.
Następnego dnia gdy wstałaś poszłaś do łazienki się ogarnąć. Zjadłaś tak jak każdego ranka samotnie śniadanie. Zostało ci trochę czasu więc chwilę oglądałaś TV. O godzinie 7:40 wyszłaś z domu. Dość szybko szłaś do szkoły. Przed szkołą stało dość dużo osób Zobaczyłaś również pośród tych ludzi Harry'ego. Stał z..właśnie kolejny raz ci chłopacy. Harry dziwnie jak dla ciebie był wesoły. Stał plecami do ciebie lecz widziałaś że się śmieje. Przeszłaś koło tej grupki i w tym momencie Harry  odwrócił się. Oboje nie wiedzieliście kiedy wasze spojrzenia się spotkały. Przeszłaś bardzo powoli nie tracąc z nim kontaktu. Po chwili lekko się uśmiechnęłaś kącikiem ust gdzie widać twój jedyny dołeczek na policzku. Odwzajemnił to tak samo. Gdy już odwróciłaś wzrok i szłaś w stronę budynku słyszałaś jak jego koledzy poruszają temat tego co się przed chwilą stało.
Najwidoczniej zazdrościli. No tak cel Harry'ego osiągnięty.
Weszłaś do szkoły. Powoli poszłaś do szafki. Otworzyłaś ją i schowałaś torbę. Wyciągnęłaś potrzebne książki. Gdy zamknęłaś szafkę ujrzałaś twarz Harry'ego. Lekko z przestraszenia drgnęłaś.
-Wystraszyłeś mnie
-hej- pokazał nieśmiało rząd swoich zębów.
-cześć. po co przyszedłeś?- od razu na  niego najechałaś.
-nie mogę tak po prostu podejść do koleżanki?
-co chciałeś?
- nic. tak po prostu podszedłem.
-to hej.- ominęłaś go po chwili podbiegł do ciebie. podczas gdy szłaś on szedł obok ciebie.
-chciałem powiedzieć że nie możemy się spotkać w piątek.
-tak wiem miałam ci mówić.
-ty? czemu nie możesz?- zapytał.
-pewnie z tych samych powodów co ty- odparłaś i skręciłaś w drugi korytarz. On znowu podbiegł.
-Lou też cię zaprosił?
-nie wiedziałeś?
- nic mi nie mówił.
przerwał wam dzwonek.
-przepraszam cię, muszę iść po książki- powiedział i odszedł.
kiedy poszedł w swoją stronę ty poszłaś pod klasę.
lekcja powoli minęła. Zabrałaś książki z ławki i wyszłaś z klasy. Po chwili znalazł się obok ciebie Harry.
-idziesz na tę imprezę?- spytał.
-tak- odpowiedziałaś w ogóle na niego nie patrząc.
-a co mu kupujesz?- zapytał
- odwalisz się?- odparłaś pytaniem patrząc na niego i równocześnie stanowczo zatrzymując się.
- o co ci chodzi? normalnie spytałem...
-denerwujesz mnie.
-czym?
-wszystkim, po prostu daj mi spokój.
Zdenerwowana odeszłaś zostawiając go samego.
Resztę dnia w ogóle razem nie rozmawialiście. O 15:00 skończyłaś szkołę. Sama wróciłaś do domu.
Tak było każdego dnia. Zayn czasem do ciebie pisał ale nie spotkaliście się aż do piątku. Tego dnia byłaś może szczęśliwa to za dużo powiedziana ale uśmiechnięta raczej tak. Cały dzień omijałaś  Harry'ego. Tak jak zawsze skończyłaś szkołę. Starałaś się jak najszybciej wrócić do domu aby zdążyć się wyszykować. Po jakichś  15 minutach byłaś w domu. Pobiegłaś na górę. Otworzyłaś szafę i zaczęłaś się zastanawiać co założyć. Nie wiesz tak właściwie co będzie się tam działo. Teraz ubrałaś może nie zbyt odpowiedzi struj na taką porę ale kwiecistą, czarną sukienkę. Podniosłaś torbę z ziemi i spakowałaś parę rzeczy. Poszłaś do łazienki i zaczęłaś myśleć co ze sobą zrobić. W końcu doszłaś do wniosku że tylko lekko pomalujesz rzęsy. Włosy spięłaś w warkocza który oplatał ci od jednej strony na drugiej się kończąc. Kiedy dokończyłaś fryzurę poszłaś do pokoju i spojrzałaś na zegarek 16:15. Po chwili przyszedł ci do głowy prezent dla Lou. Przecież ty nic dla niego nie kupiłaś. Miałaś cały tydzień i nie pomyślałaś o tym. Zadzwoniłaś do Louisa. Po czterech sygnałach odebrał.
l: tak?
ty: Lou przepraszam ale moglibyście po mnie nie zajeżdżać?
l: czemu?
ty: muszę coś załatwić, nie wyrobię się...możesz...możesz podać mi dokładny adres?
l: przyjedziesz?
ty: tak ale mogę się trochę spóźnić.
l: ok, nic się nie stało. Już ci mówię gdzie to jest.
Gdy Lou podał ci adres szybko zabrałaś torebkę i się ubrałaś. Pobiegłaś do centrum handlowego. Chodziłaś po sklepach i szukałaś na szybko czegoś sensownego. Było bardzo mało czasu a Louis jest gwiazdą, praktycznie każdą rzecz mógł by kupić. Po chwili zastanowienia poszłaś do drogerii. chodziłaś między regałami z perfumami. Pomyślałaś że to będzie najlepszy prezent  Po 10 minutach znalazłaś cudownie pachnące perfumy. Co prawda drobie ale ładne. Kupiłaś je. W szybkim tempie wróciłaś do domu. Była już 17:00. Czas kiedy powinnaś już tam być. Postarałaś się ładnie zapakować prezent. Przy okazji zadzwoniłaś po taxi. 10 po 17:00 była.
Zabrałaś torbę z ziemi i wyszłaś z domu zamykając go. Wsiadłaś do samochodu i podałaś adres kierowcy. Siedziałaś cicho z tyłu pojazdu patrząc się na uciekające z prędkością za szybą budynki.
-panienka gdzie się wybiera?- spytał uprzejmie starszy kierowca.
-urodziny przyjaciela, już i tak jestem spóźniona...
-postaram się jak najszybciej dla takiej ślicznej dziewczyny.
-dziękuję- uśmiechnęłaś się.
O 17:30 dojechałaś na miejsce. Kierowca wjechał w głąb lasku za którym było jezioro a przy nim drewniany domek w którym świeciły się światła.
-dziękuję panu bardzo- powiedziałaś z uśmiechem i zapłaciłaś.
-miłej zabawy.
-dziękuję, dobranoc.
Zabrałaś torbę i wyszłaś z samochodu. Kiedy auto odjechało było dość ciemno. Pomyślałaś że wszyscy mogą być w domku. Nie pewnie zapukałaś do drewnianych drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły a w nich ujrzałaś radosnego Louisa.
-hej- uśmiechnęłaś się-przepraszam za aż takie spóźnienie.
- nic nie szkodzi, wchodź i się rozbierz.
weszłaś do środka. Wszyscy byli rozbawieni. Na stoliku przy dużej sofie stało jedzenie i picie. Twoim oczom rzuciła się śliczna brunetka siedząca na kanapie pod kocem. Uśmiechnęłaś się do niej. Odwzajemniła to. Gdy się rozebrałaś podniosłaś z ziemi torebkę z prezentem.
-to dla ciebie- podałaś Louisowi- myślę że ci się spodobają tak jak mi, nie miałam innego pomysłu.
-dzięki- uśmiechnął się i cię przytulił. Po chwili zajrzała do środka.
- jedne z najlepszych...naprawdę nie musiałaś...
- musiałam- uśmiechnęłaś się.
-jeszcze raz dziękuję. Ok rozgość się. Zaraz przyniosę ci czystą szklankę. Przy okazji poznaj się z El.
- cześć chłopacy.
-hej odpowiedzieli ci uśmiechnięci  włącznie z Harrym.
Podeszłaś do dziewczyny która wstała.
-hej jestem [t.i.]- podałaś rękę.
-hej, Elenor- dziewczyna odwzajemniła gest i usiadła z powrotem na kanapę. Po chwili przyszedł Lou z czystą szklanką i nalał ci soku po czym usiadł na podłodze gdzie siedziała reszta. Ty natomiast usiadłaś obok Elenor.

*oczami Harr'yego
Kiedy [t.i.] weszła do środka zaniemówiłem. Była śliczna. Dawno jej takiej nie widziałem. Ostatni raz na balu szkolnym. Tak bardzo chciałbym ją teraz odzyskać, przytulić, pocałować...to jednak chyba jest już nierealne.
************************************************************************************************
- ok to co chcielibyście robić? szczerze ja nie mam pomysłu- powiedział Lou.
-butelka?- zaproponował Horan.
wszyscy się zgodzili. Ty również choć bałaś się zasad tej gry.
Po chwili Niall skombinował butelkę.
-ok to Lou ty pierwszy.
razem z El zeszłyście z sofy i usiadłyście pomiędzy chłopakami. Ty obok Zayna i Liama a Elenor pomiędzy Louisem a Niallem.
Lou zaczął kręcić. W myślach prosiłaś abyś ni była to ty. I tak się stało. Wypadło na Nialla.
Dostał zadanie.
Po 10 minutach gry wypadło na Harry'go. Wybrał zadanie od Zayna.
-no więc...- Mulat wstał i podszedł do stolika. Po chwili zabrał z niego kawałek brzoskwini- musisz to zjeść.
-proszę cię, co to za zadanie- zaśmiał się Harry.
- ej ej ej...nie skończyłem..musisz zjeść to razem z [t.i.].
Wszyscy zaczęli gratulować Zaynowi pomysłu prócz ciebie i Harry'ego.
-ja tego nie zrobię- odparł Harry patrząc na Zayna i na ciebie.
-jeszcze mi podziękujesz- szepnął mu  na ucho.
-ok...
wszyscy byli podekscytowani tym co się wydarzy. Ty raczej przeciwnie. Bałaś się. Byłaś rozkojarzona.
Harry wstał i do ciebie podszedł. Kucnął przy tobie.
-nie martw się...-szepnął tak aby nikt nie słyszał po czym uśmiechnął się.
Przygryzł połowę owocu. Przysunęłaś się do niego i zjadłaś drugą część lekko dotykając jego ust swoimi. Harry wrócił na swoje miejsce z uśmiechem. Graliście jeszcze 15 minut po czym skończyliście zabawę.
-może zjemy teraz jakąś porządną kolację co?- zaproponował Louis.
Wszyscy się zgodzili po czym Lou i Horan poszli coś przygotować. Reszta siedzieliście i rozmawialiście. Harry, było widać nie chciał na ciebie patrzeć lecz jego oczy same się do tego ciągnęły co parę minut uciekając. 40 minut później chłopacy zaprosili was do kuchni gdzie stał stół przy którym było 7 krzeseł. Każdy zajął swoje miejsce. Chłopacy każdemu nałożyli i się dosiedli. Wszyscy zaczęliście jeść przy czym rozmawialiście o wszystkim tym razem Harry często na ciebie patrzał. Siedział na przeciw ciebie. Gdy wziął kawałek sałatki do ust spojrzał na ciebie i się uśmiechnął, odwzajemniłaś to.
Po 20 minutach wszyscy wyszli z kuchni prócz ciebie i El.
-jakie buraki- zaśmiała się brunetka, ty również- chodź ogarniemy to jakoś- powiedziała do ciebie.
Zebrałyście talerze i szklanki. Podeszłyście do zlewu.
Ty wycierałaś na sucho a Elenor myła.
-jesteś bardzo cicha...-powiedziała po chwili- boisz się mnie?- uśmiechnęła się.
-nie skąd...wydaje ci się...
-to przez Harry'ego prawda?gdyby nie on byłabyś wesoła, szczęśliwa, prawda?
-skąd o nas wiesz?- zapytałaś.
-Louis mi mówił o was..wiem nie powinnam się wtrącać lecz zawsze uważam że lepiej o czymś takim pogadać z przyjaciółką lub koleżanką.
-gdybym takie miała może było by lepiej..
-a nie masz?
-przez to wszystko jestem sama..jedynie kto mnie wspiera to Zayn lecz chyba wiesz co się parę miesięcy temu stało...
-tak wiem..może...może chcesz pogadać o tym wszystkim ze mną?
-chce ci się?
-czemu nie...naczyń jest dużo- zaśmiała się- a tobie trzeba pomóc.
-Dzięki.
tak razem rozmawiałyście do puki naczynia się nie skończyły.
***********************************************************
ten rozdział jest wyjątkowo długi :) sorry za błędy i proszę was bardzo o jakie kolwiek komentarze jeśli możecie :) dziękuję oczywiście za tyle wejść myślałam jak zakładałam tego bloga że to nie wypali jednak pozory mylą :)

sobota, 27 października 2012

Rozdział 24

Nawet nie wiedziałaś że za wami stoi Harry.
 *Oczami Harryego
A więc to była ta prywatna sprawa..mogłem się domyślić że chodzi o Zayna. Nic na to nie poradzę jest dla niej jak brat, nie będę tego zmieniał a nawet nie chcę. No bo skoro oni się dogadują to Zayn mógłby mi pomóc ja odzyskać, prawda?
*******************************************Widok Zayna przywrócił ci uśmiech. Lubiłaś go i to bardzo. Na początku poszliście do parku. Usiedliście na tej samej ławce pod drzewem. Rozmawialiście radośni około 2 godziny. Później poszliście połazić po Londynie, po drodze Zayn kupił wam dwie gorące czekolady.
Po 45 minutach musieliście jednak się rozstać. Do 18:00 pracuje twoja ciocia i nic nie wie o tym wypadzie więc musisz wrócić. Powoli w miłej atmosferze Zayn odprowadził  cię do domu.
- dziękuję za dzisiaj.- powiedziałaś do niego z uśmiechem.
-nie ma za co, dla mnie to przyjemność spędzać z tobą czas.- odwzajemnił uśmiech.
-dla mnie też. ok ja już muszę spadać, to do kiedy?
- jeszcze się zgadamy.
-dobrze, to do zobaczenia.
-hej- odpowiedział.
Przytuliłaś go i dałaś całusa w policzek. Uśmiechnięta i zmęczona weszłaś do domu.
Weszłaś do salonu i rzuciłaś się na sofę. Leżąc tak przysnęłaś ale nie na długo bo po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Leniwie wstałaś i  poszłaś je otworzyć. Po chwili przed sobą zobaczyłaś Nialla i Louisa.
-hej- powiedzieli równo z uśmiechem.
- emm...hej..co wy tu robicie?- pytałaś lekko zdziwiona
-nie cieszysz się że do ciebie wpadliśmy?- spytał Niall.
-Nie no cieszę się, wejdźcie- otworzyłaś szerzej drzwi i zaprosiłaś obydwojga do środka. Rozebrali się i poszli za tobą do salonu.
-Co was naszło że do mnie wpadliście?- spytałaś siadając jak również i oni obok ciebie.
-tak w sumie to sprowadzają nas tu trzy sprawy. Pierwsza to chcielibyśmy cię bardzo przeprosić w imieniu naszym i Liama bo nie mógł przyjść za to że nie przywitaliśmy cię od razu po twoim powrocie z Polski.
-Nie no ok, nic się nie stało. Mówcie co tam jeszcze chcecie?
-To może teraz ty mów Lou.- odparł Horan.
-aaa no tak. Więc w piątek robimy a konkretnie ja imprezę nad jeziorem.
- i co w związku z tym?- spytałaś nie wiedząc o co chodzi.
- i w związku z tym chciałbym abyś się tam pojawiła.
- ok z chęcią przyjdę a raczej przyjadę tylko...gdzie to dokładniej będzie i o której?
- o 17:00. Ale żeby ci nie robić problemu podjedziemy z chłopakami po ciebie. Poznasz El, mam nadzieję że się dogadacie- zaśmiał się lekko.
-damy radę- - uśmiechnęłaś się- od razu spytam bo wiem że to impreza urodzinowa więc co mam ci kupić? tylko nie mów że nic bo to mi nie pomoże- lekko się zaśmiałaś..
-co chcesz, wszystko mnie zadowoli- odparł z uśmiechem.
-to żeś pomógł. ok mam jeszcze pytanie co do tego wszystkiego. Czy przypadkiem jezioro nie będzie zamarznięte?

- prawdopodobnie tak. ale nie bój się wszystko jak na razie ogarniam- zaśmiał się- a no i od razu mówię jedziemy tam na trzy dni czyli do niedzieli.
- ok mówcie co jeszcze chcieliście?
- Horan teraz ty- odparł Lou.
- ok. no więc to taki poboczny temat alee...co z tobą i Harrym...?- spytał lekko krępując się.
- aa czemu pytacie?
- bo no nie ukrywajmy nie interesuje nas za bardzo co tam pomiędzy wami jest ale Harry jest co raz bardziej uciążliwy, burczy do Zayna gdy ten o coś pyta, z resztą do nas też. O d wczoraj mu trochę przeszło ale i tak jest opryskliwy
-tak w sumie to nie  wiem co jemu jest ale dzisiaj razem rozmawialiśmy, było nawet miło ale krępował się...
- sam sobie namieszał a teraz do wszystkich ma pretensje..gdzie masz toaletę?- spytał Lou.
-na przeciwko.
-dzięki.
Kiedy Lou poszedł do łazienki Niall kontynuował.
-a Zayn?- spytał.
-Co Zayn?
-Wiem że dużo poświęcacie sobie czasu dlatego pytam..pomiędzy wami coś...to znaczy- szybko sobie przerwał- nie o to chciałem spytać...
- nic nie szkodzi, dokończ.
-no więc czy pomiędzy wami coś jest?
- myślę że bardzo dobra przyjaźń.
- tylko tyle?- dopytał.
- nie chcę więcej.
nagle do pokoju wszedł Lou i zajął swoje miejsce.
Chwilę razem pogadaliście lecz chłopcy musieli się zbierać.
Odprowadziłaś ich do drzwi i przegnałaś.
Poszłaś do kuchni nalać sobie soku. Odziwo nie było ani wujka ani cioci. Kiedy do nich zadzwoniłaś okazało się że są w sklepie i za niedługo wrócą.
Koło 18:40 wrócili. Pomogłaś im rozpakować zakupy. Gdy zostałaś sama w kuchni z ciocią spytałaś o pozwolenie na wyjazd.
Długo się wahała ale zgodziła się.
Zadowolona uściskałaś ciocię i jej podziękowałaś.
Poszłaś na górę. Włączyłaś Laptopa. Weszłaś na neta ale nic ciekawego się tam nie działo. Nie miałaś co robić. Zaczęłaś szukać na jakichś stronach prezentu dla Lou. Nie miałaś kompletnie pomysłu co mu kupić.
Po dłuższym czasie napisałaś do Zayna.
'pomóż mi...'
szybko dostałaś odpowiedź.
z: 'co się stało?'
ty: 'nie mam pojęcia co mam kupić Lou...'
z: 'zaprosił cię?'
ty: 'tak.'
z: 'ja też mam z tym problem...'
Później już do niego nie napisałaś jak również i on.
Zgasiłaś komputer i poszłaś do łazienki się wykąpać. po godzinie wyszłaś i położyłaś się spać.
******************************************
nie jest to za długi rozdział :( ale mam dla was informację małą co do następnego że...nad tym jeziorem coś się wydarzy ale co to nie mogę wam powiedzieć ;) komentujcie, wiem głupi ten rozdział ale no proszę :)

sobota, 20 października 2012

Rozdział 23

Doszliście do szkoły.
-ok to ja...ja idę do swojej szafki...- nie wiedziałaś co za bardzo do niego powiedzieć.
-spoko, zaraz się zobaczymy.- uśmiechnął się.

*oczami Harryego
To dziwne...[t.i.] od kąt się rozstaliśmy unikała mnie a dziś sama poprosiła abyśmy razem poszli do szkoły... cieszę się i to bardzo ale lepiej by było gdybyśmy do siebie wrócili, kocham ją. Jeśli tylko się zgodzi na spędzenie ze mną choć pięciu minut na wyjaśnienie wszystkiego postaram się je wykorzystać Nie chcę jej naciskać ale chciałbym aby było tak jak dawniej...porozmawiam z nią dzisiaj na stołówce, może się zgodzi na wyjście gdzieś po szkole.
*******************************************

Sama nie wierzyłaś że z nim rozmawiałaś. Chciałabyś mu wybaczyć ale boisz się zrobić ten pierwszy krok. Zrobisz po prostu tak jak radziła ci ciocia...jeśli będzie chciał pogadać, dasz mu tę szansę, zgodzisz się na rozmowę.
Zabrałaś książki z szafki i poszłaś pod klasę gzie stał już Harry ze swoimi kolegami.
Patrzyli się dziwnie na ciebie tak jak by wzrokiem do ciebie zarywali prócz Harryego który unikał kontaktu z tobą, tak jak byś była zwykłą dziewczyną. Chłopacy dziwnie wymieniali się uśmiechami. Czułaś się niezręcznie i dziwnie.
Z presji uratowała cię nauczycielka która otworzyła klasę. Wszyscy spokojnie weszli do pomieszczenia.
Ciągle  myślałaś o zachowaniu tych chłopaków...może wiedzą że rozstaliście się z Harrym a raczej na pewno, powiedział im. Hazza to ich przyjaciel.
Po 45 minutach zadzwonił dzwonek.
Harry był jednym z pierwszych którzy wyszli z klasy. Poszłaś odnieść książki do szafki.
Szukałaś Hazzy, chciałaś się dowiedzieć co nagadał chłopakom.
Znalazłaś go, stał z nimi pod ścianą na głównym holu. Podeszłaś do nich.
-Harry mogę cię na chwilę prosić?- spojrzałaś na niego lekko do góry ponieważ jest od ciebie wyższy. On wyraźnie na ciebie spojrzał.
-Siema- powiedział jeden z nich, szczerząc się.
-hej...- odpowiedziałaś niechętnie patrząc na niego.
Zaczęli się do siebie uśmiechać z podniecenia.
- tak jasne- odpowiedział spokojnie Harry.
odeszliście na bok.
- Harry co ty im nagadałeś?- patrzyłaś na niego.
-nic im nie mówiłem, po za tym że nie jesteśmy już razem...- również na ciebie patrzył.
- to czemu tak się zachowują?- spytałaś.
-mówiłem ci, podobasz się prawie każdy..jesteś już wolna..zarywają do ciebie...
-przekaż im żeby się nie wysilali bo kocham kogoś innego, a po za tym nie jestem dziewczyną tylko na jeden raz...
-spoko..a mógłbym wiedzieć kto zdołał już skraść twoje serce?
-na razie nie mam pewności co do niego ale myślę że mu zaufam.
-szczęścia....ok to ja spadam, hej.
-część.
Kiedy odszedł poczułaś się tak jak by cię olał, tak po prostu olał. Chyba się nie domyślił że chodziło ci o niego.

*oczami Harryego
wróciłem do chłopaków. Nie przekazałem im tego o co prosiła mnie [t.i.]... zastanawiałem się w kim on się kocha i czy jest teraz sens walczyć o nią...ale wybaczyć chyba może nie? to jest ważne...
Zapewniała ciągle że to nie Zayn. Przez chwilę myślałem o Maxie...oby to nie był on, było by po mnie...
*****************************************************

Poszłaś po książki. Ledwo co doszłaś a dzwonek już zadzwonił. Zabrałaś odpowiednie książki i poszłaś pod klasę. Byli tam oni. Tęsknisz za byciem tylko jego. Za pewnością że nikt mu ciebie nie zabierze i na odwrót. Nagle otrzymałaś sms-a.
Był on od Zayna.
'hej ;) mógłbym wpaść po ciebie po szkole? poszlibyśmy gdzieś razem i nadrobili straconą niedzielę :) co ty na to?'
nie zdążyłaś mu odpisać bo przyszła nauczycielka
Po lekcji była 50 minutowa przerwa na obiad. Wzięłaś jakąś surówkę i sok. Poszłaś do stolika. siedziałaś sama pomimo tego że byłaś jak to Harry uważa 'znana'.
Postawiłaś tackę i usiadłaś. Wyciągnęłaś telefon. Odpisałaś Zaynowi.
'z chęcią ale niestety tylko do 18:00 ;)'
Po chwili dostałaś odpowiedź.
'ok, cieszę się;)'. uśmiechnęłaś się do siebie.
- mogę się dosiąść?- stanął nad tobą Harry z jedzeniem.
-yyy...tak jasne...- schowałaś telefon do kieszeni. Powolnie i niechętnie jadłaś surówkę.
-co tam?- spytał po chwili.
-ok a u ciebie?
-też...wiesz cieszę się że w ogóle ze mną rozmawiasz...- uśmiechnął się i spojrzał na ciebie.
- fajnie...
- coś nie tak?- spytał.
- nie wszystko ok...a gdzie twoi kumple?- zmieniłaś temat.
-nie wiem, szlajają się gdzieś...irytują cię, prawda?
-trochę tak...
zapadła pomiędzy wami chwila ciszy. Harry musiał ją przerwać.
-niech już będzie, spytam...[t.i.] pójdziemy gdzieś razem po  szkole?
-my?- spojrzałaś na niego zdziwiona.
tak...chcę już mieć wszystko za sobą...
-dziś?
-tak...
-nie mogę...
-a czemu?- dopytywał.
-prywatna sprawa...
-aż tak prywatna że nie możesz mi powiedzieć?- spytał.
Ty bez odpowiedzi wzruszyłaś lekko ramionami.
-To może...kiedy ci pasuje?
-Piątek?- spytałaś.
-Dobre i to..ok piątek o 16:00 pasuje?
- jasne.
Resztę przerwy przesiedzieliście w ciszy. Kiedy skończyłaś surówkę odniosłaś tackę i poszłaś pod swoja szafkę.
Resztę dnia czekałaś tylko do godziny 15:00 kiedy będziesz mogła spotkać się z Zaynem, oderwać się od tego wszystkiego.
Minęło parę godzin. Na ostatniej lekcji gdy zadzwonił dzwonek szubko zabrałaś książki i pobiegłaś do szafki. Wrzuciłaś książki i zabrałaś torbę. Dość szybko  wyszłaś ze szkoły. Przed bramą widziałaś stojącego odwróconego plecami Zayna.
Podbiegłaś do niego.
-Hej już jestem- powiedziałaś uśmiechnięta- chciało ci się?
- Hej, a czemu nie?- odwzajemnił uśmiech.
- Ok to gdzie idziemy?- spytałaś.
Nawet nie wiedziałaś że za wami stoi Harry.
*****************************************************
Przepraszam za jakie kolwiek błędy ;) Starałam się aby ten rozdział był dłuższy nwm czy taki jest :) proszę komentujcie jeśli możecie :)

środa, 17 października 2012

Imagin z Harrym

Imagin z Harrym:
Jesteście z Harrym od roku razem. On jest w trasie koncertowej, już za 4 dni ma wrócić. parę dni temu cieszyłaś się ale teraz to nie ma sensu bo dowiedziałaś się że jesteś chora na raka. Spakowałaś swoje rzeczy i wtedy kiedy on wróci po prostu pożegnasz się z nim. czekałaś przez te dni na jego powrót. siedzisz na schodach w domu i oglądasz wasze zdjęcia, pocałunki, przytulenia, święta, wakacje, sylwester, jesteście po prostu idealną parą. nie chcesz go zostawiać no ale co zrobić. Widać nie jesteście sobie przeznaczeni. Kochasz go no ale po co robić sobie nadzieje, po co się oszukiwać skoro zostały ci tylko 4 miesiące życia. Te zdjęcia, to wszystko przypominało ci jak naprawdę się kochacie. Siedzisz z walizką i czekasz na niego. Nagle słyszy jak otwierają się drzwi. Po policzku spłynęła ci łza a to tylko dlatego że musisz go zaraz pożegnać.
H: hej kochanie, jezu jak ja za tobą tęskniłem.-podbiegł i cię przytulił. Poleciała ci kolejna łza.-ej czemu płaczesz? przecież już jestem...co..co tu robi twoja waliza?
Ty: Harry kochanie..ciężko mi to powiedzieć ale..ale  muszę odejść.. nie mogę ci powiedzieć dlaczego... po prostu odchodzę-kolejna łza na twoim policzku.- zawsze cię kochałam- złapałaś jego ręce- to ty byłeś moją pierwszą miłością, to ciebie tylko kocham i kochać będę nawet jeśli mnie obok cb nie będzie, zawsze..zawsze będę z tobą ale teraz muszę odejść... nie pytaj dlaczego...- przybliżyłaś się do niego i z mokrymi od łez policzkami pocałowałaś go ostatni raz długo i namiętnie. oderwałaś się od niego- kocham cię Harry pamiętaj.-złapałaś walizkę i wyszłaś z domu.
H: poczekaj!-krzyknął. ciebie jednak już nie było.
Po miesiącu jednak musiałaś pójść do szpitala i tam zostać. Te ostatnie 3 miesiące spędzisz tu. czasem masz myśli czy do niego nie zadzwonić. leżysz i patrzysz samotna w okno. zaczął dzwonić twój telefon, dziwne, to Harry. wahałaś się lecz odebrałaś.
Ty: tak?
H: kochanie odebrałaś! boże gdzie ty teraz jesteś?!
Ty: Harry po co dzwonisz?
H: gdzie jesteś?!
Po chwili ciszy podałaś mu adres szpitala.
H: ale..ale to jest adres szpitala...
Ty: dokładnie..
H: zaraz tam będę..
Ty: Harry nie...-nie skończyłaś bo się rozłączył.
Po 30 minutach Harry zasapany wbiegł na twoją salę.
H: kochanie...-przytulił cię z  całej siły.- czemu odeszłaś co ci jest?
Ty nic nie odpowiadałaś tylko odwróciłaś wzrok z powrotem na okno.
H: proszę porozmawiaj ze mną, czekałem miesiąc aby dowiedzieć się o co dokładnie chodzi teraz nie odpuszczę, słyszysz powiedz mi...
Ty: Harry ja... ja umieram.. mam ostatnie trzy miesiące życia..odeszłam bo miałam tylko takie rozwiązanie rozumiesz..
H: ale dlaczego, o co chodzi co ci jest?
Ty: przed twoim przyjazdem dowiedziałam się że jestem chora na raka.. nic nie da się zrobić, to koniec...
H: skarbie... -odwróciłaś do niego wzrok- czemu wcześniej nic nie mówiłaś?-poleciała mu łza po policzku- przyleciał bym  wcześniej..
Ty: i co to by dało?
On nic nie odpowiedział, przytulił cię mocno i nie chciał od cb się oderwać.
Ty: Harry.. zawsze będę cię kocha pamiętaj..i.. i obiecaj mi że bez względu na to że niedługo umrę..obiecaj mi że będziesz żyć dalej.. obiecaj to dla mnie..
H: jeśli dla ciebie to obiecuję...-jego oczy napełniły się łzami- ale..ale dlaczego to ty?
Ty: też szukam na to odpowiedzi ale jej chyba nie ma..
H: będę zawsze przy tobie, do końca..
Tak jak obiecał tak było. Każdego dnia od rana do wieczora był u cb, w niektóre noce zostawał na noc. Spędzał z tobą czas. Aż po trzech miesiącach nadeszła ta chwila, chwila twojego końca.
Kiedy on do cb przyszedł już nie było tak jak za każdą jego wizytą, teraz wiedzieliście oboje że to koniec.
Próbowaliście spędzić ten ostatni dzień razem  ale po chwili poczułaś że jednak nadchodzi twój koniec.
Ty: Harry to już.. to już nadchodzi mój koniec...
H: [t.i]..
Ty: To koniec..
On przybliżył się do cb i cię pocałował ostatni raz i szepnął 'zawsze razem mimo to'.
Ty: Harry, kocham cię..
Po tych trzech słowach twoje życie dobiegło końca.

***************************************************
23 rozdział w sobotę lub piątek ;)

sobota, 13 października 2012

Rozdział 22

Szłaś byle gdzie.. Po prostu jak najdalej od tamtego miejsca gdzie pozostawiłaś chłopaków. Zastanawiałaś się co tak naprawdę kieruje Harrym. Z jednej trony chce byś była szczęśliwa, kochana, a z drugiej nie pozwala  Zaynowi który ci to daje spotkać się z tobą. Chciałabyś nigdy nie dowiedzieć się tego co spowodowało twoje rozstanie z Harrym. Chwilę pochodziłaś po Londynie lecz gdy zaczął padać śnieg i zrobiło ci się zimniej wróciłaś do domu.
-hej co tam?- spytała ciocia.
-a nic, ok. co robiliście?
-tak właściwie to nie mamy pomysłu. A jak tam spotkanie z Zaynem? coś mi się wydaje że wy się bardzo lubicie.
- Co wam wszystkim odwala? czy my aż tak się lubimy i szanujemy że trzeba od razu stwierdzać że jesteśmy razem, że się kochamy? to chore! nic nas nie łączy!- wściekła poszłaś na górę.
usiadłaś na łóżku i zaczęłaś myśleć czemu ty tak właściwie poznałaś tych chłopaków. po co? czy ich osoby były ci do życia potrzebne? poradziłabyś sobie bez nich. Byłabyś zwykłą dziewczyną chodzącą do szkoły. Mającą za przyjaciół zwykłych ludzi lecz jest inaczej. Pojawił się on. To przez niego jest teraz tak jak jest. Chociaż gdyby cię kochał od samego początku..a on..on cię tylko wykorzystał..do celów których tak naprawdę nie rozumiesz no bo po co on chciał być bardziej lubiany skoro już jest? że niby jesteś najładniejsza? w którym miejscu?
Ze zmęczenia i natłoku myśli położyłaś się i nie wiesz kiedy usnęłaś.
Przebudziłaś się koło 20:00. Zeszłaś na dół gdzie w salonie siedziała ciocia z wujkiem.
-jak się spało?- spytała ciocia z uśmiechem.
-dobrze..chciałam..chciałam cię przeprosić..nie powinnam była tak reagować na twoje słowa..
- nic nie szkodzi..ale kto tak jeszcze o was uważa?- spytał.
- Harry...no bo myśli że jeśli zobaczył nas razem w kawiarni to już coś nas łączy..a to nie prawda. jedyne co nas łączy to przyjaźń. Lubimy się i to bardzo. Zayn dużo mi pomaga...jest po prostu przy mnie..a Harry, A reszta? Oni  'poznali ją, ok spoko zwykła dziewczyna...' Zayn tak mnie uważa...odkrywa mnie powoli natomiast Harry on ..jest..hmmm...nie wiem jak to ująć...strasznie mocno naciska..ok zależy mu ale nie tak szybko..
-może..daj mu tą szansę..na wyjaśnienia.. umów się z nim i bez presji razem pogadajcie...bez  osób trzecich..sam na sam..wysłuchaj go...według mnie 2 miesiące odpoczynku to dość dużo...naprawdę zaufaj mu i  daj mu to wyjaśnić..
- serio?
-tak..ja tak uważam.- uśmiechnęła się.
-dzięki, jesteś wielka- odwzajemniłaś uśmiech i przytuliłaś ciocię.
Poszłaś na górę przygotować rzeczy do szkoły . Właśnie jutro szkoła..Harry na bank będzie chciał z  tobą porozmawiać. Spakowałaś parę rzeczy do torby i poszłaś się umyć. po 15 min wróciłaś do pokoju. Gdy zgasiłaś światło dostałaś sms. Był on od Zayna.
z: 'nie mogłem wcześniej więc piszę teraz. chciałbym tylko wiedzieć czy wszystko w porządku? ;)'.
Odpowiedziałaś my.
ty: 'jak najbardziej...'
z: 'czemu jesteś smutna?'
ty: ' nic takiego nie napisałam ;)'
z: ' wydawało mi się..ok nie przeszkadzam, pamiętaj zawsze możesz ze mną pogadać, nawet o 1:00 w nocy ;) dobranoc :*'

ty: 'dziękuję, będę pamiętać, dobranoc :*'
tak się skończyła wasza rozmowa.

położyłaś się zmęczona spać.
Następnego dnia o 7:00 wstałaś o dziwo wyspana. Gdy zeszłaś na dół było pusto i cicho. 'pewnie znowu pojechali wcześniej' pomyślałaś.  Podeszłaś do lodówki i wyciągnęłaś zimne mleko. Nalałaś do miski i dosypałaś płatki. Zjadłaś dość szybko. Pobiegłaś na górę wyszykować się.  Ogarnęłaś wszystko. Była 7:30. zeszłaś na dół i zaczęłaś ubierać buty i kurtkę. Gotowa do wyjścia zabrałaś torbę i wyszłaś.
Zamknęłaś drzwi.
Gdy stałaś na schodach widziałaś Harryego z daleka. Trochę zrobiło ci się przykro. Szedł z opuszczoną głową bardzo przybity. Wyszłaś przed furtkę i czekałaś aż dojdzie. Po chwili doszedł ale bez słowa ominął cię.
Postanowiłaś się odezwać.
- możemy iść razem?- spytałaś prawie niesłyszalnym głosem lecz dla niego były to bardzo wyraźne słowa.Odwrócił się.
-to było do mnie?- zapytał.
-a widzisz tu kogoś innego?- uśmiechnęłaś się do niego. Dawno tego nie robiłaś w stosunku do jego osoby.
-jeśli...jeśli chcesz, to czemu nie?- lekko odwzajemnił uśmiech.

Oboje szliście w ciszy. Nikt z was nie chciał tego przerwać lecz  ty to zrobiłaś.
- czemu jesteś smutny?- spytałaś.
- to nic takiego...- odpowiedział dalej mając spuszczoną głowę.-ale...czemu chciałaś iść ze mną do szkoły?
-widziałam że jesteś przybity... pomyślałam 'czemu nie spróbować?' zaryzykowałam- odpowiedziałaś spokojnie.
-czym niby miałaś ryzykować?- spytał.
-nie wiem, bałam się..
-mnie?- zaśmiał się patrząc na ciebie.
-no trochę- również się zaśmiałaś.
Doszliście do szkoły.
***********************************************************
nie mam pojęcia co się ze mną dzieje...jakieś takie te rozdziały no nie wiem...nie podobają mi się, przepraszam za błędy ;)

niedziela, 7 października 2012

Rozdział 21

Dzięki niemu zapomniałaś o Harrym i to co się stało pomiędzy nim a tobą, lecz nadal..nadal Zayn będzie dla ciebie tylko, tylko i włącznie przyjacielem.
Poszliście razem z Zaynem do parku. Usiedliście na ławce pod drzewem i rozmawialiście  o różnych rzeczach. Nagle przeszłaś do tematu który doprowadził  cię do smutku.
-Wiesz Zayn..chyba tylko ty jedyny za mną tęskniłeś...- spuściłaś wzrok a lekki wiatr zawiał twoje włosy prosto na twoją twarz. Odgarnęłaś je niedbale za ucho.
-Nie prawda, nie mów tak...każdy z nas za tobą tęsknił..- Poprawił dokładniej twje włosy.
- Zayn nie okłamuj mnie proszę... gdyby tęsknili przyszliby razem z tobą...
-Nie chciało im się...
-Aha..czyli jestem dla nich od tak ważna? spoko..
-nie źle mnie zrozumiałaś...
-pewnie dla Harryego też już jestem obojętna..- przerwałaś Mulatowi.
- dla niego? proszę cię...on cię kocha...
- zaczynam mieć co do tego wielkie wątpliwości..
-[t.i.] nie załamuj się tak- objął cię ramieniem a ty się w niego wtuliłaś.
-teraz...teraz mam tylko ciebie..inni odwrócili się ode mnie- czułaś jak lecą ci pojedyncze łzy.- Zayn dziękuję ci za wszystko...
- od tego są przyjaciele- uśmiechnął się- ok nie płacz już- podniósł twoja twarz i lekko otarł twoje łzy kciukami z jednej i z drugiej strony.- chodź zjemy coś, musisz się rozchmurzyć.
Podnieśliście się razem z ławki i poszliście w kierunku małej, przytulnej kawiarni.
-co byś chciała?- spytał.
-może..herbatę-uśmiechnęłaś się.
-no właśnie i taką cię lubię, uśmiechniętą- zaśmiał się.
Gdy Zayn złożył zamówienie zaczęliście znów o czymś rozmawiać w sumie dużo tego było. Siedzieliście oboje w tej kawiarence pijąc herbatę.
Mulat bardzo szybko poprawił ci humor. Po chwili zobaczyłaś zdziwioną minę Malika.
-Zayn co jest?- spytałaś.
-Hej- usłyszałaś zachrypnięty głos Harryego.
Odwróciłaś się za siebie.
-Harry co ty tu robisz?- spytałaś zdziwiona.
-zaciekawił mnie widok was obojga w tej kawiarni...może to randka?- spojrzał na Zayna- jeśli tak to przepraszam że przeszkodziłem- mówił arogancko i chamsko patrząc się raz na Mulata raz na ciebie.
-nie bądź bezczelny..- burknęłaś.
-A jaki mam być?
-miły? tak myślę..- dowiedziałaś mu.
-nie no Zayn myślałem że  sobie wszystko wyjaśniliśmy lecz chyba się mylę.
- tak mylisz się, bo to nie randka- odpowiedział mu Malik.
- ściemniacie oboje..słuchaj- podszedł do Zayna- jeśli raz na zawsze nie odwalisz się od mojej dziewczyny...
-moment, moment, moment...po pierwsze nie jestem twoją dziewczyną a po drugie możesz wreszcie odpuścić Zaynowi i zostawić w spokoju to co jest pomiędzy nim a mną?
- a czyli jednak coś was łączy?
- tak Harry łączy..łączy nas szczera przyjaźń którą mam  tylko i wyłącznie od Zayna...inni si zbuntowali przeciwko mnie..przez co? przez to że byłam z tobą w związku..że zabrałam im ciebie..nienawidzą mnie..
-ale przecież nie masz tylko Zayna..masz jeszcze Nialla, Liama, Louisa.czemu to on ten z którym mnie zdradziłaś?
-Co będziesz nam to wypominał?..Nie wiem czy widzisz ale ich tu nie ma...Zayn tu jest..jest przy mnie..jako jedyny cieszy się że wróciłam...wtedy kiedy nie ma nikogo innego wokół mnie on jest..
- to wróć do mnie...- powiedział prawie nie słyszalnym tonem.
-po co? po to by kolejny raz być ranioną, olewaną,  wykorzystywaną? nie dzięki...
-ale mi zależy...
-a mi..mi chyba już nie...
-co?..tobie nie zależy?... aha...czyli jestem ci obojętny?..to ja staram się ciebie odzyskać, robię wszystko co się da byle by tylko mieć ciebie z powrotem przy sobie, byś znów mnie pokochała a ty mi teraz mówisz że ci nie zależy?!- uniósł ton.
-nie drzyj się na nią!- staną w twojej obronie Mulat.
-zamknij się!- zwrócił mu uwagę Harry.
- bo co?- podniósł  się Malik.
Harry olał go i spojrzał z powrotem na ciebie.
- powiedz mi teraz szczerze, prosto w oczy...
-daj jej  spokój.- próbował go uspokoić Zayn.
-cicho. powiedz mi teraz prosto w oczy czy mnie kochasz..- dokończył Harry.
Spojrzałaś na niego oczami pełnymi łez. Wstałaś powoli..
-Zayn przepraszam...
Zabrałaś torebkę z krzesła i dość szybkim krokiem wyszłaś z kawiarni.

Oczami Harryego*
-Ty idioto! ranisz ją!- wrzasnął na mnie Zayn gdy [t.i.] opuściła kawiarnię.
- Zamkniesz się w końcu i przestaniesz wtrącać w nasze sprawy?!- uniosłem na niego ton .
-Wasze sprawy? chyba twoje ..nie rozumiesz ona dostała od ciebie mało czasu..potrzebuje go więcej aby poukładać to wszystko..żeby zastanowić się nad tym...
-co ty możesz wiedzieć co ona ma a czego niema?
-Jestem teraz jedną z najbliższych jej sercu osobą..mimo tak krótkiego czasu dałem radę ją poznać...nie to co ty debil..serio dla kumpli? co nie masz przyjaciół że chciałeś im się przypodobać?
-Zamknij się!
-Nie! Prawda jest taka że  nic o niej nie wiesz....
-Wiem więcej niż ty.
-no chyba nie...gdybyś wiedział, wiedział byś również co zrobić aby ją odzyskać, nie wiesz tego więc nie znasz jej..dla ciebie liczyło się to że jest ona twoja a nie myślałeś o tym aby zbliżyć się do niej uczuciowo..aby wiedzieć co czuje..
Bez zastanowienia wyszedłem z kawiarni.
*************************************************
Szłaś byle gdzie.. Po prostu jak najdalej od tamtego miejsca gdzie pozostawiłaś chłopaków.
**********************************************
No więc pierwszy raz udało mi się dodać w jeden weekend 2 rozdziały jestem zadowolona ale również i zła bo nie zbyt mi się podobają :( przepraszam za błędy :*


sobota, 6 października 2012

Rozdział 20

Dzwonił do ciebie... Harry.
Ty: Halo?
Harry: Hej, emm...nie spodziewałem się że odbierzesz.
Ty: Po co ty  do mnie wydzwaniasz?
H: Zależy mi na tobie..
Ty: Weź przestań..pamiętaj możesz mnie zranić mówiąc prawdę ale nigdy nie pocieszaj mnie kłamiąc..
H: ale kiedy ja mówię prawdę..chcę cię odzyskać.
Ty: Harry..daj mi spokój..jestem zmęczona...
H: No tak..ok to..to ja kończę Pamiętaj kocham cię..
Ty: cześć...
Gdy się rozłączyłaś powiedziałaś w myślach ciche 'Ja ciebie też'. Wróciłaś do domu. Wszyscy byli po rozchodzeni do swoich pokoi ty również poszłaś do swojego. Przebrałaś się w jakieś luźne rzeczy i zmęczona po podróży położyłaś się spać. Obudziłaś się o 12:00 a konkretnie zrobił t twój telefon który zaczął dzwonić. Nie zwracając uwagi na to kto to dzwoni odebrałaś go leniwie.
Ty: Halo?- powiedziałaś zaspana.
H: Hej, to ja Harry ale chyba cię obudziłem..
Ty: żegnam..
Rozłączyłaś się i położyłaś dalej spać. Następnym razem wstałaś już sama o 15:00. Gdy poszłaś do kuchni wszyscy jedli obiad. Przyłączyłaś się do nich.
O godzinie 17:00 ciocia i wujek zawieźli cię do domu.
Rozmawiałaś chwilę z rodzicami ale szybko wyszłaś z domu. Chciałaś przywitać starych przyjaciół. Pierwsze co zrobiłaś pobiegłaś do Dawida. Niepewna siebie zadzwoniłaś do drzwi jego domu otworzył je on. Przywitałaś go czule pocałunkiem no bo skoro nie jesteś z Harrym to czemu nie..po za tym tęskniłaś za ustami teraz już twojego przyjaciela. Zaprosił cię z uśmiechem do siebie. Resztę czasu spędziłaś z nim.

Oczami Harryego*
Mój prezent na święta? No niech pomyślę raczej to aby [t.i.] mi wybaczyła, to jedyne czego teraz chcę. Co robię teraz? Teraz ze smutkiem pakuję rzeczy i zaraz jadę do Holmes Champel tak wiem powinienem się cieszyć bo jadę do siostry, mamy, do rodziny lecz to mnie nie cieszy..wolałbym już zostać tutaj sam w pustym domu aby móc tak naprawdę dojść do tego jak i dlaczego zraniłem [t.i.]. Zaczynając od drugiego dnia w szkole gdy  olewałem ją przy Natt bez konkretnych podstaw aż do momentu gdy powiedziałem jej przez przypadek o tym, że kocham ją tylko dlatego aby  przypodobać się kumplom..Boże ile tego było Mam ciągle nadzieję że mi wybaczy choć chyba tak nie będzie...
***********************
24 grudnia, święta. Wstałaś o 10:00. Za oknem padał lekki śnieg. Zbiegłaś na dół po telefon i wysłałaś wszystkim sms-y włącznie z chłopakami i Harrym. a Lou dołączyłaś życzenia urodzinowe. Gdy się  ogarnęłaś pomogłaś mamie przy nakryciu stołu.
Koło 16:00 zaczął dzwonić ci telefon. Nie zdziwiło cię to w ogóle ponieważ był to Harry , który zaskakująco nie odzywał się 4 dni.  Postanowiłaś odebrać ale tylko ze względu że dzisiaj są święta.
Ty: Tak?
H: hej ...emm..dzwonię podziękować ci za życzenia.
Ty: Są święta, nie ma za co.
H: Co u ciebie?
Ty: Wszystko w porządku.
H: w sobotę wracasz jak się nie mylę..
Ty: tak..
H: Dziwi mnie fakt że strasznie miła dla mnie jesteś..
Ty: są święta to tylko ten powód..
H: szkoda..już myślałem...
Ty: to nie myśl za dużo..przepraszam cię ale muszę kończyć.
Rozłączyłaś się. Powróciłaś do pomagania mamie.
Koło godziny 18:00 rozpoczęła się  kolacja.

Oczami Harryego*
Gdy dostałem sms-a od [t.i.] zrobiło mi się miło ale nie poprawiło mi to humoru aż tak bardzo.
Teraz muszę przeczekać te cholerne 3 dni. W niedzielę jej nie odpuszczę musi ze mną pogadać.
Zastanawiałem się ostatnio jak by to wszystko się potoczyło gdybym się nie upił. Gdybym nic jej nie powiedział.. Teraz wyglądało by to inaczej...zupełnie inaczej...
*************************

Zasiedliście do stołu. Po zjedzonej kolacji świątecznej rozpakowaliście prezenty. Koło godziny 20:30 wsiedliście do samochodu i pojechaliście na wigilię do twojej babci. Gdy dojechaliście na miejsce przywitaliście wszystkich. Dziś nocujecie tam.
***************************

Minął już tydzień. Jest sobota. Właśnie dzisiaj wracałaś o godzinie 14 do Londynu.
 Wstałaś wcześnie rano. Umyłaś się oraz ubrałaś. Dopakowałaś rzeczy oraz swoje prezenty i około 13:45.Pożegnałaś rodziców i wsiadłaś do samochodu.
Z jednej strony cieszyłaś się że wracasz do Londynu a z drugiej..z drugiej nie za bardzo  wracasz do szkoły a tam..właśnie tam będzie Harry. Boisz się że..że on ma kogoś że coś cię zaboli...
Przez całą drogę Wujek z Ciocią poprawiali ci humor w sumie było miło. Koło 1 w nocy byliście na miejscu. Poszłaś od razu na górę i rzuciłaś się na swoje łóżko. Tak się za nim stęskniłaś. Nie wiesz kiedy po prostu usnęłaś. Rano koło 11:00 obudził cię miły i ciepły całus w policzek. Gdy otworzyłaś ospale oczy zobaczyłaś przed sobą uśmiechniętego Zayna. Od razu odwzajemniłaś ten gest.
-Hej  jak tam święta?- spytał siadając obok ciebie.
-A jakoś zleciały.- usiadłaś.- a u ciebie?
-Tak samo.
-Kto cie tutaj wpuścił- spytałaś.
-twoja ciocia. Słyszałaś Lou robi w  przyszłą sobotę imprezę, wpadniesz?
-Nie dostałam zaproszenia- zaśmiałaś się.
-To na pewno ci je da.
-Ok poczekasz tu? ogarnę się i zaraz przyjdę a potem może gdzieś pójdziemy co ty na to?
-Jasne.- uśmiechnął się po raz kolejny.
Podeszłaś do szafy. Wyciągnęłaś jakieś rzeczy i wyszłaś do łazienki. Ogarnęłaś się oraz ubrałaś i po parunastu minutach wróciłaś do Mulata.
- mam coś dla ciebie może opóźniony ale zawsze- zaśmiał się- dla ciebie, prezent świąteczny.- po chwili podał ci  małe czerwone pudełko.
Otworzyłaś je. Twoim oczom ukazał się śliczny  łańcuszek z srebrnym napisem 'hope'.
-Dziękuję ci, piękny jest...ale głupio mi trochę bo ja dla ciebie nic nie mam.
-Nic nie szkodzi- uśmiechnął się miło.
Po chwili Mulat założył ci go delikatnie na szyję.
-Pasuje do ciebie.
-dziękuję, piękny jest.
-Nie ma za co. to co gdzie idziemy?- spytał wstając z łóżka.
-Może...hmm...park, kino, jakaś kawiarnia? no chyba że chcesz się trochę poszwendać.
-Wymyśli się coś po drodze, chodźmy.- pociągnął cię lekko za rękę. Razem zeszliście na dół. Ubrałaś się ciepło i razem z Zaynem wyszłaś. Szliście razem powoli w miłej atmosferze. Zayn ciągle cię rozśmieszał. Dzięki niemu zapomniałaś o Harrym i to co się stało pomiędzy nim a tobą, lecz nadal..nadal Zayn będzie dla ciebie tylko, tylko i włącznie przyjacielem.
************************************************
Myślę że..że  ten rozdział jest taki nijaki ale no sami oceńcie ;) dziękuję wam za te 12.000 wejść oraz sorry za jakie kolwiek błędy ;***